Obraz artykułu Turbolechici. Gdyby Polska rządziła światem...

Turbolechici. Gdyby Polska rządziła światem...

91%

Na pierwszy rzut oka komiks KRL-a może wydawać się graniem na nosach wszystkich tych, u których patriotyzm przerodził się w szowinizm, ale wystarczy trochę poszperać w internecie, aby przekonać się, że istnieją ludzie, którzy naprawdę wierzą w dużą część zawartego tutaj absurdu.

Turbosłowianie byli bohaterami kronik Wincentego Kadłubka, krakowskiego biskupa na usługach Kazimierza Sprawiedliwego. Według tych zapisków już w czasach starożytnych istniało Imperium Lechitów, a do jego sukcesów należało między innymi rozprawienie się z armiami Juliusza Cezara oraz Aleksandra Wielkiego. Czterotomowa "Historia Polonica" powstawała na przełomie XII i XIII wieku, w dużym stopniu jako kazuistyczne dyrdymały mające na celu "udowodnienie" wielkości Polski. Księgi przebadano dawno temu, wiele treści uznano za czystą fikcję, ale - i chyba nikogo to nie dziwi - znaleźli się tacy, którzy dzisiaj, pod koniec drugiej dekady XXI wieku, nadal w to wierzą.

Fragment komiksu "Turbolechici".

Karol "KRL" Kalinowski właściwie niewiele więcej musiał robić z tak wdzięcznym materiałem. Dorzucił kilka sztandarowych elementów kina klasy B - hodowlane dinozaury, wielkiego robota (stworzonego przez rzymskim żołdaków jeszcze bardziej nieporadnych od mięsa armatniego wypuszczanego do bojów z Asterixem i Obelixem) - antagonistów przypominających Szkieletora i reptilianina, a także specyficzne poczucie humoru, znane chociażby z wydanego w marcu "Furkota". Całość doprawił nawiązaniami do zjawisk aktualnych - chociażby do żartów z Radomia przedstawionego tutaj jako mocarne miasto założone przez boga Ra, czy z "Minecrafta", którego w tym świecie trzeba wyrzeźbić samodzielnie - a rezultat przypomina dzieło Mela Brooksa po kursie kręcenia filmów w siedzibie studia Troma.

Okładka komiksu "Turbolechici".

Głównymi bohaterami tego politycznego-science-fiction-fantasy są Seba (a jakże!) i Kalina, a ich tajna broń to miecz stworzony z kruchego nalopu, któremu wystarczy jednak odrobina napięcia elektrycznego, aby ciął każdą powierzchnię bez większych oporów. Pisząc "odrobina" naprawdę miałem na myśli niewiele, bo nawet podpięcie się pod własny układ nerwowy w zupełności wystarcza... Cała historia zajmuje ledwie trzydzieści sześć stron i chociaż jest tak skondensowana, że akcja gna na złamanie karku, a niemalże każdy jeden kadr zawiera niewymuszony żart, nigdy nie sprawia wrażenia wymyślonej wyłącznie dla drwin i zabawy z kiczem. Niewątpliwie jest to jednak historia nieprzetłumaczalna na inne języki, czy może nawet bardziej na inne kultury, a tym samym ściśle związana z miejsce i czasem swojego pochodzenia.

 

''Proweniencja ludu Sarmatów osiedlonych w Polsce (Lechii) wywodzi się ze starożytnego Iranu, a konkretnie z Elamu, to znaczy z ziemi ludzi szlachetnych'' - na koniec szpileczka, ale nie od KRL-a, tylko od samego Kadłubka, który pochodzenia naszego narodu upatrywał w Persji. Jeżeli nie macie z tym problemu, istnieje duże prawdopodobieństwo, że "Turbolechici" to komiks dla was. Jeżeli na samą myśl o korzeniach sięgających Bliskiego Wschodu krew się w was gotuje, trzymajcie się z daleka.


Turbolechici

Polska, 2018

Sheptooha

Scenariusz: Karol "KRL" Kalinowski

Rysunki: Karol "KRL" Kalinowski


Fragment komiksu "Turbolechici".

Oddaj swój głos:


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce