Obraz artykułu Niewidzialny człowiek. Niewidzialna przemoc

Niewidzialny człowiek. Niewidzialna przemoc

72%

To miało być fiasko, co najwyżej wywołujący kilka podskoków w siedzeniu średniak, a jednak przekształcany od blisko trzynastu lat bękart przedwcześnie pogrzebanego Dark Universe niespodziewanie odnalazł własną tożsamość i okazał się zaskakująco aktualnym filmem.

Na początku 2017 roku na jednym z najpopularniejszych hollywoodzkich zdjęć pozowali razem Tom Cruise, Javier Bardem, Russell Crowe, Sofia Boutella i Johnny Depp - nowy skład Dark Universe, które miało powtórzyć sukces Marvela, ale z Draculą, Potworem Frankensteina i innymi klasycznymi bohaterami horrorów Universala zamiast superbohaterów. Fatalnie przyjęta "Mumia" (słusznie zresztą) pokrzyżowała jednak plany, a następny w kolejce Depp poza tym jednym zdjęciem, nigdy już nie wcielił się w Niewidzialnego człowieka... Trudno to wprawdzie jednoznacznie stwierdzić przy postaci, od której nie odbija się światło, ale na początku 2019 roku stało się jasne, że studio obrało nowy kierunek. Bez wielkich nazwisk, bez wspólnego "świata", za to z historią, która nie będzie jedynie pretekstem dla kilku dreszczy. To się nie mogło udać. Wielu spisało już ukochane monstra na straty i być może właśnie dlatego wizja Leigha Whannella okazała się tak bardzo satysfakcjonująca.

Kadr filmu "Niewidzialny człowiek". Kobieta stoi tyłem do ściany.

Po Whannellu można było się spodziewać nadania "Niewidzialnemu człowiekowi" charakteru, ale istniało także podejrzenie, że może przedobrzyć. W przeszłości napisał scenariusze do wszystkich części "Naznaczonego", "Upgrade", "Szkolnej zarazy", "Martwej ciszy" czy pierwszej "Piły", a więc filmów, które nawet jeżeli mają wiele wad, to przynajmniej nie są nijakie. Nie można było się natomiast spodziewać, że ponad stuletnia powieść H.G. Wellsa zostanie zekranizowana w aż tak odległy od oryginału sposób, tak mało widowiskowy i tak bardzo dramatyczny.

 

Jest tutaj kilka jump scare'ów, ale tylko takie, które mają uzasadnienie w fabule. Jest też odrobina przemocy fizycznej, ale to ta psychiczna uderza w widza najdotkliwiej. Nie dość, że Niewidzialny człowiek ma wpisaną w naturę cechę immanentną dla budowania napięcia (najstraszniejsze jest to, co pozostaje w sferze domysłów), to jeszcze w tej wersji jest zaborczym i toksycznym manipulatorem. Chociaż ma nabyte zdolności nadnaturalne (tym razem za pieniądze, nie w wyniku mutacji albo szalone eksperymentu naukowego), symbolizuje bardzo przyziemną przemoc obecną w wielu domach na całym świecie. Elisabeth Moss po mistrzowsku wciela się natomiast w rolę ofiary, która dla otoczenia jest albo niewiarygodna, albo rozhisteryzowana i stopniowo popada w obłęd wywołujący na przemian rozpacz i gniew.

Kadr filmu "Niewidzialny człowiek". Kobieta stoi w deszczu.

Whannell nie jest może tak subtelny, jak Jordan Peele i na pewno nie potrafi swojego społecznego komunikatu ubrać w zawiją symbolikę na wzór "Uciekaj!" albo "To my", ale także temat, z którym się mierzy ma znacznie bardziej bezpośredni i agresywny charakter. Nigdy nie zostajemy też wciągnięci w grę wątpliwości - głównej bohaterce nie wierzy nikt z jej najbliższego otoczenia, ale zawsze wierzy publiczność. Dobro i zło zostały rozdzielone grubą linią, co w 2020 roku mogłoby się wydawać nieporadne, ale akurat tutaj ma istotne, umowne znaczenie - ofiara nigdy nie powinna być napiętnowana.

 

Zdarzają się sceny, kiedy wiarygodność chwilowo zostaje obniżona (niezbyt przekonujące pierwsze morderstwo; pozostawianie świadków, którzy mogą potwierdzić istnienie Niewidzialnego człowieka; nieporadna kradzież samochodu), ale nigdy nie spada do poziomu "Brahms: The Boy II", "The Grudge: Klątwa", "Domu strachów" czy innych sztampowych horrorów z ostatnich miesięcy. "Niewidzialny człowiek" jest jednak najbardziej podobny właśnie do takiego kina grozy - pozbawionego artystycznych walorów, skupionego wokół czytelnego konfliktu dobra ze złem, czasami nawet irytującego schematycznością. Umiejętne owinięcie wszystkich tych elementów wokół wiarygodnej walki o ucieczkę z toksycznej relacji nadało jednak prostej historii ciekawego kontekstu, a to znacznie więcej niż kolejne uniwersum stworzone na green screenie.


Niewidzialny człowiek

Tytuł oryginalny: The Invisible Man

USA, 2020

Blumhouse Productions

Reżyseria: Leigh Whannell

Obsada: Elisabeth Moss, Oliver Jackson-Cohen, Harriet Dyer



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce