Powrót do miasteczka Derry to póki co najlepszy klasycznie skonstruowany horror, jaki ukazał się w tym roku. Ani kolejne spotkanie z Annabelle, ani mroczna wersja Supermana w "Brightburn", ani remake "Laleczki Chucky" nie mają do niego startu, ale Muschietti nie zdołał dorównać sobie samemu.
W pierwszym "To" obserwowaliśmy wydarzenia wyłącznie z perspektywy grupy dzieciaków, które nie miały pojęcia, z czym właściwie mają do czynienia. W takiej sytuacji zawieszenie niewiary przychodzi z łatwością, a niedoinformowanie i bohaterów, i widzów działa korzystnie na fantazję. Jedna z postaci w drugim "To" wyjaśnia to zresztą bardzo celnie - dorosły Bill Denborough (James McAvoy) jest pisarzem i żali się, że czytelnicy nie lubią otwartych zakończeń czy niezamkniętych wątków. Przez cały film powraca do niego żart, w którym kolejne postacie z uśmiechem stwierdzają, że pisze nieźle, ale finały nie są jego mocną stroną. Muschiettiego będzie można odtąd również irytować dokładnie tym samym uszczypliwym dowcipem.
Mgliście zaczyna się robić już na samym początku, kiedy Mike Hanlon (Isaiah Mustafa) naświetla zawiłe procedury konieczne do wypełnienia, by pozbyć się Tego. Najsłabszym ogniwem jego planu jest obowiązkowe rozdzielenie się, które ma mniej więcej tyle samo sensu, co rozdzielanie Kudłatego i Scooby'ego od reszty Brygady Detektywów. Później jest jeszcze przybliżanie historii Pennywise'a, indiańskie mikstury, a bronią ostateczną okazuje się... "hejt" - jakże niecelny sposób, by pokazać zwycięstwo dobra nad złem! Z jednej strony żaden z tych elementów nie jest zrealizowany tak źle, jak w przeciętnym "popcornowym" horrorze i seans przebiega bezboleśnie, z drugiej nie da się wyzbyć porównań do pierwszej części, a tym samym pozostaje niedosyt.
Na niekorzyść filmu działa również jego długość - gdyby z tych blisko trzech godzin wyciąć przynajmniej trzydzieści minut (najlepiej z dziesięć minut samego finału), zwarte tempo i pominięcie kilku niepotrzebnych wątków zwiększyłyby stężenie grozy. Jest tu kilka znakomitych scen - zwłaszcza nie bez przyczyny niemal w całości ukazana jako zwiastun konfrontacja Beverly Marsh (Jessica Chastain) z Tym pod postacią starszej pani - ale też kilka doklejonych na siłę, a w dodatku zabrakło umiaru w korzystaniu z cyfrowych efektów specjalnych.
Dużo narzekania jak na stosunkowo wysoką ocenę, a ta wynika przede wszystkim ze świetnych kreacji aktorskich. Bill Skarsgård jako Pennywise to po raz drugi natychmiastowy klasyk, jego kreacja będzie za kilka lat wymieniana jednym tchem obok chociażby Roberta Englunda/Freddy'ego Kruegera. Tak charyzmatycznego czarnego charakteru nie było w horrorze od dawna. Młody Klub Frajerów powraca w retrospekcjach i jeszcze wyraźniej zarysowuje przyczyny swoich problemów w dorosłym życiu, a dorosły Klub Frajerów zdołał udźwignąć ciężar rozwijania historii w kierunku dramatu, w czym pomogły znakomite decyzje castingowe (aż trudno uwierzyć, że Eddiego Kaspbraka nie odgrywa ta sama osoba w różnym wieku). To dzięki obsadzie i dzięki bliskim więziom postaci scenariusz stworzony na bazie kompilacji mniejszych opowieści grozy połączonych wspólnym wątkiem przewodnim potrafi wzruszyć i sprawić, że losy Frajerów nie są nam obojętne.
"To: Rozdział 2" zamiast płynną kontynuację (na wzór pierwowzoru, bo przecież Stephen King - który zaliczył tu gościnny występ - napisał tę długą powieść jako jedną knigę), przypomina produkcję cierpiącą na typowe objawy sequela. Większy budżet zmniejszył możliwości straszenia publiczności, bo chociaż wielgachny potwór ganiający za ofiarą to scena, jakiej w horrorze zazwyczaj nie uświadczymy (twórców większości z nich po prostu na to nie stać), trudno nazwać ją straszną. Pennywise w tym wydaniu zazwyczaj nie wykazuje się wyrafinowaniem znanym z rozdziału pierwszego i właściwie to będzie największym rozczarowaniem po seansie - ten film jest "tylko" całkiem dobry, poprzedni był doskonały.
To: Rozdział 2
Tytuł oryginalny: It Chapter Two
USA, 2019
New Line Cinema
Reżyseria: Andy Muschietti
Obsada: Jessica Chastain, James McAvoy, Bill Skarsgård