Obraz artykułu Alita: Battle Angel. Rozrywkowe rzemiosło

Alita: Battle Angel. Rozrywkowe rzemiosło

70%

Po piętnastu latach od pierwszych zapowiedzi "Alita: Battle Angel" w końcu trafiła na ekrany kin. Czy wspólny projekt Jamesa Camerona i Roberta Rodrigueza przerwie ciąg niezbyt udanych adaptacji kultowych mang i anime?

Historia amerykańskich adaptacji kultowych mang i anime przypomina nieśmiałe podchody. Zachodnie wytwórnie co jakiś czas próbują sięgnąć po jeden ze skarbów japońskiej popkultury, ale nie robią tego aż tak często, jakby wskazywała na to rynkowa logika. Powodów może być kilka, choćby sam fakt, że fani japońskiej kultury są wybredni i niezbyt chętnie patrzą na wszelkiego typu zmiany. Nie ma co się zresztą dziwić, bo wystarczy przypomnieć sobie koszmar w postaci filmowego "Dragon Balla", aby zrozumieć, jak źle może być. Oczywiście zdarzają się adaptacje całkiem przyzwoite, jak chociażby "Ghost in the Shell" sprzed dwóch lat, ale chyba nadal nie doczekaliśmy się takiej, która dorównałaby oryginałowi. "Alita: Battle Angel" jest przypadkiem dość specyficznym, bo pomysł adaptacji popularnej mangi Yukito Kishiro pojawił się już na początku zeszłej dekady, kiedy w 2003 roku James Cameron publicznie ogłosił rozpoczęcie prac nad takim projektem. Jednak w drogę wszedł mu jego priorytetowy film, czyli "Avatar" i "Alita" trafiła do producenckiego limbo. Dopiero w 2016 roku prace ruszyły pełną parą, a do roli reżysera przydzielony został Robert Rodriguez.

Kadr ekranizacji "Alita: Battle Angel".

Przedstawiony w "Alicie" świat to typowy przedstawiciel postapo podlanego japońskim sosem. Świat trzysta lat po konflikcie, który prawie zupełnie go spustoszył. Ocalała ludzkość zgromadziła się w tak zwanym Żelaznym Mieście, które skryte jest w cieniu Zalemu - ostatniemu z wielkich latających miast, do których nie ma dostępu nikt żyjący na dole. Co jakiś czas spadają jednak z niego rzeczy przydatne dla mieszkańców gorszej strefy. Wśród tego właśnie złomu niejaki doktor Ido znajduje szczątki cyborga, którego przywraca do życia. Tak zaczyna się historia tytułowej bohaterki. W kwestii samej fabuły "Alita: Battle Angel" jest produkcją dość prostą i opartą na starych jak świat schematach. Jednak wydaje się, że schodzi ona na drugi plan, a główną atrakcją jest odkrywanie tajemnic świata przedstawionego. Jego historia, zasady rządzące miastem i dziwna technologia - to elementy, które mogą przyciągnąć dorosłego widza. Bo w kwestii rozpisania postaci, ich problemów i dialogów nie ma wątpliwości - to produkcja skierowana dla przedstawicieli grupy "young adults". Co nie jest niczym złym, choć podejrzewam, że może to stanowić problem dla osób znających oryginał - ja się do nich nie zaliczam, więc mogłem skorzystać z błogosławieństwa niewiedzy.

Kadr ekranizacji "Alita: Battle Angel".

Oglądając trailery, miałem spore obawy, czy będę w stanie się przekonać do dość sztucznie wyglądającej głównej bohaterki. Po ukazanych fragmentach można było oczekiwać obrazu bardzo syntetycznego i przez pierwsze piętnaście minut rzeczywiście miałem problemu z przyzwyczajeniem się do warstwy wizualnej, ale po dłuższym wpatrywaniu się w ekran, wrażenie sztuczności prysło, a zamiast niego pojawiało się coraz większe zdumienie. Ten film stanowi prawdziwą ucztę dla oczu. Komputerowo wygenerowana scenografia jest wypełniona szczegółami i sprawia wrażenie środowiska, które żyje niezależnie od poczynań bohaterów i nie powstało tylko jako tło do ich zmagań. Największe wrażenie robią jednak postaci cyborgów z tytułową Alitą na czele. Ich ruchy są niezwykle płynne i naturalnie, co doskonale oddają ciekawie zaaranżowane sceny walki. To właśnie w tych potyczkach produkcja Camerona pokazuje swój największy pazur. Są szybkie, efektowne i bardzo dobrze przemyślane. Całość jest na tyle atrakcyjna wizualnie, że powinna wzbudzić emocje nawet u zblazowanej części widowni. Pięknej oprawie towarzyszą także porządne kreacje aktorskie. Rosa Salazar jako główna bohaterka jest przeurocza i wypada bardzo naturalnie - jakby dziwnie nie brzmiało to w kontekście odgrywania cyborga. Cieszy też Christoph Waltz, który tym razem mógł zagrać kogoś innego niż wygadanego maniaka.

 

Ostatecznie "Alita: Battle Angel" okazała się całkiem przyjemnym w odbiorze science-fiction skierowanym do młodszego grona odbiorców. Starsi mogą mieć problemy z życiowymi problemami nastoletnich bohaterów oraz ich nieracjonalnym zachowaniem, ale nawet oni powinni docenić rozmach, z jakim ta historia została przedstawiona. Do filmu Rodrigueza trzeba podejść jak do porządnego rozrywkowego rzemiosła, wtedy spełnia wszystkie obietnice. Gorzej jeśli ktoś spodziewał się jakiegoś ambitniejszego spojrzenia na cyberpunk - tego tutaj na pewno nie znajdzie.


Alita: Battle Angel

USA, 2019

Twentieth Century Fox

Reżyseria: Robert Rodriguez

Obsada: Rosa Salazar, Christoph Waltz, Mahershala Ali


Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce