Nie trudno zapomnieć o tym, że kryminał jest gatunkiem Rianowi Johnsonowi bardzo bliskim. Dzisiaj jego nazwisko kojarzy się przede wszystkim z burzliwą debatą nad "Ostatnim Jedi", które podzieliło pasjonatów "Gwiezdnych wojen", ewentualnie z niespodziewanie udanym science-fiction z elementami kina akcji - "Looper".Wcześniej jednak Johnson wyreżyserował trzy odcinki "Breaking Bad", a zadebiutował filmem "Kto ją zabił?" (trudno o bardziej dosadny tytuł dla kryminału). Z drugiej strony pomysł na stworzenie opowieści przypominającej dzieła Agathy Christie pojawiał się w wypowiedziach reżysera już w 2010 roku, to miało być połączenie klasycznej, specyficznej narracji ze współczesnymi realiami, czyli coś, co nigdy dotąd nie zakończyło się powodzeniem. W tym kontekście sukces "Na noże" jest tym bardziej spektakularny, bo to być może jedyny dowód na to, że jednak da się.
Johnson (samodzielny autor scenariusza, a dzisiaj w Hollywood rzadko za całą fabułę odpowiada wyłącznie jedna osoba) uwspółcześnił schemat z dużą subtelnością. Zakodowane skojarzenia wręcz wymuszają na widzu osadzenie wydarzeń w międzywojennej Anglii, co wzmacnia otoczenie luksusowego, starego domu i elegancko odzianych domowników. Kiedy więc pojawiają się nawiązania do współczesności (a nawet jakże dzisiaj modne nawiązania do popkultury, chociażby do... "Ringu" Hideo Nakaty), rażą niczym piorun.
Zwyczajowo kiedy mamy do czynienia z kryminałem rozgrywanym wewnątrz jednej rodziny, ukazany zostaje zarazem przekrojowy obraz społeczeństwa i w tym zakresie także dokonano aktualizacji. Najlepiej widać to na przykładzie najmłodszych Thrombrey'ów - deklarującej się jako feministka i lewaczka Meg (Katherine Langford z "Trzynastu powodów") oraz Jacoba, internetowego trolla o nacjonalistycznych zapędach (Jaeden Martell z "Tego"). Ten niemalże obowiązkowy podział na dwa dostępne światopoglądy jest dzisiaj powszechny na całym globie, ale w "Na noże" nie zostaje skomentowany, nie padają też żadne deklaracje samego reżysera/scenarzysty, ma wyłącznie oddać realia końca 2019 roku.
Mogłoby się wydawać, że finał następuje przedwcześnie, a intryga zostaje rozwiązana w błyskawicznym tempie. Mogłoby, gdyby immanentną cechą kryminału nie były liczne zwroty akcji. Wartością jest tutaj więc nie tyle zagmatwanie fabuły w jak najbardziej zawiły sposób, co niewykonanie o jednego zwrotu za dużo, a tym samym nieumniejszenie wiarygodności całej, wielowarstwowej machinacji. Johnson sprawnie manipuluje wydarzeniami, ale zdarzają się momenty przypominające nie wprawiony ścieg, lecz luźną fastrygę, a także elementy wymuszające wysokie umiejętności w zawieszaniu niewiary (grana przez Anę de Armas Marta ma odruch wymiotny na kłamstwo, co skutecznie obniża poziom realizmu), a dla części wielbicieli i wielbicielek kryminału może się to okazać nieznośne. Za dodatkowy argument na korzyść "Na noże" przemawia z kolei poczucie humoru, a zwłaszcza scena samochodowego pościgu celowo zrealizowana tak, aby wygląda na najmarniejszą, jaką jesteście w stanie sobie wyobrazić.
Daniel Craig, Chris Evans, Jamie Lee Curtis, Toni Collette, Don Johnson, Michael Shannon, Christopher Plummer - Rian Johnson miał do dyspozycji tak imponującą obsadę, że nawet ze znacznie słabszego scenariusza wykrzesałaby coś zjadliwego. Ciekawe, zindywidualizowane postacie pozwoliły jednak tym wszystkim aktorkom i aktorom brylować i chociaż nie jest to film ani przełomowy, ani wybitny, ma nieodparty urok, który nie pozwala oderwać wzroku od ekranu.
Na noże
Tytuł oryginalny: Knives Out
USA, 2019
Lionsgate
Reżyseria: Rian Johnson
Obsada: Ana de Armas, Daniel Craig, Chris Evans