"Uniwersum Marvela zabija Deadpoola" to trzynasty, ostatni tom w ramach serii wydawniczej Marvel Now 2.0, z którą dotąd zapoznawałem się pobieżnie - na bieżąco śledziłem wyłącznie "Ms Marvel", a do tego zaliczyłem "Hawkeye. Kate Bishop", "Phoenix: Zmartwychwstanie", "Moon Knight" oraz "Vision", więc zdecydowanie zbyt mało, by wyciągnąć daleko idące wnioski. Nie natrafiłam jednak na ani jeden kiepski scenariusz i do takich zaliczyć nie można również pompatycznego "pożegnania" z Deadpoolem, nawet jeżeli - podobnie jak ja - wcześniejszych dwunastu tomów nie czytaliście.
Znajomość kontekstu jest przydatna, pomaga zrozumieć, dlaczego Wade Wilson wyznaczył nagrodę w wysokości dwudziestu milionów dolarów za własną głowę, ale nie jest niezbędna. Tempo wydarzeń przypomina zawrotną prędkość narzuconą przez Kevina Eastmana i Simona Bisley'a w "Wojownicze Żółwie Ninja - Bodycount", gdzie nie ma ani jednej strony niewypełnionej akcją. Gerry Duggan również z gazem wciśniętym do dechy wchodzi w każdy fabularny zakręt, już na wstępie otacza Deadpoola bandą względnie znanych (Black Cat, Hammerhead) i niemal kompletnie anonimowych (Jack O'Lantern, Typhoid Mary czy Stilt-Man i Lady Stilt-Man - kto wie, dlaczego nie po prostu Stilt-Woman...) złoczyńców i odtąd jeżeli pojawiają się przystanki, to tylko dla chwilowego rozluźnienia komiczną odzywką, na przykład dialogiem ze siostrą Danielle, które gra w konfesjonale na Switchu albo sitcomową sytuacją z debiutującą byłą pracownicą S.H.I.E.L.D., do której Steve Rogers zwraca się z prośbą o pomoc.
Przemoc i humor - to dwa najważniejsze elementy każdej historii z Deadpoolem w roli głównej, ale sama umieszczenie ich w komiksie to zbyt mało, trzeba jeszcze odpowiednio dobrać proporcje, a Duggan ma do tego dryg. Kilka widowiskowych kontuzji zawsze regenerującego się antybohatera to składnik nie wymagający aż tak dużej precyzyjności, choć autor " Uniwersum Marvela zabija Deadpoola" na łatwiznę nie idzie i chociażby zdradzając plan zaskakująco udanego duetu Taskmaster/Bullseye, pokazuje, że dysponuje bujną wyobraźnią - zgodnie z ich założeniem Wade miał trafić do rozdrabniarki, następnie do żołądków piranii, później zostałby spalony na popiół, a ostatecznie wciągnięty przez nozdrza łotrów... Umiejętność rozbawienia ciętym jak brzytwa poczuciem humoru to znacznie większe wyzwanie.
Nie każdy żart trafia i nie każdy żart trafić może, a zwłaszcza te "gastryczne" okazjonalnie obniżają loty do poziomu sequeli "American Pie". Przy całej mojej niechęci do obracania w komedię wybuchów przeróżnych wydzielin ludzkiego ciała, w połowie tomu zostałem jednak rozłożony na łopatki. Kiedy Deadpool nabył umiejętność doprowadzania każdego w zasięgu węchu do zwracania treści żołądka, z początku zanosiło się na powtórkę ze słynnej sceny z "Kochanego urwisa", ale po kilku kadrach z policyjnym psem na zmianę wymiotującym i pożerającym własne wymioty, moc tej niedorzecznej sytuacji może złamać nawet największego twardziela. Dalej jest zresztą jeszcze dziwniej - Quicksilver w pełnym rozpędzie obryzguje tłum ludzi, Tony Stark pod ciśnieniem wymiocin wystrzeliwuje ze zbroi, a Giant-Man zatapia niemal całe miasto w morzu rzygów... Może nie brzmi to zachęcająco, ale na stronach komiksu przypomina połączenie pomysłów Ryan Reynolds z pomysłami Jamesem Gunnem i okazuje się jednym z najmocniejszych punktów tego tomu.
Pojedynki, eksplozje, pościgi, czarny humor, firmowe "burzenie czwartej ściany" (chociażby w postaci umieszczenia i zabicia samego Gerry'ego Duggana w jednym z rozdziałów) - tego po komiksie z Deadpoolem należy się spodziewać, a jeżeli działa dobrze, niczego więcej już nie trzeba. W końcówce ton tej historii zostaje jednak odmieniony, Wade zaczyna przypominać jednego z utrapionych komików (chociażby Jima Carrey'a czy Robina Williamsa), którzy rozbawiali setki tysięcy fanów i fanek na całym globie, ale sami mierzyli się na co dzień z problemami natury psychicznej. Śmiech zmienia się w śmiech przez łzy, a pragnienie śmierci z pretekstu do walki z kolejnymi przeciwnikami w krzyk rozpaczy. Usuwanie siebie z własnym wspomnień i wspomnień innych osób za pomocą broni palnej ma zarazem charakter rozrywkowy, jak i przygnębiający, a w dodatku służy za osobliwy auto-reboot.
Lepiej nie dało się tej serii zakończyć, ale jest też "scena po napisach", która ostatecznie powinna pozostawić was z uśmiechami na twarzach. Deadpool Duggana odchodzi w pięknym stylu i zapisze się w historii jako jedna z ciekawszych perspektyw na tę wciąż bijącą rekordy popularności postać.
Deadpool. Uniwersum Marvela zabija Deadpoola
Tytuł oryginalny: Deadpool. Marvel Universe Kills Deadpool
Polska, 2021
Egmont
Scenariusz: Gerry Duggan
Rysunki: Mike Hawthorne, Scott Koblish, Matteo Lolli