Ilość treści umieszczonej na tych pierwszych ilustracjach, wyeksponowanej bez wsparcia dialogów czy narracji jest porażająca. Budynki utrzymane w stylu futurystycznego art deco natychmiast wzbudzają skojarzenia z "Metropolis" Fritza Langa. Skojarzenia dodatkowo wzmocnione skąpą kolorystyką i nienaturalnie obszernym użyciem czerni, ale gdy sparuje się ją z wizerunkiem mężnego przywódcy noszącego na głowie wieniec laurowy, natychmiast przychodzą na myśl wazy i inne starożytne naczynia przyozdabiane malarstwem czarnofigurowym.
Dla dodatkowego rozmycia jednoznacznego skojarzenia z którymkolwiek ze znanych ludzkości totalitaryzmów, postawny, emanujący pewnością siebie lider choć z liściem laurowym we włosach, przywdziewa elegancki mundur z tajemniczym symbolem przy kołnierzu. Takim samym, jaki jego podwładni noszą na ramieniu. To z kolei wyraźne odniesienie do III Rzeszy podsycone scenką, w której osoby o odmiennych od obowiązujących przekonaniach zostają wyłapane i ukarane. Stronę dalej można jeszcze ujrzeć pomnik łudząco podobny do wytworów radzieckich, mamy więc wyczerpujący przegląd europejskiego imperializm skondensowany w jednym, niedookreślonym miejscu nazywanym po prostu Miastem.
Zanim na ramiona czytelnika/czytelniczki spada ciężar treści "Walizki", drugie tyle narzuca sama oprawa graficzna. Wyjątkowo wymowna, dopracowana co do najmniejszego detalu na najodleglejszym planie, zaskakująca dobrem kolorów i cieni, momentami urokliwie disneyowska, ale chwilę później dewastująca fałszywą łagodność kadrem na przykład z wroną zjadającą ludzkie oko. Wrażenia dodatkowo wzmacnia format albumu - w A4 każdemu szczegółowi można się jeszcze lepiej przyjrzeć, a każdy krajobraz czy budynek nabiera monumentalnego wyglądu.
Militarystyczne, otoczone murem Miasto nie jest jednak głównym "bohaterem", walka z jego władzami nie jest wiodącym tematem, a walizka to więcej niż popychający wydarzenia na przód MacGuffin. W centrum akcji znajduje się czarownica Cléophée, właścicielka tytułowego przedmiotu, służącego transportowi poza obręby muru, w rejony nie aż tak bogate, ale za to wolne. Nie jest bynajmniej zbawicielką z powołania, w zamian za przeprawę odbiera "klientom" kilka lat życia, ale poznajemy ją w momencie, gdy trwający od lat proceder przestaje być rutyną, a ona sama staje w obliczu parafrazy jednego z najbardziej znanych zdań w historii komiksu: Z wielką mocą wiąże się wielka odpowiedzialność.
Przemianie Cléophée towarzyszy refleksja na temat władzy, nadużywania jej i poczucia, że raz nabyta już nigdy nie musi zostać oddana. Nie jest to jednak krytyka jednowymiarowa - zblazowana czarownica trzyma się na uboczu, ma tyle samo powodów, żeby czuć niechęć zarówno do reżimu, jak i do brutalnych rewolucjonistów, którzy wyzwoleni z niedoli nie potrafią się pohamować przed krwawym odwetem. Zwycięstwa upatrują jedynie w odwróceniu ról, uciskaniu dawnych ciemiężycieli, a nie w znalezieniu nowych, nastawionych na pokój sposobów działania. Jedyna obdarzona nadnaturalnymi zdolnościami postać w tej historii wydaje się całkowicie bezradna w obliczu wielkiej polityki, co najpierw symbolizuje słabość jednostki w walce z wszelakimi systemami, później pokazuje, że sprzeciw mimo wszystko jest możliwy.
Wydawnictwo Lost in Time po raz kolejny wydobyło mało znany skarb współczesnego, europejskiego komiksu i sprowadziło go do Polski. Nie jest to może najbardziej oryginalna opowieść o nadużyciach władzy, ale na tyle odmienna, żeby wytworzyć własny charakter, a przy tym fenomenalnie narysowana. Polityczna baśń nie jest kategorią wystarczająco obszerną, by uznać ją za osobny nurt, ale w jej wąskich granicach "Walizka" to godne uwagi małe arcydzieło.
Walizka
Tytuł oryginalny: La Valise
Polska, 2021
Lost in Time
Scenariusz: Diane Ranville, Morgane Schmitt Giordano
Rysunki: Morgane Schmitt Giordano, Gabriel Amalric, JAF