Obraz artykułu City of Lies. Depp na tropie morderców Biggiego i Tupaca

City of Lies. Depp na tropie morderców Biggiego i Tupaca

45%

Kontrowersje i nośny temat nie pomogły. Wygląda na to, że ostatecznie nikogo nie obchodzi film o śledztwie związanym z morderstwami The Notorious B.I.G. i Tupaca Shakura. Z drugiej strony nie ma w tym żadnej niesprawiedliwości, bo to przedsięwzięcie co najwyżej średnie z zakończeniem żebrzącym o Oscara.

Premierę "City of Lies" przesuwano kilkukrotnie, a w końcu całkowicie zrezygnowano z szerokiej dystrybucji, rzekomo z powodu bójki Johnny'ego Deppa z członkiem ekipy filmowej, czemu zaprzecza jednak szereg świadków. Depp to łatwy cel - jego życie prywatne i kariera są w rozsypce, a przecież nic w Hollywoodzie nie dostarcza równie udanej rozrywki, co dobijanie dawnego "złotego dziecka". Z jednej strony dało to aktorowi kopa i w końcu przestał odgrywać przeróżne wariacje Jacka Sparrowa - w "Zbrodniach Grindelwalda" czy "Profesorze" wypadł bardzo dobrze - z drugiej wciąż nie może trafić na tak udane dramatyczne role, jak te z lat 90., dzięki którym pokochał go cały świat.

Kadr z filmu City of Lies. Depp przyglądający się zdjęciom na tablicy.

Trudno jednak uwierzyć, że jedna domniemana bójka i toczący się proces mogłyby spowodować, że producenci całkowicie zrezygnują z pokazów kinowych, a w konsekwencji stracą jeszcze więcej pieniędzy. Pojawiły się więc opinie, jakoby to policji z Los Angeles zależało na skasowaniu "City of Lies", gdzie przedstawiona jest w jednoznacznie negatywnym świetle. Nie mi rozstrzygać, ile jest w tym prawdy, ale taki zabieg mógł równie dobrze wyostrzyć apetyt na film, tym bardziej, że fanów i fanek kultowych raperów z przeciwległych wybrzeży Stanów Zjednoczonych nadal jest mnóstwo. Tak się nie stało, "City of Lies" przemknęło niemalże niezauważone.

 

Reżyser Brad Furman nie powinien czuć większej frustracji niż przy swoich wcześniejszych filmach. "Boss", "Ślepy traf" czy "Prawnik z Lincolna" zdradzały ambicje do stworzenia "wielkiego filmu", ale zawsze czegoś zabrakło, zawsze górę brały klisze jakby na siłę wplecione po to, aby wstrząsnąć widzem (i członkami Akademii). "City of Lies" irytuje już na starcie zupełnie niepotrzebną ekranizacją kilku haseł z Wikipedii dotyczących Biggiego i 2Paca. Być może faktycznie minęło już tyle czasu, że dla części młodzieży te dwie postacie są bardziej encyklopedycznymi wpisami niż ludźmi z krwi i kości, ale dosłowność rzadko jest użytecznym narzędziem w sztuce filmowej.

Kadr z filmu City of Lies. Dwójka mężczyzn siedząca w aucie.

Dalej jest zjadliwie. Depp utrzymuje dobrą formę i aż dusi się w okowach topornego scenariusza, tworzy z Forestem Whitakerem udany duet, a w tle wspiera ich kilka zasłużonych postaci - Peter Greene (czyli Zed z "Pulp Fiction"), Dayton Callie (szeryf Wayne Unser z "Synów anarchii") czy Michael Paré, który w latach 80. i 90. zagrał w szeregu zapomnianych/kultowych filmów (chociażby "Eddie i Krążowniki" albo "Ulice w ogniu"). Szybko okazuje się jednak, że wszystkie poważne tematy (brutalność policji, rasizm i inne) podejmowane są przez reżysera w bardzo płytki sposób. To raczej odhaczanie kolejnych punktów na liście niż społeczny komentarz z zaangażowaniem i wolą do wzbudzenia u widza refleksji.

 

Ta wyrachowana empatia musiała doprowadzić do tragicznego finału, co odbija się czkawką w egzaltowanym akcie trzecim. Depp w roli gliniarza-rycerza zostaje zmuszony do występu w fatalnych scenach kipiących od patosu - spogląda rozżalonym wzrokiem na posąg Temidy, ściska dłonie ze starszą kobietą, której udało mu się pomóc, momentalnie staje się uosobieniem całego dobra i sprawiedliwości na świecie. Zakończenie konkuruje z zakończeniem z "Władcy pierścieni", ciągnie się w nieskończoność i wzmacnia frustracje, bo przecież środek filmu był całkiem niezły, więc można by się spodziewać przynajmniej równie średniego finiszu. Czarę goryczy przelewa niemal całkowity brak hip-hopu w ścieżce dźwiękowej i ostatecznie trzeba zadać sobie jedno pytanie - czy nadal lubicie Johnny'ego Deppa tak bardzo, żeby zobaczyć go w niezłej roli, ale w kiepskim filmie?


City of Lies

USA, 2018

Good Films

Reżyseria: Brad Furman

Obsada: Johnny Depp, Forest Whitaker, Toby Huss



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce