Obraz artykułu 44. FPFF: Proceder

44. FPFF: Proceder

45%

"Proceder", czyli biografia Tomasza Chady to film, który emanuje zmarnowanym potencjałem. Jedna z bardziej kontrowersyjnych postaci polskiego rapu otrzymała produkcję, w której zalety giną w morzu niepotrzebnych scen, drętwych dialogów i dziwnych decyzji scenarzystów.

O polskim rapie, szczególnie jego ulicznej odmianie, można mieć bardzo różne zdanie, ale chyba trudno odmówić mu jednego - jego twórcy i producenci mają talent do tworzenia własnej mitologii i legend. Jedną z takich postaci-symboli był właśnie Tomasz Chada, który zdobył sławę nie tylko dzięki swoim nagraniom, ale także za sprawą bardzo kolorowego życiorysu.

 

W ciągu dziesięciu lat Chada trzykrotnie został skazany na więzienie, a płyty nagrywał w tych nielicznych chwilach, kiedy nie siedział za kratkami. Stał się ucieleśnieniem faceta z problemami, który po prostu nie potrafi oderwać się od swoich ulicznych korzeni. A wszystko to podkreślone przez samobójczą śmierć, która miała miejsce wtedy, gdy zdawał się w końcu wychodzić na prostą. Barwny żywot, tona pozostawionych kawałków i potencjalna rzesza fanów, która wybierze się zobaczyć film o swoim idolu. Nic dziwnego, że ta produkcja powstała tak szybko po śmierci rapera, ale czy "Proceder" rzeczywiście jest obrazem, który oddaje hołd przedstawicielowi pomijanego w mainstreamowych mediach nurtu?

Kadr filmu "Proceder". Raper rzuca się ze sceny w tłum ludzi.

"Proceder" obejmuje prawie dwadzieścia lat z życia Tomasza Chady, od początków jego kariery w 1999 roku, aż po samobójczą śmierć w roku 2018. Fabuła wyraźnie dzieli tę historię na dwa okresy. Ten obejmujący większość poprzedniej dekady skupia się głównie na przestępczej działalności głównego bohatera - pozbawiony perspektyw dwudziestolatek mieszkający z matką, która utrzymuje dom z pensji pielęgniarki, zaczyna kraść samochody dla lokalnej przestępczyni. Ta część filmu nie jest skupiona na muzycznej części jego życia (wątek rapu jest jakby doklejony), a bardziej usiłuje iść w stronę dramatu sensacyjnego, co wychodzi słabo, głównie przez zalew mniej lub bardziej irytujących szczegółów. Trudno uwierzyć w realizm przedstawianych sytuacji, kiedy trzeba zastanawiać się, czemu postać grana przez Małgorzatę Kożuchowską przez kilka dni chodzi w tym samym dresie, używa tego samego garażu jako dziupli samochodowej, a Chada przesłuchiwany jest ciągle przez tych samych policjantów. Po prostu za dużo rzeczy tu ze sobą nie gra.

 

O wiele lepsza, choć nadal wypełniona głupotkami, okazuje się druga połowa filmu, opowiadająca o czasach, kiedy Chada zdobywał dużą sławę, a jednocześnie co chwilę lądował w więzieniu. Tutaj dostajemy portret człowieka, który przegrywa walkę z samym sobą, jest ofiarą własnej psychiki i niszczy wszystkich chcących się do niego zbliżyć. Także w tych momentach brakuje mocniejszego poukładania historii. Osoby nieobeznane w polskim rapie nie będą miały pojęcia, skąd wynikają poszczególne wątki. Trudno też poczuć, że muzyka jest tu najważniejsza - owszem, numery Chady pojawiają się jako tło w ilościach hurtowych, ale w samej fabule muzyczna pasja rozmywa się. W pewnym momencie trudno nie pomyśleć, że dla bohatera jest to tylko forma porządnego zarobku. Szkoda, bo ta autentyczność pozwoliłaby na wybaczenie wielu błędów. Choć jednej rzeczy trzeba oddać sprawiedliwość - film w żadnym stopniu nie wybiela postaci Chady i przyznaje, że większość kłopotów sprowadził na siebie sam.

Kadr filmu "Proceder". Kobiety i mężczyźni rozmawiają.

Największym problemem "Procederu" jest to, że film ewidentnie ma bardzo duży potencjał, który rozmywa się w zalewie scenariuszowych durnot i niepotrzebnych scen. Historia Chady trwa ponad dwie godziny, przez co pod koniec trudno nie czuć znużenia i irytacji. Gdyby wyciąć z tej produkcji jakieś dwadzieścia procent, może dałoby się ją jeszcze uratować Najbardziej szkoda w tym wszystkim zmarnowania naprawdę dobrej roli Piotra Witkowskiego wcielającego się w głównego bohater. Świetnie oddaje emocjonalne rozedrganie swojej postaci, naturalnie przechodzi z euforii i radości w depresję i paranoję. To właśnie oglądanie jego występu pozwala czerpać jakąś przyjemność z tej opowieści.

 

Myślę, że "Proceder" odniesie sukces kasowy, bo Chada ma wielu fanów, którzy pójdą na film nie zważając na głosy krytyki. Zresztą na samym końcu widać, że to nie tylko film, ale także pewien manifest środowiskowy - przed napisami możemy przeczytać, że czas najwyższy skończyć z ignorancją mediów związaną z ulicznym rapem. Cóż, w takim wypadku przydałby się do tego jednak trochę lepiej przemyślany i wykonany obraz.


Proceder
Polska, 2019
Global Studio
Reżyseria: Michał Węgrzyn
Obsada: Piotr Witkowski, Agnieszka Więdłocha, Małgorzata Kożuchowska



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce