Blisko trzy lata temu wydawnictwo Non Stop Comics opublikowało liczący zaledwie pięćdziesiąt sześć stron tomik "Pan Higgins wraca do domu", a Mignola już we wstępie wyznał to, co i tak po zapoznaniu się z dosłownie pierwszymi czterema kadrami stałoby się oczywiste - za największą inspirację posłużył tym razem film "Nieustraszeni pogromcy wampirów" Romana Polańskiego, który tak subtelnie balansował na pograniczu komedii i kina grozy, że po dziś dzień po pierwszym zetknięciu się z nim wiele osób nie ma pewności, czy to miało być śmieszne, czy reżyser okazał się tak nieudolny, że stało się śmieszne w sposób nieumyślny.
Miało być śmieszne i "Pan Higgins" po mistrzowsku to specyficzne poczucie humoru odwzorowywał, w końcówce doprowadzając je wręcz do skrajności i zahaczając o niedorzeczność w stylu Monty'ego Pythona, a gdzieś po drodze przywołując skojarzenia także z filmami studia Hammer, niezliczonymi wersjami historii o Draculi, ale tymi klasy B, a nawet z... animacjami tworzonymi we flashu na przełomie stuleci.
Styl Warwicka Johnsona-Cadwella przy pierwszym kontakcie może być odpychający, zwłaszcza jeżeli nie lubicie "Pieska Leszka" i innych animacji Git Produkcji. Z czasem jednak oko zaczyna się oswajać, a obieranie nietypowych perspektyw i manipulowanie postaciami oraz przedmiotami na kilku planach w taki sposób, że powstają złudzenia optyczne ukazujące niektóre elementy kadru w nienaturalnych proporcjach to podejście na tyle oryginalne i rzadkie, że zanim dojdzie się do ostatniej stron, przestaje wyglądać na infantylne bazgroły. Johnson-Cadwell ma w dodatku duży talent do zatrzymywania postaci w ruchu, dzięki czemu "Nasze potyczki ze złem" cechuje dość żwawe tempo i chociaż osiemdziesiąt osiem stron to i tak niewiele, przemykają w kilka chwil.
O ile "Pan Higgins wraca do domu" można było potraktować jako wariację na temat komedio-horroru Polańskiego, o tyle tym razem Mignola sięga po kilka znacznie krótszych, ale zarazem bardziej oryginalnych historii. W "Zaginionym księciu Kurtzu" dokonuje ciekawej wolty - przenosi akcję do miasteczka wampirów, gdzie stają się większością dominującą nad ludźmi, ale zabijają tylko tych, którzy mają na koncie wyjątkowo parszywe występki. W "Czarnej wodzie" wykorzystano elementy body horroru przypominające "Towarzystwo" Briana Yuzny, a "Siegfriend" to niemal kryminał z dodatkiem wampirów i wilkołaka.
Bardziej od treści interesujące jest jednak usytuowania w niej głównych bohaterów - profesor J.T. Meinhardt i pan Knox niewiele mają w sobie z pogromców, rzadko wchodzą w bezpośrednie konfrontacje i w ani jednym przypadku nie doprowadzają do zakończenia konfliktu czy zamknięcia wątku fabularnego. Meinhardt i Knox pełnią istotne role, ale nieoczywiste, reprezentują nie tyle głównego bohatera, co na chwilę wchodzącego w inną rzeczywistość czytelnika, świadka wydarzeń, który od czasu do czasu podejmuje decyzje uniemożliwiające fabule zastygnięcie w miejscu. Osobliwe, ale angażujące rozwiązanie.
Jak przy żadnym innym tytule, da się wyczuć, że Mignola tworzy przygody Meinhardta i Knoxa przede wszystkim dla siebie, daje upust inspiracjom, których nie mógł umieścić nigdzie indziej, zbiera je w proste, ale rozrywkowe historyjki ubrane w ilustracje przypominające te z książkowych wydań baśni dla najmłodszych. Żeby docenić tak dziwaczną pozycję, trzeba wykazać się zbieżną sentymentalnością - wówczas zarówno "Nasze potyczki ze złem", jak i "Pan Higgins wraca do domu" (oraz dopiero co wydane w Stanach "Falconspeare") okażą się wspaniałą przygodą na miarę kreskówek z sobotnich przedpołudni.
Nasze potyczki ze złem
Tytuł oryginalny: Our Encounters With Evil
Polska, 2021
Non Stop Comics
Scenariusz: Mike Mignola
Rysunki: Warwick Johnson-Cadwell