Obraz artykułu Lor

Lor

Połowa grudnia to czas, w którym większość muzycznych portali publikuje roczne podsumowania, a ewentualne odkrycia ujawniają się znacznie rzadziej niż w trakcie wcześniejszych jedenastu miesięcy. Tydzień temu przydarzył mi się jednak tak znakomity wyjątek od tej reguły, że kilka gigabajtów zaległych albumów będzie musiało poczekać znacznie dłużej zanim wreszcie po nie sięgnę. Wyjątkowi temu na imię Lor.

Folk jest muzyką, której słuchamy od zawsze. Od innych stylów jesteśmy bardzo daleko, dlatego nie wyobrażamy sobie tworzenia czegokolwiek innego - opowiada o brzmieniu grupy Julia Skiba, pianistka oraz kompozytorka. - Dzięki temu, że jesteśmy "w temacie", jest nam łatwiej tworzyć właśnie takie rzeczy, wiemy, co robić po kolei, żeby osiągnąć właśnie takie brzmienia. Na razie, wiadomo, nie jest to profesjonalne, ale rozwijamy się i mamy nadzieję, że będzie coraz lepiej.

 

Przytaknę temu nadmiarowi skromności tylko dlatego, że sam do końca tego tekstu nie będę w stanie wykrzesać z siebie nic bardziej krytycznego. Od pierwszych uderzeń w klawisze w otwierającym EP utworze "The Garden Of Happy Dead People" zostałem całkowicie pochłonięty przez dwubiegunowy nastrój muzyki Lor. Z jednej strony z głośników wyraźnie wylewa się melancholia, z drugiej głos Jagody Kudlińskiej dodaje delikatnego, bardziej radosnego kontrastu. Pamiętacie scenę z ostatniego "Matrixa", w której Neo oddaje się do dyspozycji maszyn w zamian za pokój? Z tym kawałkiem jest identycznie - poddajcie się mu, a momentalnie kumulowane przez cały dzień czy miesiąc frustracje znikną.

Efekt dodatkowo potęguje użycie klasycznego instrumentarium. To nie powinno być argumentem w recenzji, ale w ostatnich latach zwrot ku komputerowym manipulacją jest tak agresywny, że możliwość przesłuchania ambitnego materiału na pianino i skrzypce rozbudza apetyt bez dodatkowej zachęty. Nie potrafimy "grać z komputerów", dlatego musimy wykorzystywać umiejętności, które mamy - twierdzi Jagoda. - Muzyka, której słuchamy z reguły nie jest elektroniczna. Granie na klasycznych instrumentach nie stanowi dla nas problemu, bo robimy to od zawsze (chodzimy do szkół muzycznych), a elektroniki musiałybyśmy się uczyć od początku. Paulina Sumera, autorka tekstów dodaje natomiast: Sądzę, że zostaniemy w tym składzie do końca. Niejednokrotnie myślałyśmy nad dodaniem instrumentów, ale dodatkowe instrumenty oznaczają dodatkowych członków zespołu, co z kolei ciągnie za sobą mnóstwo problemów z ustalaniem prób i terminów. Już teraz bywa ciężko. Być może zaangażujemy jakieś instrumenty epizodycznie, w jednej, dwóch piosenkach, ale nad tym zastanowimy się już w ostatecznej fazie pracy nad płytą.

 

Dobrze przeczytaliście, oficjalną członkinią tego zespołu jest także autorka tekstów, co w czasach, gdy Rihanna w ciągu nieco ponad minuty ponad trzydzieści razy używa słowa "cake" jest na wagę złota. W na przykład "Death Comes On Foot" trudno się wręcz zdecydować, czy dostroić słuch do instrumentów oraz głosu, czy skupić się na przekazywanej treści. Dzięki temu mimo że "Welcome, Welcome, I'm a Worm" jest materiałem krótkim, można (a nawet trzeba) przesłuchiwać go wielokrotnie i za każdym razem odkrywać coś nowego. Paulina jest tak naprawdę założycielem tego zespołu, nie wyobrażamy sobie, żeby mogła zostać odsunięta od nas tylko dlatego, że nie gra ani nie śpiewa i nie może być z nami na scenie, bo wykonuje tak samo dużo pracy, jak my, jeśli nawet nie więcej - twierdzi Julia Skiba. - Nie dość, że pisze teksty, to jeszcze wiele rzeczy załatwia i jest organizatorem. Teksty mają dla nas na pewno taką samą wartość, jak muzyka, bo gdyby tekst był słaby, a muzyka świetna, to i tak nikt by jej nie słuchał. Założenie bardzo optymistyczne, ale faktycznie Lor zasługuje na publiczność, która nie potrafiłaby znieść piosenki o cieście...

