Obraz artykułu Nightrun87

Nightrun87

W moim pokoju ledwo można przejść pomiędzy łóżkiem a wieżami z ponad tysiąca kaset VHS, na ścianie mam plakat "Martwego Zła", a na regale winyle między innymi Camouflage, Tears for Fears i Cyndi Lauper. Tak, uwielbiam lata 80. i wystarczyło kilka minut z muzyką Nightrun87, żeby przenieść to uwielbienie na najnowszy projekt Williama Malcolma.

Wystarczyły motoryczny bit i proste dźwięki syntezatora, żeby "I Like You" - otwierające album "Starships" - błyskawicznie przyciągnęło całą moją uwagę, a kiedy już pojawił się głos Williama (a w refrenie także Hanny Woźniak), wyraźnie odczułem, jak czas został zhakowany. Pod stopami pojawiła się archaiczna klawiatura, w tle piksele i tak zaczęła się podróż o trzy dekady wstecz. Nawiązanie do najbardziej rozsławionego hołdu dla atmosfery lat 80., jaki powstał w ostatnich latach nie jest przypadkowe. Nightrun87, podobnie jak "Kung Fury", nie stawia sobie za cel podszywania się pod wymarłą estetykę. Inspiracja jest oczywista, lecz nie służy wywoływaniu duchów, tylko kreowaniu czegoś nowego na pomysłach, które musi znać każdy, kto miał styczność z popkulturą. Pochwaliłem się Williamowi kolekcją taśm, w której mam więcej pozycji niż moja lokalna wypożyczalnia kaset wideo miała we zbiorach w latach swojej świetności. Do wielu z tych filmów Nightrun87 z powodzeniem mogłoby dograć odświeżoną ścieżkę dźwiękową. Bardzo się cieszę, że tak uważasz. Już mało kto pamięta klimat wypożyczalnia kaset VHS, a szkoda - odpowiada William. - Jestem wielkim fanem kina Z lat 80. Filmy te były intensywne i surowe, nawet najgorsze miały w sobie wyjątkowy klimat. Epoka VHS była wyjątkowa i wręcz mistyczna, ponieważ były to czasy przed ogólnodostępnym internetem. Co weekend chodziło się do wypożyczalni i trochę na chybił trafił wybierało się jakiś film, sugerując się wyłącznie okładką lub komentarzem właściciela.

 

W "Night Drive" klawisze brzmią jak żywcem przeniesione z czasów świetności gumy Turbo, basowy podkład nie ogranicza się jednak do technologi sprzed lat i w bardzo współczesnym stylu zmusza subwoofer do cyklinowania podłogi. Ten kompromis pomiędzy starym a nowym jest najważniejszym elementem brzmienia Nightrun87, jego największym atutem, który wespół z charakterystycznym balansowaniem pomiędzy radosną melodią a ponurym nastrojem doprowadza do powstania w słuchaczu silnie uzależniającego związku chemicznego. Lata 80. były niesamowite. Nie tylko pod względem muzycznym, ale i artystycznym. Kultura z lat 80. fascynuje mnie i inspiruje - przekonuje William Malcolm. - Oczywiście czuję sentyment do późnych lat 80. i wczesnych 90., ponieważ wtedy dorastałem i ta kultura byłam wszechobecna”. Zanim jednak William postanowił ożywić tę fascynację, trójmiejskiej publiczności dał się poznać jako lider punk rockowego Timmy and the Drugs. Punk rock zdecydowanie nie jest moim ulubionym gatunkiem muzycznym - twierdzi. - Ale przy Timmy and the Drugs nauczyłem się bardzo wiele! Zdecydowanie wolę elektroniczną muzykę.

O Williamie Malcolmie wielu usłyszało po raz pierwszy za sprawą telewizyjnego talent show, on sam z medialnego kapitału zdecydował się nie korzystać. Udział w X Factor był bardzo ważnym etapem w moim życiu. Miałem możliwość zobaczyć, jak tworzą się wielkie produkcje telewizyjne i dużo z tego wyniosłem. Nightrun87 jest zupełnie innym projektem, który nie ma nic wspólnego z moimi występami w telewizji. Chciałem odciąć się od "William Malcolm - ten z X-Factora" i stworzyć coś zupełnie nowego. Pewnie słyszycie teraz sceptyczny podszept - każdy po wydaniu nowego materiału gada o zupełnie nowym obliczu, ewentualnie o "powrocie do korzeni". W tym przypadku nie są to jednak słowa rzucane na wiatr i nie jest to kwestia wyłącznie stylistycznego zwrotu w odmiennym kierunku, lecz także odłożenia wokalu - głównego narzędzia pracy Williama - na rzecz kompozycji instrumentalnych. Najlepszy przykład to wieńczące album "The Revenge of Carpenter", gdzie piętno odcisnął nie byle "stolarz", lecz sam John Carpenter, który w wieku schyłkowym lepiej sprawdza się jako kompozytor niż jako reżyser.

 

Tym razem zabrakło także dodatkowych muzyków, za Nightrun87 od początku do końca odpowiada jedna osoba. Oczywiście są plusy i minusy występowania solo. Zdecydowanie łatwiej jest zorganizować próby i wyjazdy, kiedy jest się jedynym członkiem zespołu [śmiech]. Lubię pracować i występować sam, co nie znaczy, że nie lubię pracować z innymi muzykami przy innych projektach. Nightrun87 na chwilę obecną jest - i raczej pozostanie - jednoosobowym projektem muzycznym. Podwójna odpowiedzialność, ale też podwójna satysfakcja. Praca samemu zdecydowanie ma wiele zalet, niemniej mam kilka bardzo zaufanych osób, którym wysyłam wstępny materiał, a oni mówią, co o tym myślą. Mam bardzo wiele jeszcze nieopublikowanych utworów. W te wakacje mam zamiar wydać EP, a część utworów, które znajdą się tam nagrałem ponad półtora roku temu. Do tego dochodzi jeszcze mocno rozrośnięta warstwa wizualna, która pomaga zmysłom intensywniej przenieść się w lata 80. Klimatyczna oprawa wizualna jest bardzo ważnym elementem moich koncertów. Nightrun87 jest jednoosobowym live actem, nie występuje z innymi muzykami, przez co potrzebowałem czegoś dodatkowego do występu, żeby coś się działo na scenie. Wizuale były oczywistym wyborem, a mój bardzo dobry znajomy o pseudonimie Rybskie jest ich twórcą. On także jest fanem lat 80., więc nie miał problemów z stworzeniem czegoś, co idealnie wpasowałoby się w konwencje Nightrun87.

 

W Polsce podobnego grania jest niewiele, ale co istotniejsze, tak znakomitego dźwiękowego hołdu dla lat 80. nie złożono od dawna i to na skalę globalna. William Malcolm świetnie brzmi w repertuarze Queen, rewelacyjnie sprawdzał się w punk rockowej kapeli, w Nightrun87 przyćmiewa jednak wszystkie swoje dotychczasowe wcielenia.


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce