Z pogranicza, bo podział na typową dla tego nurtu trójaktową strukturę (gwałt/pozostawienie na śmieć - otrząśnięcie się i zbieranie sił - brutalna zemsta na oprawcach) u Fennell nie obowiązuje. Cassandra (Carey Mulligan) przypomina raczej pracowniczkę raczkującej Agencji Prewencji z "Reportu mniejszości" Philipa K. Dicka (albo filmu Stevena Spielberga), która nie ma jeszcze dostępu do nowoczesnej technologii więc wychwytuje przedstępców prymitywną metodą zastawiania na nich pułapek i badania intencji. Co dokładnie z nimi robi, to pozostaje poza zasięgiem naszego wzroku. Można się jedynie domyślać, że ci, dla których jest jeszcze szansa zostają odhaczeni w notatniku na niebiesko, a odhaczeni na czerwono... być może nie mają tyle szczęścia.
Jak nie trudno się domyślić, motywacje Cassandry mają podłoże osobiste i właśnie wtedy, gdy jako pochłonięty krucjatą Punisher (albo niemalże miejska legenda) dostaje szansę na osobistą vendettę, "Obiecująca. Młoda. Kobieta." staje się jeszcze ciekawszym filmem, przemienia się w mroczny, przytłaczający, osobisty i pełen emocji thriller. Kluczowy jest jednak finał, w którym Fennell (także autorka scenariusza) nie ulega pokusie unaocznienia fantazji o oczyszczającej, krwawej zemście, co kobietom próbującym otrząsnąć się z własnych traum mogłoby przynieść krótkotrwałą satysfakcję. Jej bohaterka musi się zmierzyć z przerażającą prawdą - przebrnięcie przez nawet wyjątkowo koszmarne wydarzenie nie oznacza, że najgorsze jest już za nami i odtąd może być tylko lepiej.
Jedyne, co w "Obiecującej. Młodej. Kobiecie." może uchodzić za sztampowe, to odzywki pokroju sama tego chciała, byliśmy pijani, ja też jestem ofiarą, byliśmy dzieciakami, ale nie ma w tym winy reżyserki/scenarzystki, to nie ona utrzymuje wymówki wprost z podręcznika dla gwałciciela przy życiu, a jedynie podkreśla, jak niedorzeczne, a zarazem wciąż uważane za wiarygodne bywają. Nie będzie nawet zaskoczeniem, jeżeli znajdą się wśród widzów osoby usprawiedliwiające Ala (Chris Lowell) jako dzisiaj wartościowego dla społeczeństwa człowieka, z tym jednym, "drobnym" występkiem z zamierzchłej przeszłości na koncie albo Ryana (Bo Burnham) jako "zaledwie" świadka gwałtu, który był tylko pijanym nastolatkiem i nie potrafił zareagować w inny sposób, jak tylko wydobyć z siebie obrzydliwy rechot. Fennell zadbała o to, by negatywnymi postaciami w tej historii nie byli przerysowani, oślizgli faceci z napisem patriarchat wytatuowanym na czole, bo w świecie rzeczywistym to może być dosłownie każdy, nawet ktoś z najbliższego otoczenia.
Scenariusz pozwala zabłysnąć całej obsadzie i nikt tej okazji nie przepuszcza - od świetnie sparowanych Jennifer Coolidge (znanej jako mama Stiflera) i Clancy'ego Browna ("Nieśmiertelny", "Skazani na Shawshank", długo można by wymieniać...) jako rodziców Cassandry przez tych wszystkich "biednych" chłopców po oscarową, fenomenalną Carey Mulligan. Ma dopiero trzydzieści pięć lat, więc pisanie o roli życia byłoby przedwczesne, ale bez dwóch zdań to najbardziej imponująca rola w jej dotychczasowej karierze.
Choć opis "Obiecującej. Młodej. Kobiety." (i kiepski, błędnie stawiający akcenty zwiastun) może wzbudzać skojarzenia z kinem akcji czy wręcz z kinem superbohaterskim, ostatecznie jest to film zaskakująco przyziemny. Nie wymaga zawieszenie niewiary, by uznać, że do wszystkich przedstawionych w nim wydarzeń mogłoby dojść naprawdę, nie jest odegrany na bazie jednej emocji (jest tutaj miejsce na gniew, radość, zgorzknienie, smutek, nadzieję), a tym samym jego siła oddziaływania okazuje się znacznie większa.
Obiecująca. Młoda. Kobieta.
Tytuł oryginalny: Promising Young Woman
USA/Wielka Brytania, 2020
FilmNation Entertainment
Reżyseria: Emerald Fennell
Obsada: Carey Mulligan, Bo Burnham, Alison Brie