Obraz artykułu Wojny nieskończoności. Subtelny reset uniwersum Marvela

Wojny nieskończoności. Subtelny reset uniwersum Marvela

80%

Uniwersum Marvela zaczyna od podstaw... znowu. Nie zawsze jednak reboot musi oznaczać powtarzanie tego samego albo - z drugiej strony - całkowite zaprzeczenie wszystkiemu, co przez ostatnie lata fani i fanki zdążyli polubić. Marvel Fresh to wyjątkowo subtelny nowy początek, a dzięki temu także całkiem udany.

O tym, dlaczego w ogóle zmienia się linię wydawniczą i jakie trudności wiążą się z pisaniem scenariusza do "przejściowego" wydarzenia możecie przeczytać w recenzji "Wojny nieskończoności. Odliczania", wstępu do niniejszego tomu (TUTAJ). Różnica pomiędzy tymi dwoma wydawnictwami wyłania się dość szybko - o ile "Odliczanie" miało dość chaotyczny charakter, co kilka stron zmieniało perspektywę i narrację, o tyle tutaj fabuła jest znacznie bardziej zwarta, pozbawiona dygresji, wiedziona przez ściśle określony główny wątek.

 

Skoro w tytule pojawia się "nieskończoność", to w centrum wydarzeń muszą być Kamienie, a skoro restart całego świata, to nie ma wątpliwości, że musi dojść do czasoprzestrzennych zawirowań. Niektórzy scenarzyści (na przykład Grant Morrison) widzą w tym szansę na wzniesienie ambitnej, naszpikowanej filozoficznymi i metafizycznymi odniesieniami konstrukcji, ale rezultat często okazuje się pretensjonalny i zamiast zachęcać do zapoznania się z nowymi wersjami znanych postaci, zmusza do odwrotu. Gerry Duggan nie popełnił tego błędu, wybrał proste rozwiązanie, z subtelnymi zagraniami pod fanów/fanki i zakończeniem bez asekuracyjnych dwuznaczności.

Strona z komiksu "Wojny nieskończoności. Odliczania". Mężczyzna siedzi w barze.

Pomysł wyjściowy jest w świecie komiksu doskonale znany, a nawet doprowadził w połowie lat 90. ubiegłego stulecia do powstania imprintu współdzielonego przez DC Comics i Marvela - Amalgam Comics. Jak wskazuje nazwa, z założenia miało dochodzić do nietypowych połączeń i to nie na zasadzie duetów, a w formie złączenia dwóch ciał w jedno. Tak zespojono między innymi Batmana z Wolverinem i Kapitana Amerykę z Supermanem, a w "Wojnach nieskończoności" podobny zabieg okazał się nieintencjonalną kontynuacją dzieła Thanosa - zamiast eliminować połowę istot we wszechświecie, można przecież ograniczyć ich populację poprzez scalenie.

 

Zapowiada się groteskowo jak eksperymenty doktora Frankensteina i w dość groteskowy sposób zostaje unaocznione, gdy naszym oczom ukazują się Żołnierz Magii (Kapitan Ameryka i Dr. Strange), Arachknight (Spider-Man i Moon Knight) czy zdecydowanie najciekawszy Diamond Patch (Wolverine i Emma Frost z dodatkiem Phoenix). Kilka razy przekazywana z rąk do rąk funkcja głównego bohatera na etapie ujawniania dziwacznych hybryd spoczęła na Lokim, co dodatkowo rozmywa granicę pomiędzy poczuciem zagrożenia stawiającego cały wszechświat w pogotowiu a komedią. Można do tego dorzucić przeniesienie wydarzeń do wnętrza Kamienia Duszy, gdzie wygłodniała, przypominająca pająka i ośmiornicę zarazem istota o imieniu Devondra co rusz wyskakuje z niespodziewanych miejsc niczym zabójca ze slashera, a rezultatem jest gatunkowy i nastrojowy miszmasz, od którego trudno się odezwać.

Strona z komiksu "Wojny nieskończoności. Odliczania".

Nie ma tutaj żadnej niespodzianki, nie ma zwrotu akcji, którego nie dałoby się z daleka zidentyfikować, a gdy tylko powstaje świat anomalii, natychmiast staje się jasne, że tak barwne postacie jak miniaturowy Hulk (po połączeniu z Ant-Manem) nie mogą przetrwać - przerwanie fuzji i odwrócenie działań Requiem (nie do końca nowej postaci, ale jej tożsamość musicie odkryć sami) musi być przyczyną resetu. Nawet bez tajemnicy "Wojny nieskończoności" potrafią jednak zainteresować, chociażby formując zaskakującą drużynę złożoną z Lokiego, Emmy Frost, Hulka, Ms. Marvel, Ant-Mana i Kanga albo wprowadzając w finale nową postać - niesłusznie skazanego na śmierć Hectora Bautistę (ciekawe, czy to intencjonalny hołd dla aktora, który portretuje Draxa w MCU, w końcu rola jego bohatera także tutaj ma kluczowe znaczenie).

 

Gerry Duggan zamiast przeprowadzki, postawił na remont generalny. Koniec tej historii nie różni się aż tak bardzo od jego początku, co dla niektórych odbiorców może być rozczarowaniem i może poddawać w wątpliwość, czy w ogóle w takim razie warto było zastępować Marvel Now! 2.0 czymś nowym. W dodatku jeżeli zatrzymać się w trakcie tego wypełnionego akcją tomu i zastanowić się nad motywacjami niektórych postaci albo prawami, jakimi rządzą się te realia, trudno nie dojść do wniosku, że panuje tutaj przytłaczający chaos, ale tego rodzaju wiszące na włosku apokalipsy, na nowo definiujące zasady gry historie zasługują na maksymalne zawieszenie niewiary, bo tylko jeżeli dacie się oszukać, znajdziecie tutaj wartą waszego czasu opowieść. Jako punkt odniesienia do przyszłych wydarzeń, "Wojny nieskończoności" są obiecującym początkiem Marvel Fresh.


Wojny nieskończoności

Tytuł oryginalny: Infinity Wars

Polska, 2021

Egmont

Scenariusz: Gerry Duggan

Rysunki: Mike Deodato Jr., Mark Bagley, Cory T. Smith, Andy MacDonald


Strona z komiksu "Wojny nieskończoności. Odliczania".

Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce