Komiksy superbohaterskie to naprawdę wyeksploatowane pole, jeśli chodzi o pomysły na nowe przygody znanych herosów. Śmierci, zmartwychwstania, wersje z alternatywnych rzeczywistości (linii czasowych, wymiarów), nowe tożsamości - wydaje się, że każda z topowych postaci DC i Marvela ma na koncie przynajmniej kilkukrotne zaliczenie takich atrakcji. Można wręcz mówić o klasycznych, schematycznych sposobach na "odświeżenie przygód postaci", nieważne jak paradoksalnie to może zabrzmieć.
Jednym z takich przewrotowych evergreenów jest pozbawienie superherosa dostępu do jego standardowego arsenału (technologicznego, magicznego lub związanego z supermocą) i wrzucenie go w wir wyzwań, z którymi zazwyczaj radził sobie z pomocą tego właśnie zaplecza. Jest to taktyka na tyle wdzięczna, że rzeczywiście pozwala autorom na trochę inne wykorzystanie cech danej postaci, skupić się na tym, co w nich dobre, a co złe. Coś takiego całkiem sprawnie udało się osiągnąć twórcom "Doktora Strange'a", którego drugi tom ukazał się niedawno na naszym rynku nakładem wydawnictwa Egmont.
Przy pisaniu pierwszych zeszytów serii o najbardziej znanym magu Marvela, odpowiedzialny za scenariusz Jason Aaron wykazał się lekkim lenistwem. Mianowicie przekopiował pomysł, którego użył wcześniej przy okazji tworzenia przygód Thora - Gromowładny musiał rozwiązać zagadkę tego, kto stoi za zamordowaniem bóstw należących do różnych panteonów. Stephen Strange stanął przed bardzo podobną zagwozdką, tym razem dotyczącą unicestwiania różnorakich magicznych bytów z całego multiwersum. Ostatecznie pokonał odpowiedzialną za to technologiczną sektę istot zwanych Empirikulami, ale ceną starcia okazało się prawie całkowite wymazanie magii z całego świata.
Na początku tomu drugiego zastajemy Strange'a w dość niekorzystnej dla niego sytuacji - próbuje opanować chaos wynikły z nowych magicznych porządków, a w tym czasie jego najwięksi wrogowie (między innymi Baron Mordo, Satana, Nightmare, Dormammu) próbują wykorzystać osłabienie i pozbyć się go na zawsze. Aaron w zawrotnym tempie przerzuca Strange'a od jednego niebezpieczeństwa do drugiego, stawiając go w coraz dziwniejszych sytuacjach (ma na przykład okazję wylądować we własnych jelitach). To naprawdę szybka i mocno chaotyczna plątanina zdarzeń, ale dopóki Aaron stara się tylko zabawiać czytelnika, jest naprawdę wesoło, a całość potrafi wciągnąć. Gorzej jest w momentach, w których fabuła robi się poważniejsza, a scenariusz skupia się na cierpieniu i mrocznej stronie głównego bohatera. Ta część wychodzi dość pretensjonalnie i nienaturalnie. To seria, która powinna opierać się na radosnym eksploatowaniu dziwnych zakamarków marvelowego uniwersum.
To całe scenariuszowe, wesołe zamieszanie nie byłoby jednak tak atrakcyjne, gdyby nie przedstawiająca je, tak samo przeładowana, warstwa graficzna. Ekipa rysowników (głównie Chris Bachalo) bardzo dobrze oddała w rysunkach przepych, jakim charakteryzuje się ta historia. Plansze wypełnione są szczegółami, dziwnymi stworami i ich mackami, a wszystko to czasami wydaje się mocno przytłaczające. W przyjęciu tych rozwiązań na pewno pomaga specyficzny, mocno kreskówkowy styl Bachalo, który sprawia, że te wszystkie dziwy okazują się zaskakująco przyjemne dla oka. Warto jednak wziąć pod uwagę to, że przeładowanie rysunkową treścią może utrudniać odbiór czytelnikom mniej doświadczonym w komiksowej narracji. To tytuł, po który lepiej sięgnąć z pewnym doświadczeniem, bo inaczej można się zrazić.
Drugi tom "Doktora Strange'a", podobnie jak poprzednik, trochę wyróżnia się na tle większości marvelowskich tytułów obecnych na naszym rynku, ale nie jest to rzecz w żaden sposób wybitna. Jeśli ktoś lubi historie, w których dzieje się sporo dziwnych rzeczy, wydarzenia toczą się bardzo szybko i są podane z miłym dla oka przepychem, to powinien być zadowolony. Nie zmienia to faktu, że to kolejne peleryniarskie "zabili go i uciekł", w którym żadna decyzja nie pozostaje istotna zbyt długo, ale do tego czytelnicy superhero zdążyli już chyba przywyknąć.
Doktor Strange
Tytuł oryginalny: Doctor Strange
Polska, 2020
Egmont
Scenariusz: Jason Aaron
Rysunki: Chris Bachalo