Obraz artykułu Octopus 2019: Złota rękawica

Octopus 2019: Złota rękawica

78%

Seryjni mordercy zajmują szczególne, choć nie szczególnie chwalebne, miejsce w popkulturze. Ich działalność inspiruje muzyków, filmowców i literatów, niemal zawsze przeobrażając się w romantyczną walkę z brakiem zrozumienia, odrzuceniem czy traumami zakorzenionymi w dzieciństwie. Rzeczywistość jest brutalniejsza, a Fatih Akin podjął się próby jak najdokładniejszego odwzorowania jej.

Na niekorzyść "Złotej rękawicy" zadziałał marketing i reklamowanie filmu jako jednego z najobrzydliwszych w dziejach kina. Oczywiście taki komunikat ma raczej zaintrygować i zachęcić niż przestrzegać, ale jednocześnie zawiesza poprzeczkę bardzo wysoko. Akin nie przeskoczył jej. Porównanie do horrorów pokroju "Hostel" albo "Ludzka stonoga" nie ma większego sensu - to czysta fikcja, a tutaj mamy nie tylko zdarzenia bardzo przyziemne, ale nawet zainspirowane faktycznymi wydarzeniami. To dodaje "Złotej rękawicy" obleśności, ale do "Salò, czyli 120 dni Sodomy", "Wielkiego żarcia" czy "Domu, który zbudował Jack" nie jest nawet blisko.

 

Akin nie ponosi z tego tytułu żadnej winy, wątpliwe, by przyświecała mi idea nakręcenia paskudztwa, jakiego świat dotąd nie widział, ale już wychodząc z sali kinowej dało się usłyszeć głosy rozczarowania: Wcale nie było aż tak obrzydliwie. Pamiętam, jak dokładnie z tego samego powodu dwadzieścia lat temu gorsze noty zbierały "Dziewiąte wrota", reklamowane jako horror, a ostatecznie wcale nie aż tak straszne. Przed seansem warto więc oczyścić głowę z oczekiwań i po prostu wejść w świat brudu, gorzały i zniekształconych przez działania obydwu ciał.

Kadr filmu "Złota rękawica". Mężczyzna z butelką w dłoni.

Krajobraz wciąż podzielonych murem Niemiec lat 70. dla widzów ze Stanów czy Wielkiej Brytanii może wydawać się egzotyczny, przez to także odległy, ale osoby, które przyszły na świat w Polsce nawet pod koniec lat 80. doskonale znają wygląd tych zapyziałych knajp, skrzypiących tapczanów, kredensów, klatek schodowych, pijaczków codziennie przemierzających tę samą marszrutę z plastikową, brzęczącą siatą. Swojskie widoki dodają "Złotej rękawicy" wiarygodności, to jeden z wielu elementów filmu podkreślających, że psychopaci pokroju Fritza Honki mogą mieszkać tuż za ścianą.

 

Ofiarami Honki nie były piękne, młode kobiety, do czego przyzwyczaiły nas slashery czy filmy giallo. Typował prostytutki po pięćdziesiątce, zmęczone życiem, udręczone kobiety, którym było wszystko jedno, byleby jakoś dotrwać do kolejnego dnia. Ich losy nie są w centrum fabuły, ale zarysowano je na tyle wyraziście, żeby mogły wzbudzać współczucie. Mamy na przykład kobietę sfrustrowaną utrzymywaniem bezrobotnego męża czy wciąż zagubioną ofiarę drugiej wojny światowej, która do prostytucji była zmuszana już w młodym wieku, w obozie. Sam Honka nie ma z kolei ani krzty przebojowości Teda Bundy'ego zobrazowanego w "Podłym, okrutnym, złym" czy tajemniczości fikcyjnych morderców - Michaela Myersa albo Jasona Voorheesa. Nie zabija na równie wymyślne sposoby, ale za to bliższe realizmowi, bo wcale nie wystarczy zaciskać dłoni na szyi ofiary przez trzy minuty, żeby wydusić z niej ostatnie tchnienie.

Kadr filmu "Złota rękawica". Kobiety siedzą przy stole.

Jestem przekonany, że nikomu Honka nie może zaimponować, nikt nie będzie fantazjował o zajęciu jego miejsca, może ewentualnie znajdzie się ktoś, komu zrobi się żal tego zagubionego, zakompleksionego, zniewolonego przez nałóg człowieczka. Imponująca jest natomiast rola zaledwie dwudziestotrzyletniego Jonasa Dasslera, poza Niemcami raczej nieznanego, ale takie ekranowe przemiany zwykło się nagradzać Oscarami.

 

"Złota rękawica" to historia degrengolady, a zabójstwa nie mają tu charakteru trofeów albo odhaczonych punktów w planie krucjaty chorego człowieka. Są efektem impulsu frustrata, który już po wszystkim mechanicznie kroi zwłoki i ukrywa je we własnym mieszkaniu. Kiedy zapytano prawdziwego Honkę, dlaczego nie pozbył się ciał, odpowiedział, że... nie chciało mu się. Lenistwo wygrało z fetorem rozkładających się zwłok. Tak ohydnej historii nie napisałby żaden scenarzysta, pisze je tylko życie.

Kadr filmu "Złota rękawica". Mężczyzna z walizką.

Stephen Bayley, brytyjski krytyk i dziennikarz, przy okazji premiery książki "Ugly: the Aesthetics of Everything" przekonywał: Rozmawianie o pięknie jest nudne, robi się ciekawiej, kiedy zaczynamy mówić o tym, co brzydkie. Sztuka (film, fotografia, malarstwo, nawet muzyka) faktycznie niemal od zawsze obok zmiennego ideału piękna poświęca równie wiele miejsca stałym kryteriom szpetoty (przynajmniej jeżeli chodzi o człowieka, bo na przykład w architekturze standardy w tej sferze zmieniają się równie często). Twórcy lubią babrać się w bagnie, wciągać nas do niego i sprawiać, że po powrocie z kina najchętniej wzięlibyśmy prysznic i chociaż da się wyczuć, że Akin z premedytacją celował w szokowanie, "Złotej rękawicy" nie brakuje treści, dzięki czemu ostatecznie w pamięci pozostaje nie tylko cały ten syf, ale również przejmująca historia dogorywania na samym dnie człowieczeństwa.


Złota rękawica

Tytuł oryginalny: Der goldene Handschuh

Niemcy, 2019

Bombero International

Reżyseria: Fatih Akin

Obsada: Jonas Dassler, Margarete Tiesel, Katja Studt



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce