Wybór nietypowego, nieludzkiego czarnego charakteru nie jest wcale szokujący, o ile bacznie śledzicie indie horrorowe nowości. W tym roku można było już zobaczyć sofę zabójcę (która tak naprawdę była fotelem) w "Killer Sofa" czy śmiercionośną czerwoną sukienkę w "In Fabric". Schemat niemal zawsze jest identyczny - nawiedzony przedmiot trafia w ręce nowych właścicieli, najpierw sprawia wrażenie po prostu kolejnego elementu domowego uposażenia, później atakuje jakąś przypadkową osobę (zazwyczaj sąsiada/sąsiadkę albo pupila, który jako pierwszy węszy problemy) i wreszcie dobiera się do głównych bohaterów. Od samej treści ważniejszy jest jednak sposób zobrazowania jej i tutaj "The Drone" zawodzi najdotkliwiej.
"In Fabric" to rzadki przykład próby ukazania tego z natury dość tandetnego tematu w artystyczny sposób (równie udana pod tym względem była chyba tylko "Mordercza opona"), ale już "Killer Sofa" to rozrywkowy kicz pełną gębą i tylko w tym kierunku Jordan Rubin mógł się skierować, by przy dostępie do skromnego budżetu osiągnąć sukces. Nadzieje były tym większe, że już raz mu się udało - w 2014 roku wyreżyserował szalone "Zombiebobry", które jednoznacznie wpasowują się w kategorię tak dobre że aż złe. "The Drone" dla odmiany jest po prostu zły.
Z jakiegoś powodu najłatwiej zaszufladkować ten film jako komedio-horror, ale nie łatwo odszyfrować z jakiego, bo nic tu nie straszy, a już na pewno nie śmieszy. Da się wyczytać satyryczne intencje Rubina, który najpewniej chciał dokonać komentarza utraty prywatności przez współczesnych mieszkańców dużych miast, ale ani scenariusz, ani tym bardziej obsada (w rolach głównych Alex Essoe, którą za chwilę zobaczymy w "Doktorze Śnie" i John Brotherton, który zaliczył drugoplanowe role w "Obecności" czy "Strażnikach Galaktyki") nie są w stanie sprowokować do refleksji.
Ostatnia deska ratunku dla tego rodzaju produkcji to efekciarstwo, zwłaszcza w zakresie pozbawiania żyć kolejnych postaci i tutaj ponownie "The Drone" odnosi porażkę - przez ekran przelewa się wprawdzie kilka kropel krwi, ale zawsze w bardzo krótkich, desperacko walczących o ukrycie detali scenach. Niewielka z tego radość, a w połączeniu z muzyką nie zainspirowaną latami 80., lecz nieudolnie kopiującą ówczesne standardy syntezatorowe, szybko pojawia się znużenie.
"The Drone" nie jest najgorszym niskobudżetowym "horrorem" ostatnich lat, a dzięki temu, że dronem faktycznie można sterować na odległość (w odróżnieniu od chociażby Laleczki Chucky) udało się uniknąć żenujących efektów specjalnych. Nie zmienia to jednak faktu, że mamy do czynienia z pozycją skierowaną wyłącznie do najbardziej zagorzałych wielbicieli filmu klasy Z, smakoszy dań przyrządzonych w złym guście, którym nie będzie przeszkadzać nawet to, że nie są specjalnie rozrywkowe.
The Drone
USA, 2019
Bazelevs Production
Reżyseria: Jordan Rubin
Obsada: Alex Essoe, John Brotherton, Anita Briem