Największym kłamstwem filmów science-fiction jest ukazywanie przybyszów z innych planet czy galaktyk jako podobnie wyglądających i dzielących jedną, obowiązującą w ich światach kulturę. Tymczasem wystarczy wziąć udział w festiwalu filmowym i można odkryć, że nie tak daleko od siebie ludzie żyją w sypiących się od ostrego słońca ceglastych budach i kręcą kino akcji za grosze, gdzie indziej rozważają społeczne podziały na przykładzie mieszkańców jednego wieżowca, a w jeszcze innym miejscu bohaterem filmu zostaje człowiek parający się faktycznie istniejącym zawodem odganiacza małp.
W prezentowanym przez Mumbai Film Festival "Eeb Allay Ooo" to, co u nas stanowi płatną atrakcję ogrodów zoologicznych okazuje się codzienną zmorą niczym chińskie biedronki pod koniec lata albo korki w centrum miasta. Anjani (Shardul Bhardwaj) okazuje się jednak najgorszym możliwym kandydatem do wykrzykiwania tytułowych dźwięków (które mają odstraszać makaki), bo "przeciwnicy", z którymi musi się mierzyć po prostu go przerażają. Kryje się w tej sytuacji duża dawka komizmu, dla ludzi z innego kręgu kulturowego nawet podwójna, bo już samo istnienie zawodu polegającego na naśladowaniu małp w celu ich przegonienia wydaje się niedorzeczna, ale Prateek Vats w swoim pełnometrażowym debiucie ma coś więcej do powiedzenia i z biegiem czasu zaczyna ujawniać refleksję o bardziej uniwersalnym charakterze - nasze role we współczesnych społeczeństwach często nie mają żadnego sensu.
Anjani odstrasza małpy, które dla wielu w otoczeniu są niemalże święte, często dokarmiane i faworyzowanie. Przez to, że wypełnia obowiązki w niewdzięcznej pracy jest postrzegany jako ktoś gorszy, zbyteczny, godny pośmiewiska (w pewnym momencie zostaje nawet zamknięty w klatce, z której banda żartownisi wypuszcza go dopiero po dokarmieniu kilkoma bananami), a takich zawodów jeszcze znacznie więcej, także w naszych realiach - chociażby kontroler biletów, telemarketer czy taksówkarz. W "Eeb Allay Ooo" obserwujemy stopniowo narastającą frustrację i jednocześnie budzącą grozę świadomość, że nie ma żadnej ucieczki przed systemem - kiedy raz zostanie się trybikiem w tej potężnej machinie, jest się nim do końca życia.
Doświadczenie zebrane przy kręceniu filmów dokumentalnych w ogromnym stopniu pomogło Vatsowi uwiarygodnić historię Anjaniego. Zdjęcia i montaż pozwalają odnieść wrażenie, że podglądamy prawdziwe wydarzenia, czasami z delikatnie artystycznym sznytem, ale zazwyczaj z nastawieniem na surowe kadry, gdzie postacie z drugiego planu potrafią nagle przejść tuż przed obiektywem, a samo "oko" kamery obiera niewygodne perspektywy. Podobnie jak w filmach dokumentalnych, Vats nie chce oceniać motywacji swojego bohatera, nie gloryfikuje jego nieszczęścia i nie sięga po żadne środki umożliwiające wzmocnienie dramaturgii (chociażby wzniosłą muzykę). Wyraźnie celuje w realizm i dzięki temu "Eeb Allay Ooo" zyskuje na wymowności.
Pokaz "Eeb Allay Ooo" cieszył się jak dotąd największym zainteresowaniem, niemal przez cały film publiczność utrzymywała się na poziomie pięciu tysięcy ośmiuset osób (wczorajsze filmy nie sięgnęły nawet dwóch tysięcy) i faktycznie jest to film wart uwagi, ale musicie się spieszyć, bo będzie dostępny tylko do 31 maja do godziny dwunastej.
Eeb Allay Ooo
Indie, 2019
Wakaliwood
Reżyseria: Prateek Vats
Obsada: Naina Sareen, Shardul Bharadwaj, Nutan Sinha