Pierwsze, sielankowo-horrorowe strony (pojawia się nawet jednorożec!) jeszcze tego nie zwiastują, ale z czasem wychodzi na jaw, że przy trzecim spotkaniu z obdarzonym ogromnym sercem zakapiorem kierujemy się ku spektakularnemu starciu na miarę "Avengers: Koniec gry". Postacie z niemal wszystkich wcześniejszych historii - nawet tych pobocznych - w mniejszym lub większym stopniu powracają, łącznie z kluczowym czarnym charakterem z przeszłości, gangsterem Labrazio, którego zbrodnia lata temu przemieniła niewinnego chłopca w Zbira. Ożywione truchło mafiosa pełni rolę przypominającą Thanosa, tyle, że pozbawionym motywacji ideowych. Przewrotnie jednak chociaż kreskówkowy styl "The Goon" wygląda niewinnie, atmosfera jest bez porównania gęstsza niż w sztandarowym i faktycznie skierowanym przede wszystkim do nastolatkow tytule Marvel Studios.
To tylko banda sierot bez przyszłości, żyjących w przeklętym mieście. Niech się zabawią. A jeśli zginą... Cóż, tak będzie dla nich lepiej - takiemu zdaniu w ustach tytułowego bohatera w poprzednich tomach najprawdopodobniej towarzyszyłby kontekst wskazujący na czarny humor, ale tutaj stoi za nimi niepokojący ciężar. Zaskoczenie jest porównywalne z tym, jakie pod koniec lat 90. mogło wywołać ujrzenie Jima Carrey'a w poważnej roli w "Truman Show" po tych wszystkich wygłupach w "Masce", "Głupim i głupszym" czy "Ace Ventura" i równie skuteczne, bo z jednej strony komedia i horror nadal pozostają głównymi składnikami "The Goon", a z drugiej Powell umiejętnie wzbrania się przed popadnięciem w schemat i powtarzaniem tej samej historii w nieskończoność. Świeżość pomysłów pozwala zachować również kilkoro rysowników i rysowniczek zaproszonych do współpracy w ramach krótkich, rozluźniających przerywników oraz czteroczęściowej opowieści o zagubionym penisie pewnego zombie przedstawionej przez cztery różne osoby, w czterech różnych stylach. To tylko niewielki dodatek w tej potężnej knidze, ale ekstremalnie rozrywkowy.
Starcie ostateczne to Powell w szczytowej formie. Wyluzowany, odważny, z żartem ostrym jak brzytwa, a w dodatku siekający poprawność polityczną na kawałki. Kiedy spotykają się Zbir, Labrazio, Franky, pan Wicker, Sęp, pozbawiony wzroku Kapłan Zombie, Mirna, Isabella, Lazlo i inni, ostrożnie i precyzyjnie projektowane uniwersum wreszcie nabiera jednolitego kształtu. Dojście do tego momentu trwało kilka lat, nie było pospieszane, podejrzewam nawet, że nie było w ogóle planowane, ale kiedy te wszystkie wątki, różnego rodzaju wątpliwości (chociażby kwestia tego, z jakiego powodu tyle zła pojawia się akurat w tym konkretnym miejscu na Ziemi) i zagadki zostają domknięte na kilkunastu przepełnionych akcją stronach, satysfakcja jest ogromna.
Finał jest do tego stopnia widowiskowy i intensywny, że tom kończy się przedwcześnie. Pięćdziesiąt dwie strony od końca to zbiór szkiców oraz czarno-białych rysunków, ale to decyzja słuszna, bo na tym etapie ma się ochotę raczej ochłonąć, niż wciągać w kolejną szaloną przygodę. Nie ma co do tego żadnych wątpliwości - Ulica samotna nigdy wcześniej nie była aż tak bardzo samotna, jak w trzecim tomie "The Goon". Prawdopodobnie znajdą się osoby, którym nie w smak będzie zmiana nastroju na bardziej posępny, ale zachowawczość i lęk przed gniewem fanów i fanek zgubiły już niejednego autora. Na szczęście Powell odważnie sobie poczyna, a dzięki temu mimo że znamy już jego postacie i realia w jakich zostały osadzone bardzo dobrze, nadal zdają się świeże i fascynujące.
The Goon, tom 3
Tytuł oryginalny: The Goon Library Vol. 3
Polska, 2020
Non Stop Comics
Scenariusz: Eric Powell
Rysunki: Eric Powell
The Goon, tom 1. Zbir, którego potrzebujemy
The Goon, tom 2. Od zera po Nagrodę Eisnera