"Black Hole" Charlesa Burnsa czy "Ghost World" Daniela Clowesa to pierwsze skojarzenia, jakie muszę pojawiać się w trakcie lektury "The Black Holes", ale także gra wideo "Life is Strange" w jej pierwszej, nadnaturalnej inkarnacji (chociażby za sprawą wciąż powracającego w obydwu motywu motyla) czy filmy najlepszego psychologa wśród reżyserów, Gregga Arakiego. Gonzaleza wyróżnia natomiast brak determinacji do opowiedzenia historii z wyraźnym początkiem, rozwinięciem i zakończeniem czy nawet historii o wyraźnie zarysowanej fabule.
Wątkiem przewodnim zdaje się być akceptacja, zarówno wśród dorosłych, jak i wśród rówieśników. Gonzalez nie mierzy się jednak z analizą, a raczej odwołuje do doświadczeń, jakie większość czytelników albo będzie miała już za sobą, albo właśnie je przeżywa. Nie zostaje podsunięta żadna odpowiedź, nie pada nawet żadne precyzyjne pytanie, a jedynie obserwujemy kilka chwil z żyć młodych kobiet i to właśnie sposób, w jaki zostają uchwycone jest największą zaletą tego komiksu.
Pareidolia to zjawisko polegające na doszukiwaniu się znanych nam kształtów w zupełnie innych przedmiotach z towarzyszącym temu uczuciem niepokoju (zazwyczaj dotyczy odnajdywania twarz niemal wszędzie, gdzie pod dwiema kropkami pojawia się dłuższa linia). Nie wydaje mi się, żeby istniało zjawisko odwrotne, ale gdyby pokusić się o zdefiniowanie go, rysunki z "The Black Holes" posłużyłyby za świetne przykłady. Jedyne zarysy twarz, jakie się tutaj pojawiają to elementy przebrań, w których lubuje się jedna z bohaterek. Jest trupia czaszka, jest łeb stwora przypominającego Godzillę i jest klasyczny wzór ducha z prześcieradła. Cała resztą to pustka na wzór Slender Mana czy Questiona z DC Comics, łącznie z licznymi nawiązaniami do popkultury na plakatach w pokojach nastolatek (od zespołu The Cramps po film "Atak kobiety olbrzyma"), a nawet łącznie z kotem. W zestawieniu z bardzo osobistymi wyznaniami i dużym nagromadzeniem skrajnych emocji powstaje osobliwy efekt - jakbyśmy obserwowali roboty naśladujące ludzi w maksymalnie wiarygodny sposób.
W tym kontekście idealnie sprawdzają się sterylne, minimalistyczne tła i kadry, które często występują w szeregu po dwa-trzy niemal identyczne, oddające nieznaczny ruch którejś z postaci albo oddalenie lub przybliżenie kadru. Można dzięki temu zabiegowi odnieść wrażenie, że tempo wydarzeń jest bardzo powolne, a gdyby dokumentowała je kamera, bylibyśmy świadkami długich, artystycznych ujęć.
"The Black Holes" na pewno nie jest komiksem skierowanym do odbiorców lubujących się w demaskowaniu intrygi w trakcie lektury. To album, który trafi do zwolenników otwartych narracji w stylu Davida Lyncha, gdzie każda interpretacja jest jednocześnie właściwa i niewłaściwa, a wywoływanie nie do końca określonych emocji za pomocą samego obrazu ma nadrzędne znaczenie.
The Black Holes
Polska, 2020
Non Stop Comics
Scenariusz: Borja Gonzalez
Rysunki: Borja Gonzalez