Obraz artykułu Kapitan Marvel. Superbohaterski standard

Kapitan Marvel. Superbohaterski standard

64%

"Kapitan Marvel", czyli pierwszy produkcja Marvel Cinematic Universe z główną rolą kobiecą, właśnie wylądowała w kinach. Czy przygody Carol Danvers mają do zaoferowania coś więcej niż inne filmy o superbohaterach?

Dawno żaden film superbohaterski nie wzbudził tylu przedpremierowych kontrowersji, co "Kapitan Marvel". Pierwszy film z Marvel Cinematic Universe, w którym główną rolę odgrywa kobieta, spotkał się ze sporym atakiem prawicowych trolli, którzy zaniżali oceny filmu, gdzie tylko mogli, jeszcze przed jakimikolwiek publicznymi pokazami. Przygody Carol Danvers zyskały łatkę feministycznej propagandy, a wcielająca się w nią Brie Larson została oskarżona o nienawiść skierowaną do białych mężczyzn. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, sprawa nabrała absurdalnych rozmiarów i szybko przerosła sam film. To oczywiście sprawia, że trudno go oceniać bez całego popkulturowego ciężaru, jaki ze sobą niesie. Każda zbyt duża pochwała lub krytyka będą wiązały się z podejrzeniami o ocenę filmu przez pryzmat poglądów. Na szczęście w tym wypadku obejdzie się bez skrajności, bo moim zdaniem mamy w tym wypadku do czynienia z produkcją po prostu przeciętną.

Kadr filmu "Kapitan Marvel", kobieta i mężczyzna w windzie.

Fabułę "Kapitan Marvel" trudno zaliczyć do oryginalnych, ale trzeba oddać honor twórcom, którzy uniknęli tym razem superbohaterskiego "od zera do bohatera". Naszą bohaterkę poznajemy jako pozbawioną pamięci wojowniczkę służącą w armii Imperium Kree, które toczy wojnę z rasą zmiennokształtnych Skrulli. Vers (bo takim imieniem się posługuje) z powodu komplikacji podczas bojowej akcji trafia na Ziemię i odkrywa, że to z niej właśnie pochodzi. Poznaje Nicka Fury'ego i razem ruszają na poszukiwania prawdy o jej przeszłości. Nie spodziewajcie się jednak, że cokolwiek was w tej opowieści zaskoczy - wszystko da się tu przewidzieć od samego początku, a kilka zwrotów fabuły też nie należy do szczególnie szokujących. Całość jest jednak poprowadzona dość gładko, więc nie ma mowy o żadnych zgrzytach. Ot, kolejny film Marvela odbębniony. Warto wspomnieć, że akcja rozgrywa się w latach 90., o czym twórcy nie pozwalają zapomnieć - co chwilę wyskakuje na ekranie jakiś gadżet z epoki, a część żartów oparta została na "kurde, kiedyś to było inaczej". A jak ma się sprawa z rzekomym feministycznym przekazem filmu? Cóż, główna bohaterka to fajna, silna babka, która buntuje się głównie przeciwko hasłom "baby się do tego nie nadają". Może jest to pokazane czasami zbyt bezpośrednio, ale w 2019 roku trudno chyba uznać to za szczególny atak ideologiczny. A sama Brie Larson radzi sobie z tą rolą nad wyraz dobrze.

Kadr filmu "Kapitan Marvel", dwóch kosmitów.

Wybierając się na kolejny odcinek filmowego uniwersum Marvela, zazwyczaj spodziewamy się przynajmniej produkcji wypełnionej efektami specjalnymi i bogatą scenografią. Szczególnie, gdy w grę wchodzą tytuły rozgrywające się w tamtejszym kosmosie ("Strażnicy Galaktyki" czy "Wojna bez granic"). Po trailerach zapowiadających przedstawienie wojny dwóch kosmicznych ras wydawało się, że tym razem też czeka nas równie duży atak na zmysły, ale trudno mówić o jakiejś porażającej warstwie wizualnej - większość akcji dzieje się na Ziemi, sceneria to głównie pustynia i sterylne laboratoria, a samego kosmosu jest bardzo mało. To nie znaczy, że film wygląda jakoś szczególnie źle - ponownie można uznać, że to porządna robota, która wpisuje się w standardy całej franczyzy. Po prostu brakuje pokazania czegoś naprawdę spektakularnego, co pozwoliłoby wykorzystać potencjał tego, że to opowieść o bohaterce, która sama potrafi zniszczyć kosmiczną flotę. Z drugiej strony, twórcy pewnie musieli się ograniczać, aby pokazać ją w pełnej krasie w zbliżającym się wielkim krokami "Avengers: Koniec gry".

Kadr filmu "Kapitan Marvel", kobieta stoi przed sklepem.

"Kapitan Marvel" umieściłbym gdzieś w środkowej stawce filmów z Marvel Cinematic Universe. Z jednej strony jest praktycznie pozbawiony oryginalności w stosunku do swoich poprzedników, ale też nie dokłada od siebie jakichś szczególnych wad. Wydaje mi się, że jego polubienie zależy od dwóch czynników - czy główna bohaterka naprawdę zdobędzie naszą sympatię (i to nie tylko z powodu bycia kobietą) i czy nie jesteśmy już znużeni marvelowym tasiemcami. Jeśli czujecie potrzebę poznania nowej bohaterki, a formuła MCU nadal was bawi, to myślę, że do poniższej oceny możecie spokojnie dodać pół gwiazdki.


Kapitan Marvel

Tytuł oryginalny: Captain Marvel

USA, 2019

Marvel Studios

Reżyseria: Anna Boden, Ryan Fleck

Obsada: Brie Larson, Samuel L. Jackson, Ben Mendelsohn


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce