Obraz artykułu Doktor Sen. Trzeźwi alkoholicy i nastolatka kontra banda ćpunów

Doktor Sen. Trzeźwi alkoholicy i nastolatka kontra banda ćpunów

73%

Chyba nie znalazłby się nikt, kto wiadomość o nakręceniu kontynuacji kultowego "Lśnienia" po blisko czterdziestu latach od premiery przyjąłby z entuzjazmem. No może poza Stephenem Kingiem, ale akurat on za ekranizacją Kubricka nigdy nie przepadał. Pierwsze zwiastuny pozwalały jednak wierzyć, że nie będzie tak źle i... faktycznie nie jest.

Scenariusz oraz reżyserię powierzono Mike'owi Flanaganowi, co po znakomitym "Nawiedzonym domu na wzgórzu" z miejsca można było przyjąć za dobrą monetę, a tym razem nawet King wyraził aprobatę... Chociaż akurat jego entuzjazm można potraktować jako argument na niekorzyść, bo autor książkowego "Lśnienia" chwalił także filmowe adaptacje "Mrocznej wieży" czy tegoroczny "Smętarz dla zwierzaków", a nie są to produkcje udane. Pierwsze zwiastuny dały się jednak lubić i wyraźnie sugerowały, że nie będzie to po prostu skok na kasę, lecz film zrealizowany z zaangażowaniem i oddaniem dla pierwowzoru. Rezultat jest zadowalający, choć w ciągu tych stu pięćdziesięciu minut znajdzie się też kilka słabszych momentów.

Kadr filmu "Doktor sen", mężczyzna idzie korytarzem.

"Lśnienie" to klaustrofobiczna opowieść w całości rozgrywająca się w odciętym od świata budynku i chociaż dowiadujemy się z niego, że lśniących osób i czyhających na nie niebezpieczeństw jest znacznie więcej, cały czas podglądamy osobisty dramat jednej rodziny. "Doktor Sen" - jak na sequel przystało - ukazuje szerszy kontekst, zapełnia to uniwersum postaciami, ich umiejętnościami oraz nowymi miejscami. Niekiedy takie zabiegi udaje się zrealizować brawurowo (chociażby kontynuacje "Johna Wicka"), ale zazwyczaj tracą charakter i niewiele w zamian mają do zaoferowania (na przykład "Terminatory" z tego stulecia). Flanagan na tyle sprawnie postawił akcenty, połączył książkowy pierwowzór z wizją Kubricka (ten z kolei oryginałowi aż tak wierny nie pozostawał) i zadbał o to, by każdy aktor i aktorka - nomen omen - lśnili, że "Doktor Sen" natychmiast wciąga w ciekawie skonstruowaną, choć w gruncie rzeczy bardzo klasyczną historię walki dobra ze złem.

Kadr filmu "Doktor sen". Kobieta w kapeluszu klęczy.

Co najciekawsze, od początku jest to walka wyrównana, nie ma tu typowo hollywoodzkiej konstrukcji, zgodnie z którą protagonista najpierw musi przegrać bitwę, by zebrać siły i ostatecznie wygrać wojnę. Dorosły, mierzący się z nałogiem alkoholowym Dan Torrance (Ewan McGregor) i trzynastoletnia Abra Stone (świetny debiut Kyliegh Curran) stają w szranki z przypominającym bandę bogatych narkomanów Prawdziwym Węzłem (liderkę którego znakomicie zagrała demoniczna Rebecca Ferguson) jak równi z równymi i mimo że nawet tyle nie wystarczy, by choć przez chwilę zwątpić w szczęśliwe zakończenie, taka dynamika wywołuje znacznie intensywniejsze emocje w trakcie seansu. Zawiedzione mogą być natomiast te osoby, które będą oczekiwały horroru. "Doktor Sen" to raczej kino science-fiction z odrobiną dreszczyku w stylu "Skanerów" Davida Cronenberga niż film, który może przestraszyć.

Kadr filmu "Doktor sen". Dziewczynka i mężczyzna z siekierą na schodach.

Momenty wywołujące najbardziej mieszane uczucia to te, gdy reżyser puszcza oko w kierunku wielbicieli "Lśnienia" Kubricka. Na plus można odnotować obsadzenie powracających postaci nowymi aktorami i aktorką, zamiast uciekania do coraz popularniejszego odmładzania/wskrzeszania za pomocą komputerów. Może takie podejście nie jest doskonałe, ale niedoskonałości to jedna z cech magii kina. Na minus można natomiast zaliczyć kilka scen wyraźnie żerujących na nostalgii, których treści nie mógłbym jednak zdradzić bez ujawniania szczegółów fabuły. Trzeci akt wyraźnie naszpikowany jest drobnymi hołdami, co przy tak długim metrażu wydaje się niepotrzebnym marnowaniem czasu.

 

Atmosfera stworzona przez Mike'a Flanagana i znaczący rozwój wszystkich pierwszoplanowych postaci (w czym Stephen King bezdyskusyjnie jest wyjątkowo sprawny) stanowią o sile tego filmu. Od strony artystycznej nie może równać się z "Lśnieniem" Stanley'a Kubricka, od strony budzenia grozy z "Tym" Muschiettiego, czyli jedną z najlepiej zrealizowanych ekranizacji prozy Kinga, ale "Doktor Sen" ma własny charakter i jeżeli nie postawicie przed nim zbyt wygórowanych oczekiwań, to te dwie i pół godziny nie będą zmarnowanym czasem.


Doktor Sen

Tytuł oryginalny: Doctor Sleep

USA, 2019

Warner Bros.

Reżyseria: Mike Flanagan

Obsada: Ewan McGregor, Rebecca Ferguson, Kyliegh Curran



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce