Obraz artykułu Kadr dźwięczny, czyli o playlistach komiksowych

Kadr dźwięczny, czyli o playlistach komiksowych

Części osób podczas czytania komiksów towarzyszy szelest papieru lub dźwięk stukania palcem po ekranie tabletu. Niektórzy lubią z kolei umilić sobie lekturę muzyką. Jednak ułożenie odpowiedniej składanki, która będzie towarzyszyć nocnym eskapadom Batmana czy pozwoli wczuć się w oniryczny świat Sandmana to niekoniecznie łatwe zadanie. Wydawcy i twórcy coraz częściej układają oficjalne playlisty, sugerowane do odsłuchania przy czytaniu. Spójrzmy na kilka przykładów.

W niektórych komiksach muzyka gra pierwsze skrzypce w warstwie fabularnej, więc nic dziwnego, że wręcz wypada - jeśli nie w trakcie to przynajmniej po - uzupełnić lekturę odsłuchem. Taka choćby "Kocia skórka" (Wydawnictwo Mandioca, 2018), która przybliża historię samby, aż prosi się o - dla tutejszego odbiorcy pewnie dość egzotyczne - tło muzyczne. Polski wydawca nie odpuścił takiej szansy i odkopał stare, bo nawet datowane na początek XX wieku, utwory. Oczywiście z legendarnym już "Pelo Telefone" na czele, który to znacząco przyczynił się do wzrostu popularności samby. Dostępna na YouTube playlista stanowi nie tylko uzupełnienie treści komiksu, ale też ciekawie kontrastuje ze specyficznym stylem rysunku Joao Sancheza i mroczną czernią tuszu, która dominuje w "Kociej skórce".

Kolejnym bardzo "muzycznym" komiksem jest seria "Royal City" (Non Stop Comics, 2018-19), ostatnio bardzo popularnego komiksiarza Jeffa Lemira. Nie dość, że nazwa odwołuje się do kanadyjskiej kapeli indie, to drugi tom nosi podtytuł Sonic Youth, więc od razu wiadomo, że coś jest na rzeczy. Lemire pod koniec każdego zeszytu publikuje pełną playlistę sugerowaną do odsłuchania. Jak sam zaznacza, nie są to zawsze utwory, które mają uzupełniać fabułę czy budować konkretny nastrój, ale wybrane kawałki, które towarzyszyły autorowi, kiedy pisał i rysował. Po prostu chciał się nimi podzielić, szczególnie, że to w ten czy inny sposób piosenki dla niego ważne. Szczególnie, że część z nich zainspirowała ten komiks. Ale do konkretów. Na składance znajdziemy między innymi tak znane marki, jak alt-J, Portishead, Radiohead czy Pearl Jam. Nie brakuje jednak nieco mniej znanych kapel - Eric's Trip czy Lower Dens. Natomiast każdy fan i każda fanka klimatów indie, trip-hopu czy grungu znajdzie tutaj coś dla siebie, zapewniam.

 

 

Przejdźmy teraz do nieco mniej oczywistej, bardziej rozmytej kategorii jaką są oficjalne playlisty do komiksów DC Rebirth (wydawanych w Polsce przez Egmont). Mnogość tytułów, ale też specyfika ich klimatu sprawia, że możemy się nastawić na eklektyczne doznania. To jednak brzmi trochę jak eufemizm, kiedy spojrzymy na przykłady. W przypadku Wonder Woman mamy choćby DMX-a z jego "X Gon Five It To Ya", "Rock Your Body" Timberlake'a, a także "If I Could Turn Back Time" Cher czy "Sinnerman" Niny Simone! Mało wam? No to znajdziecie tutaj jeszcze tak radośnie różnorodne spotkania, jak David Bowie obok Wu-Tang Clanu, Amy Winehouse odtwarzana przed soundtrackiem z serialowego Spartacusa czy Rob Zombie poprzedzony Suzanne Vegą. Jeśli ktoś wie, co przyświecało autorom tej składanki, dajcie znać. Szczególnie, że niemal wszystkie pozostałe kompilacje wyglądają podobnie i są ułożone równie chaotycznie. Takiego Batmana powinniśmy niby czytać do dźwięków Swedish House Mafia, Boba Dylana oraz Pantery. Lekturę Flasha umilą (albo i nie) między innymi Daft Punk, Hans Zimmer czy motyw z... "Doktora Who". Nieco lepiej i bardziej koherentnie wyglądają składanki choćby do "Milk Wars" (skoro kuratorem projektu jest Gerard Way, nie mogli przecież położyć soundtracku) czy playlista ułożona przez Reginę Spektor na siedemdziesięciopięciolecie istnienia Wonder Woman (Billie Holiday, Nena czy Tori Amos, więc silny, kobiecy skład korespondujący z feministyczną tradycją postaci). Resztę zostawiam wam do odkrycia, bo chociaż część utworów nieźle pasuje do klimatu niektórych komiksów, to większość mieszanek jest zabójcza.

