Każdy kto miał do czynią z jedną z trzech odsłon "Dark Souls" lub z "Bloodbournem" wie, że są to pozycje, które nie wybaczają nawet najmniejszych błędów. I to od samego początku, bo już walka z pierwszymi przeciwnikami pokazuje, że postać gracza jest pozornie bezsilna wobec czekającego na nią wyzwania. A kiedy już człowiek łudzi się, że załapał, o co w tym wszystkim chodzi, pojawia się potyczka z bossem. I dopiero wtedy zaczyna się prawdziwa rzeźnia oraz droga przez mękę. Dlaczego więc produkcje te zdobyły status kultowych i są uznawane za jedne z najlepszych gier tej dekady? Odpowiedzi jest wiele, ale jedna z nich wydaje się szczególnie istotna - produkcje FromSoftware są niezwykle trudne, ale bardzo uczciwe i nagradzające wytrwałość w nauce zasad rządzących się rozgrywką. Czy sprawa ma się podobnie z ich najnowszym tytułem - "Sekiro: Shadows Die Twice"?
"Sekiro" różni się od poprzedników już w kwestii wyboru scenerii. O ile wszystkie części "Dark Souls" (mroczne średniowiecze) i "Bloodbourne" (wiktoriańska Anglia) trzymały się mocno europejskich klimatów, to tym razem przenosimy się do świata inspirowanego feudalną Japonią. Wcielamy się w Wilka - zabójcę Shinobi służącemu Boskiemu Potomkowi - nastoletniemu władcy, któremu grozi śmierć ze strony rewolucjonistów. Po drodze dowiemy się, że w grę wchodzi także tajemnicza moc pozwalająca zyskać nieśmiertelność. Fabuła nie jest najmocniejszą stroną gry, ale całkiem dobrze spełnia swoją rolę łącznika między kolejnymi walkami. Co ciekawe, to pierwsza gra od FromSoftware, w której główny bohater zyskał głos i uczestniczy w dialogach. Sporo tu także przerywników filmowych. Może wydać się to dziwne, ale brakuje w tym wszystkim konieczności budowania sobie historii na poszlakach, tak jak miało to miejsce choćby w "Dark Souls 2". Duża zmiana nastąpiła też w samej eksploracji świata - ponownie odkrywamy kolejne plansze, które pozornie można odwiedzać nieliniowo, ale ostatecznie i tak musimy zaliczyć pewne punkty w odpowiedniej kolejności. A gdzie ta różnica? Otóż z powodu wykonywanej procesji, Wilk jest w stanie ominąć większość przeciwników, kryjąc się w cieniu. Tylko walki z głównymi przeciwnikami są obowiązkowe.
System walki zastosowany w "Sekiro" jest dość niespotykany i wymaga sporego treningu, aby w pełni z niego korzystać. Pozornie sprawa jest bardzo prosta - podstawowe ruchy Wilka w czasie walki składają się z ataku mieczem, uniku oraz bloku/odbicia ciosu przeciwnika. Kontrując ciosy wroga, naruszamy jego pasek postury stanowiący alternatywę dla paska żywotności. Jeśli zredukujemy posturę przeciwnika do zera, możemy wykonać zabójczy cios, nawet jeśli jego punkty życia mają się całkiem dobrze. Gracz musi przestawić umysł tak, aby świadomie prowadzić do tych wymian odbić. To gra mieczy śpiewających w zwarciu i do tego trzeba dążyć. Miecz nie jest jednak jedyną bronią, do jakiej dostęp ma nasz bohater. Unikalnym elementem "Sekiro" jest tak zwana "proteza shinobi" zastępująca prawą dłoń Wilka. W podstawowej formie służy jako środek bezszelestnego transportu za sprawą wystrzeliwanej linki z ostrzem. Dodatkowo do protezy można przyczepić różne rodzaje bojowych modyfikacji i używać ich w trakcie walki. Są bardzo różnorodne, a ich poznanie jest kluczowe przy zaawansowanych starciach.
"Sekiro" pozbawione jest klasycznego dla gier FromSoftware systemu rozwoju, w którym inwestujemy zdobyte punkty doświadczenia w rozwój poszczególnych cech. Zamiast tego można wymienić je na umiejętności, w tym różne ataki specjalne. System ten w opisie może wydawać się przytłaczający, ale jego elementy poznajemy stopniowo, co pozwala na spokojną naukę zawiłości rozgrywki. A jest to konieczne do sukcesu, bo walki z licznymi bossami są tutaj wyjątkowo techniczne, właściwie żadnego przeciwnika nie da się pokonać "na pałę". Potyczki wymagają obserwacji, przystosowywania technik oraz nauki wynikającej z poniesionych porażek. To jeden z tych tytułów, w których mniej cierpliwi gracze nie powinni wstydzić się korzystania z poradników podpowiadających.
W kwestiach technicznych "Sekiro" trudno nazwać tytułem spektakularnym. Grafika to raczej średni poziom dzisiejszych gier AAA, choć twórcy nadrabiają braki za sprawą ciekawej scenografii - pod tym względem jest całkiem estetycznie. Dużym plusem jest wyraźna poprawa płynności animacji, co w wypadku tak dynamicznego tytułu było kwestią kluczową. Z dynamiką walk wiąże się jednak jeden z głównych mankamentów rozgrywki, czyli kamera, która czasami potrafi doprowadzić do furii. Zdarzają się walki z bossami, kiedy znajdujemy się w śmiertelnym klinczu, a na ekranie widać tylko nogi postaci. Może to trwać kilka sekund, ale tyle wystarczy, aby ponieść sromotną klęskę. Dużo dobrego można za to powiedzieć o warstwie dźwiękowej, szczególnie odgłosach wydawanych w czasie starć. Ostrze mieczy przy zderzeniu rozbrzmiewają aż miło, co połączeniu z okrzykami wydawanymi przez walczące postać bardzo pozwala wczuć się w pojedynki. Fajnym rozwiązaniem jest też możliwość zostawienia oryginalnej, japońskiej ścieżki dźwiękowej.
"Sekiro: Shadows Die Twice" nie jest pozbawione błędów, a niektóre dziwne rozwiązania są w stanie doprowadzić do sporej frustracji. Zazwyczaj są to jednak skutki dużej ambicji twórców, którzy ewidentnie chcieli stworzyć system walki dostarczający unikalnych doświadczeń. I to im się udało, bo kiedy w końcu złapiecie, jak w pełni kontrolować ruchy Wilka, to walki zmienią się w prawdziwy taniec śmierci. Ta gra sprawia, że naprawdę można poczuć się jak wysłannik śmierci, dla którego żaden przeciwnik nie jest groźny. Wystarczy tylko nieskończona cierpliwość i chęć nauki. Jeśli nie zabraknie ich wam, to znaleźliście grową miłość na długie tygodnie.
Sekiro: Shadows Die Twice
Japonia, 2019
FromSoftware
Platformy: Microsoft Windows, PlayStation 4, Xbox One
Reżyseria: Hidetaka Miyazaki, Kazuhiro Hamatani