Młodzi producenci nie boją się wychodzić poza stylistyczne ramy, eksperymentować z dźwiękiem i łączyć organiczne brzmienia z mechanicznymi. Jednym z najciekawiej zapowiadających się jest natomiast Paweł Jóźwiak, twórca Second Atom.
Droga do muzyki elektronicznej zazwyczaj wiedzie poprzez doświadczenia z żywymi instrumentami. Nie inaczej było w wypadku Pawła, który zaczynał od szarpania strun gitary elektrycznej. „Przez około pół roku grałem w zespole, nazywał się Otherwise - opowiada. - Byłem głównym gitarzystą, zagraliśmy jeden koncert, a później wszystko jakoś się posypało. Z czasem zaczęło mi brakować zapału do ćwiczeń, do tego doszło jeszcze poczucie, że gitara daje za mało możliwości brzmieniowych, chciałem też pisać całe utwory. Zająłem się tym sam, bo często ciężko dobrać ludzi o tej samej wizji na muzykę. Mniej więcej w tamtym czasie poznałem Nine Inch Nails, co też znacząco popchnęło mnie w stronę elektronicznych brzmień”. Twórczość Second Atom nie jest jednak całkowicie zamknięta na eksperymenty wykraczające poza syntetyczne odgłosy wydobywane z maszyn. Paweł nie wyklucza powrotu jego pierwszego narzędzie twórczej pracy w bliżej nieokreślonej przyszłości: „Zastanawiałem się nad tym i prędzej czy później złapię za gitarę znowu, aczkolwiek to jeszcze trochę poczeka. Syntezatory i sekwensery dają mi aż za dużo [śmiech]”.
Wpływy rockowej muzyki nie są wyczuwalne przy pierwszym zetknięciu z twórczością Second Atom, a wszystkich, których rozochociło wymienienie projektu Trenta Reznora jako inspiracji uspakajam - to zupełnie inny kierunek generowania dźwięków, najbliższy muzyce spod znaku downtempo, lecz w interesującym, niewtórnym stylu. Wyraźnie to słychać w utworze „Deep Clock” - z jednej strony posiada wszelkie cechy charakterystyczne dla gatunku, z drugiej ciągła linia basu w tle i hałaśliwe uderzenia przypominające werbel budzą skojarzenia z garażową sekcją rytmiczną. Z kolei w „Pine” niskie tony niemal kompletnie milkną na rzecz budowania ambientowej przestrzeni w pierwszej połowie kawałka i minimalistycznego IDM w drugiej. Najwięcej warstw wytwarza jednak trzeci z utworów, jakie otrzymałem do zrecenzowania. „System 303” to zdecydowanie mój numer jeden, a w jego ponurej, choć jednocześnie zachęcającej do tańca atmosferze można się doszukiwać naleciałości zarówno Clark, Massive Attack, Pictureplane czy instrumentalnego :Wumpscut:. Z takim repertuarem nie trudno byłoby się dopasować do programu Off Festivalu, Audioriver czy nawet Castle Party, mimo że na chwilę obecną ścieżki te nie tworzą zwartego wydawnictwa. „W większości są to niepowiązane ze sobą utwory, ale powoli powstaje materiał bardziej spójny, który mam zamiar wydać - opowiada Paweł. - Będę próbował nawiązać kontakt w wytwórniami, a w międzyczasie zamierzam zagrać trochę koncertów, bo póki co jestem świeżakiem, jeśli chodzi o granie live i chciałbym bardziej oswoić się z tym tematem”.
Temat koncertów elektronicznych jest o tyle bardziej wymagający od występów z zespołem lub chociażby z gitarą, że ruch sceniczny zostaje mocno ograniczony, a większość działań muzyka koncentruje się na operacjach, które dla widzów są niewidoczne. „Myślę, że jest to trudne chociażby z tego względu, że występuje się samemu i uwaga słuchaczy skupiona jest wyłącznie na tobie i ty wszystko musisz prowadzić sam, ale uważam, że daje to więcej satysfakcji i adrenaliny niż gra w zespole” - twierdzi Paweł. Szlifowanie scenicznych i studyjnych umiejętności to plan na najbliższą przyszłość Second Atom, lecz dopiero po krótkiej przerwie: „Na pewno będzie więcej koncertów, ale może na początku jesieni. Na razie muszę pozbierać się trochę po podróży poślubnej i popracować nad materiałem na płytę”. Warto wypatrywać tego wydawnictwa, bo już teraz Paweł Jóźwiak udowadnia, że jego autorskie podejście do muzyki elektronicznej może jeszcze nie raz zaskoczyć.
foto: Joanna Jóźwiak