 

Mój ulubiony moment debiutanckiej EPki to rozpoczynające się niepokojącymi, pojedynczymi uderzeniami w klawisze "Patty Boo". Pianino odgrywa tutaj podwójną rolę - operuje zarówno "kształtem" dźwięku, jak i jego głośnością. Czasami wybrzmiewa pod stonowanymi, mocno osadzonymi w stylistyce muzyki klasycznej skrzypcami, kiedy indziej zdecydowanie wychodzi na pierwszy plan. Głos Jagody osiąga tutaj najszerszą rozpiętość, od niemal szeptu po bardzo pewne, graniczące z wykrzykiwaniem momenty, którym w tle towarzyszy chórek. W ostatniej minucie dochodzi do przełamania melodii, Julia Błachuta odgrywa agresywniejszą partię na skrzypcach, po czym następuje wyciszenie i po raz kolejny pojawiają się wzbudzające niepokój uderzenia w klawisze. Gdyby nagrano ten kawałek dwadzieścia-trzydzieści lat temu, to na pewno któraś z osamotnionych postaci Tima Burtona (najprawdopodobniej Lydia Deetz albo Edward Nożycoręki) słuchałaby go nałogowo. Od strony kompozycyjnej jest tutaj wiele interesujących pomysłów, choć robią wrażenie nie jako zapis nutowy, lecz jako włożone w ich odegranie emocje. Technika ma w muzyce Lor poboczne znaczenie, istotniejsza jest szczególnego rodzaju wrażliwość.

Twórczość krakowskiego tercetu (czy raczej kwartetu) została już dostrzeżona przez media, w tym przez ogólnopolską telewizję, ale głównie z pobudek, które intencjonalnie zataiłem aż do tego momentu tekstu. Otóż dwie Julie, Jagoda oraz Paulina są w wieku gimnazjalnym, ale nie usłyszycie tego w ich muzyce. To nie są utwory "dobre jak na piętnastolatkę", to utwory, przy których wielu starszych kolegów po fachu może popaść w kompleksy. Medialne zagrywki rodem z "Małych Gigantów" nie mają w związku z tym żadnego przełożenia na artystyczną działalność tych czterech osób. Do wszelkich spraw związanych z mediami podchodzimy z ogromnym dystansem, bo to muzyka była, jest i będzie dla nas najważniejsza. Ale media są nam po prostu potrzebne, by ludzie poznali naszą muzykę. Gdyby nikt o nas nie wiedział, nie miałybyśmy dla kogo tworzyć, a granie dla siebie szybko by nas znudziło - już choćby ta wypowiedź Julii Błachuty pokazuje, jak bardzo świadome swoich działań są założycielki Lor.

 

Po sukcesie w studiu przyszła pora na podbój sceny i także tutaj zespół prezentuje zaskakującą dojrzałość. Największym problemem jest dla nas klasyczne pianino - opowiada Jagoda. - Zwykle oferują nam pianina cyfrowe lub keyboardy, a, jak wiadomo, ich brzmienie znacznie różni się od brzmienia klasycznego pianina. Drażni nas to, ale musimy sobie radzić i chyba jakoś dajemy radę. Najlepiej gra nam się w małych przestrzeniach, kiedy nie ma nagłośnienia, bo nie jesteśmy do niego przyzwyczajone. Ono bardzo deformuje dźwięk, niezależnie od tego, jak dobre by nie było. Niedawno dziewczyny wystąpiły w krakowskiej Rotundzie przed Świetlikami. Nie obyło się bez nerwów, ale nawet to nie osłabia determinacji Lor. Skiba była zestresowana, zanim weszłyśmy na scenę, Jagoda stresowała się na scenie, Paulina stresowała się pod sceną, a ja po prostu cały czas bałam się, że pomylę piosenki - wspomina Julia Błachuta. - Mamy spore zaplecze w postaci egzaminów, koncertów i audycji w szkole muzycznej, dlatego umiemy sobie radzić z tremą, ale ona i tak jest zawsze.

 

Jeżeli jeszcze was nie przekonałem, że wiek nie ma w tym przypadku żadnego znaczenia, to może zrobi to wypowiedź Jagody, którą zapytałem, czy bardziej zależy im na festiwalach z alternatywną muzyką, czy na karierze radiowej i dobrym układzie z dużą wytwórnią: Wolałybyśmy chyba grać na Off Festivalu. Na kontrakcie z dużą wytwórnią nam nie zależy. Małe wytwórnie często potrafią zdziałać więcej niż te duże, bo zwykle nie ingerują w twórczość zespołów i starają się sprzedać to, co jest, bez zmieniania. Na ten moment ważniejsza jest dla nas miła atmosfera i swego rodzaju komfort pracy niż rozmach i pogoń za karierą, tym bardziej, że nigdzie nam się nie spieszy.

 

To prawdopodobnie najdłuższy tekst, jaki napisałem na Soundrive.pl, ale mam poczucie, że tak bardzo emocjonalną, wielowątkową, opartą o rzeczywiste umiejętności instrumentalne oraz znakomity tekst muzykę warto za wszelką cenę promować i że to właśnie dla takiego grania niniejszy dział w ogóle powstał. Lor zadebiutowało w znakomitym stylu i na pewno warto śledzić ich dalsze poczynania.

 

foto: studioNE


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce