Nakreślenie realiów i istniejącej w nich mitologii zajmuje niezbędne minimum, dosłownie kilka zdań, z których dowiadujemy się o bogach zwanych batsu, niegdyś zbawcach ludzkości, a dzisiaj, z powodu temperatury ciała potrafiącej wywołać suszę, dobrowolnych pustelników, którym w ramach rekompensaty służy garstka ludzi. Jedną z takich osób jest Theo i nawet z racji zajmowanej funkcji, natychmiast wpisuje się w rolę uke, czyli podporządkowanej, biernej strony relacji. Rei, zblazowany bóg, nie nadużywa jednak swojej władzy - nie natraficie tutaj na tak śmiałe sceny erotyczne, jak w "Czwartym" albo "On Doorstep". To bardziej powściągliwa historia o wyraźnie melodramatycznym charakterze.
Batsu żyją około dwudziestu-trzydziestu lat, więc tragiczny los jest wpisany w ich egzystencję, a przy okazji dowodzi, że widmo śmierci w późnym wieku jest dla ludzi czynnikiem mobilizującym. Rei świadom, jak niewiele ma czasu, nie sili się na podejmowanie jakichkolwiek działań, nie ma ambicji, nie ma celu, zwyczajnie snuje się od pokoju do pokoju albo leży na kanapie i oddaje się melancholii. Przewrotnie to zawziętość służącego i jego inicjatywa pozwalają kruchemu bogu nazwać obecność w tym świecie życiem, a nie zaledwie powolnym konaniem. To Theo zaskakuje go nowymi potrawami, pokazuje fajerwerki i przede wszystkim pozwala doświadczyć miłości.
Jakby tego było mało, dodatkowym źródłem tragizmu w życiu Reia jest pochodzenie - jego ojcem również był batsu, ale matką kobieta, a tego rodzaju niedookreślona tożsamość zawsze niesie za sobą wewnętrzne konflikty, zmagania z najbliższym otoczeniem i brak poczucia przynależności do jakiegokolwiek miejsca czy grupy (dość wspomnieć Inuyashę, Kena Kanekiego z "Tokyo Ghoul", Blade'a - wiecznego łowcę czy Severusa Snape'a jako inne przykłady). Aono zdaje się wręcz czerpać przyjemność z dokładania coraz większego ciężaru na barki duetu głównych bohaterów, ale w finale zaskakuje, jakby chciała przekazać, że nawet krótkie życie warte jest przeżycia w pełni, bo przecież z perspektywy jednostki to i tak najdłuższe, czego może doświadczyć.
Wiem, że ten tomik ma wiele niedociągnięć i jako komiks, i jako historia Boys Love - napisała w posłowiu autorka, ale to typowa japońska kurtuazja. "Theo" nie jest może szczególnie oryginalną historią, a jej główni (i niemalże jedyni) bohaterowie są definiowani właściwie tylko poprzez łączącą ich relację, ale to jeden z tych tytułów, które mają niemalże narkotyczną moc - działają szybko, intensywnie, ale również krótko i pozostawiają niedosyt, czyli dokładnie tak, jak jednotomowe mangi działać powinny.
Theo
Polska, 2020
Waneko
Scenariusz: Nachi Aono
Rysunki: Nachi Aono