Wszyscy wiemy, że Stany Zjednoczone Ameryki Północnej to kraj inny niż wszystkie. Jednym z jego najważniejszych aspektów jest wyjątkowa silne poczucie własnej tożsamości i przynależności do swojego miejsca zamieszkania. Kiedy patrzy się na to zjawisko z boku, trudno nie ulec złudzeniu, że właściwie każdy ze stanów jest osobną, mitologiczną krainą, w której mieszkały postaci rodem z legend. A najmocniej czuć to w kontekście środkowych i południowych regionów, tych wypełnionych opowieściami o twardych, nieustępliwych ludziach będących ucieleśnieniem wszystkich cnót świata odchodzącego już w niepamięć. I właśnie ten archetyp posłużył twórcom "God Country" jako baza do stworzenia historii, w której amerykańska prowincja staje się polem walki śmiertelników z starożytnymi bóstwami.
Najistotniejsza oś fabularna "God Country" jest bardzo prosta i absurdalna. Głównym bohaterem tej historii jest Emmet Quinlan - chory na alzheimera wdowiec, który żyje z rodziną syna w domu gdzieś w Teksasie. Niepamiętający swojego życia i targany atakami niekontrolowanej agresji, stanowi tylko ciężar dla swoich bliskich. Wszystko zmienia się, kiedy w jego ręce wpada tajemniczy miecz - esencja wszystkich mieczy wykutych we wszystkich możliwych wymiarach. Mityczna broń sprawia, że Emmet odzyskuje pamięć o swoim życiu. I to wystarczy, aby był gotów stawić czoło całemu panteonowi bóstw chcących odzyskać potężną broń. Sama opowieść nie należy do najbardziej skomplikowanych, ale jednocześnie jest zaskakująca szczera i przygnębiająca. Z kart tego komiksu wręcz emanuje smutek przemijania i nieuchronnej utraty, które także ukazane są z urokliwą bezpośredniością. Brak skomplikowania jest w tym wszystkim sporą zaletą. Donny Cates nie stara się udowodnić, że ma do przekazania nie wiadomo jak wielkie mądrości, skupia się na podstawowych uczuciach każdego człowieka. Można przy tym czuć lekki niedosyt, ale trudno odmówić siły oddziaływania.
Odpowiedzialny za rysunki Geoff Shaw najlepiej radzi sobie w tych fragmentach komiksu, które dotyczą jego mitologicznej warstwy, bo rysunki z "normalnego" życia wychodzą po prostu poprawnie. Kiedy może narysować mityczne potwory, olbrzymie bóstwa i efekty tytanicznych starć, wtedy pokazuje prawdziwy pazur. W projektach rysowanych przez niego cudów bez problemu można odnaleźć echa niesamowitych prac legendarnego Jacka Kirby'ego. Wydaje mi się, że to rysownik, który potrzebuje przestrzeni, aby pokazać, co potrafi. Dlatego w albumie najlepiej sprawdzają się rozległe kadry, przy których rysownik nie musiał się ograniczać.
"God Country" to komiks, którego największa siła tkwi w zderzenie epickości rozmiarów opowieści z prostotą jej narracji oraz przekazu. Zamknięta w sześciu zeszytach historia wykorzystuje swój potencjał do cna, ale jednocześnie pozostawia lekki niedosyt. To solidna komiksowa piguła, która uderza czytelnika wszystkim, co ma do zaoferowania, bez silenia się na półśrodki. Mityczna rozwałka, w której ostatecznie chodzi podstawowe zasady. Jeśli właśnie na to macie ochotę, to "God Country" jest pozycją dla was.
God Country
Polska, 2019
Kboom
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Geoff Shaw