O słabości Lemire'a do łączenia muzyki z komiksem wspominałem pod koniec recenzji tomu pierwszego, gdzie możecie znaleźć również oficjalną playlistę "Royal City" na Spotify. Tym razem nawiązań jest jeszcze więcej, chociażby sposób, w jaki jeden z bohaterów próbuje zapanować nad potężnymi bólami głowy - tworzy w myślach listę dziesięciu najlepszych albumów, wymieniając między innymi "Bleach" Nirvany, "Surfer Rosa" Pixies czy "Slanted and Enchanted" Pavement. W innym fragmencie jego gust zostaje z kolei skonfrontowany z preferencjami starszego brata, który rzuca: Jebać to "alternatywne" gówno, stary. Potrzebują Slayera!. Niby drobiazg, pojedyncze kadry bez znaczenia dla fabuły, a jednak to właśnie takie smaczki sprawiają, że "Royal City" nie jest po prostu kolejną historią skonfliktowanej rodziny z małej amerykańskiej miejscowości.
W dalszej części tekstu mogą znaleźć się nawiązania do fabuły z tomu pierwszego.
Do rodzinnego miasteczka Pike'ów wracamy nie bezpośrednio po wcześniejszych wydarzeniach, ale po cofnięciu się w odległą przeszłość. Tommy wciąż żyje i to właśnie jego zadręczają notoryczne bóle głowy, które ewidentnie mają coś wspólnego z późniejszymi pozagrobowymi objawieniami. Na razie nie dostajemy żadnego wyjaśnienia, zostajemy przymuszeni do podglądania zupełnie zwykłego nastolatka, który uwielbia muzykę (ze wskazaniem na rock alternatywny z początku lat 90.), prowadzi pamiętnik, stroni od towarzystwa ludzi, a jeżeli już nawiązuje z kimś kontakt, to niemal zawsze pod przymusem rodzeństwa.
Drugi tom został w całości poświęcony Tommy'emu, co sprawia, że komiks nabrał zupełnie innego charakteru. Nie ma tutaj "dorosłych" problemów i kryzysów, z jakimi wcześniej mierzyli się bohaterowie, przypomina to raczej filmy o nastolatkach z ostatniej dekady XX wieku, chociażby "Więcej czadu" czy "Empire Records". Kto wychowywał się w tamtych czasach, ten natychmiast zidentyfikuje tę specyficzną atmosferę i racjonalny osąd zostanie wypaczony przez zauroczenie sentymentalną podróżą w przeszłość. Wiem to z autopsji. Ciosem poniżej pasa są ostatnie strony, gdzie doskonale znane okładki Sonic Youth, Weezer, Hole, Portishead i The Smashing Pumpins zostały przeobrażone w akwarelowe hołdy z bohaterami "Royal City" w rolach głównych - można się w to wpatrywać bez końca!
Ci z was, dla których te nazwy niewiele znaczą - bo muzyka albo wcześniejszych albo późniejszych dekad służyła za tło waszych młodzieńczych wybryków - nie muszą się jednak obawiać hermetycznego klimatu. Lemire nie gra na nostalgię, historia wciąż jest najważniejsza, a odroczenie udzielenia odpowiedzi na pytanie, jakie mogły kołatać się w głowach po zapoznaniu się z pierwszym tomem działa na jego (i naszą) korzyść. Po mistrzowsku zbudowane napięcie sprawia, że wyczekiwanie na kolejny tom (tym razem zatytułowany "We All Float On" - czyżby nawiązanie do Modest Mouse?) zmienia się niemalże w torturę, co jest przecież reakcją pożądaną przez twórców. Cały czas jesteśmy na początku jakiejś nieznanej, trudnej do odgadnięcia podróży i cały czas wszystko wskazuje na to, że będzie tylko lepiej.
Royal City, tom 2: Sonic Youth
Polska, 2019
Non Stop Comics
Scenariusz: Jeff Lemire
Rysunki: Jeff Lemire