 

 

Wróćmy więc na chwilę do playlist tworzonych przez samych autorów, a nie przez korporacje. Przykładem może być oficjalna lista prawie pięciuset utworów wybranych przez Kierona Gillena do komiksu "The Wicked + The Divine" (Mucha Comics). Gillen często wplata muzykę jako element fabuły do swojej twórczości. Z "WicDivem", w którym bohaterowie są gwiazdami popu, nie jest inaczej. Znajdziemy tutaj mnóstwo współczesnych brzmień, zróżnicowanych gatunkowo, ale dość spójnych z treścią samego komiksu, w którym poznajemy postacie bardzo zróżnicowane charakterologicznie i stylistycznie (jak choćby oparta na Rihannie bohaterka Sakhmet). Jak mówił Gillen w wywiadzie dla Paste, czasami wrzuca coś na listę, nie do końca wiedząc, dlaczego, a dopiero potem uświadamia sobie, że ten czy inny utwór dobrze koresponduje z jedną z postaci. Ale do rzeczy, co dokładnie znajdziemy na playliście? Między innymi Pixies, Kanye Westa, Florence + the Machine, Chvrches, PJ Harvey czy Madonnę. Solidny, mocno popularny przegląd tego, co przez ostatnie lata było na topie.

 

 

Na koniec jeszcze coś dla fanów grozy. Scott Snyder oraz Jock, twórcy albumu "Wytches" (Mucha Comics, 2017), wspólnie stworzyli składankę na potrzeby swojego komiksu. Początkowo nie udało im się znaleźć odpowiedniej formuły, która dobrze działałby z treścią i budowała odpowiedni klimat napięcia i strachu. Ostatecznie postawili na przypisanie playlist do konkretnych postaci. I tak dla nastoletniej Lucy muzykę wybrał syn Jocka, a są to takie kawałki, jak "Million Dollar Bill" od Middle Brother czy Drive-By Truckers i ich "Goddman Lonely Love". Charliemu, ojcu rodziny, zafiksowanemu w latach 90, przypadły choćby "The Man Who Sold The World" z MTV Unplugged Nirvany czy "Passin' Me By" The Pharcyde.

 

Tak naprawdę przykłady można by mnożyć, bo przecież jest jeszcze świetna składanka do "The Underhogs" (OMG! Wytwórnia Słowobrazu, 2019) Łukasza Kowalczuka i Henryka, która obejmuje takie rockowe klasyki jak "Shoot to Thrill" czy "Ace of Spades", doskonale komponując się z motorowo-skórzanym klimatem komiksu. Są soundtracki fanowskie, których można znaleźć na pęczki na YouTube i Spotify. Oprócz tego całe zatrzęsienie mniejszych, ukrytych playlist, które twórcy trzymają w szufladzie, nieprzekonani, czy ktokolwiek chciałby ich słuchać w trakcie lektury. Ale to, czy ostatecznie czytelnik spróbuje sięgnąć po taką składankę zależy głównie od jego lub jej zdolności koncentracji. Moja jest tragiczna, więc muzyka tylko by mnie rozpraszała, ale hej - może dla was będzie to akurat strzał w dziesiątkę?

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce