W świecie filmu mógłbym wymienić dosłownie kilka takich przykładów, większość autorstwa Woody'ego Allena, do tego "Kiedy Harry poznał Sally", "W pogoni za Amy" Kevina Smitha i niewiele ponadto. Z drugiej strony, od lat zaczytuję się w romantycznych mangach - czy to "Mars" albo "Paradise Kiss" ponad piętnaście lat temu, czy obecnie między innymi "Twoje kwietniowe kłamstwo" - i jestem przekonany, że mało kto potrafi równie ludzko, zwyczajnie i emocjonalnie opowiadać o miłości, jak Japończycy. Żeby to dobrze zadziałało, potrzeba jednak czasu, krótki format stanowi dodatkowe wyzwanie, a "Syriusz pośród chmur" to w dodatku zbiór trzech historii.
Od pierwszej i najdłuższej z nich tytuł wziął cały tomik, a mało znana Vega Nakashima z miejsca udowadnia, że potrafi komunikować się z czytelnikami/czytelniczkami własnym językiem, co nawet bardziej niż w treści, objawia się w formie. Dymki z dialogami ze strony na stronę zaczynają przybierać coraz bardziej fikuśne kształty, czasami ich kontury przypominają śnieżne kule albo roztapiającą się bryłę lodu, kiedy indziej wypełnione są pstrokatymi, rzadko spotykanymi tłami. Nie ma w tym żadnej konsekwencji, co w połączeniu z wieloma innymi zdobieniami w kadrach lub na ich obrzeżach może niektóre osoby odstraszyć albo zmęczyć, ale jest w tej osobliwej dbałości o zagospodarowanie przestrzeni zazwyczaj traktowanej jako obowiązkowa, czysto robocza, pozbawiona potencjału artystycznego wyjątkowy czar, który przekłada się na nastrój mangi.
Nastrój to zresztą największy atut "Syriusza pośród chmur". Śnieg, ciepłe ubrania, mała miejscowość na odludziu, brakuje tylko przyozdobionych choinek i makowca (choć w Japonii byłoby to raczej kurismasu keeki albo kurczaki z KFC, które uchodzą tam za obowiązkowy świąteczny posiłek). To idealna sceneria do przedstawienia powoli rodzącej się miłości i chociaż wątek wciąż przeprowadzającej się osoby, która z początku nie chce nawiązywać bliskich relacji, bo ma świadomość ich ulotności, ale ostatecznie nie jest w stanie zapanować nad emocjami został przez Hollywood wyeksploatowany, Nakashima subtelnie go odświeża. W jej ujęciu nie jest to schematyczne zderzenie całkowicie pesymistycznej strony z całkowicie optymistyczną, nastawienie pary głównych bohaterów zmienia się, dzięki czemu jest bardziej realistyczne.
Drugie opowiadanie powstało na bazie niemal dokładnie tych samych pomysłów, a w dodatku jest znacznie krótsze i w rezultacie trudno się w nie zaangażować. Znakomite jest z kolei zakończenie tomu - "Bez makijażu". To z życia wzięta opowieść o zmagającej się z kompleksami dziewczynie, która jest przekonana, że dopiero po nałożeniu makijażu staje się kimś wartościowym. Wiele nastolatek zmaga się z podobnym problemem i bez zbroi z pudru za nic nie pokażą się światu, a Nakashima próbuje dodać im otuchy za pomocą kolejnego prostego, ale ujmującego romansidła.
Jeżeli streścić komuś fabułę "Syriusza pośród chmur", prawdopodobnie odniesie wrażenie, że jest to schematyczna, nieszczególnie interesująca manga skierowana przede wszystkim do przeżywających pierwszą miłość nastolatków, ale to jeden z tych tytułów, które oczarowują nie treścią, a sposobem jej przedstawienia. Nie przyciągnie to może osób, które w ogóle nie interesują się tytułami z kategorii "okruchy życia" albo "szkolny romans", ale potencjalni czytelnicy i czytelniczki powinni odnaleźć tu dokładnie to, czego oczekują w świeżej, interesującej formie.
Syriusz pośród chmur
Tytuł oryginalny: Donten ni Sirius
Polska, 2020
Waneko
Scenariusz: Vega Nakashima
Rysunki: Vega Nakashima