Jarosław Kowal: Na ostatnim SzlamFeście wspominałeś, że chcesz otworzyć sklep z komiksami, ale ostatecznie otworzyłeś wydawnictwo.
Jakub Kwidziński: Ze dwa lata starałem się otworzyć ten sklep. Rozmawiałem z wieloma osobami, między innymi z wydawcami i to właśnie dzięki nim dowiedziałem się, w jaki sposób otworzyć nie sklep, a własne wydawnictwo. Ze sklepem było natomiast tak, że mieliśmy prawie wszystko gotowe. Wszystko, oprócz lokalu. To okazało się największym problemem. Byliśmy poumawiani z polskimi wydawnictwami, chcieliśmy sprowadzać komiksy ze Stanów Zjednoczonych i z Europy, ale szukanie lokalu przedłużało się tak bardzo, aż w końcu stwierdziliśmy, że musimy odpuścić, bo po prostu nie damy rady finansowo. Stąd zrodził się pomysł stworzenia wydawnictwa, co tak naprawdę było moim pierwszym marzeniem, w zasadzie już od dziecka.
A dlaczego akurat komiksy Valianta, które nie są u nas popularne, mimo że to ponad trzydzieści lat historii.
Mógłbym o tym długo opowiadać... Lata temu, kiedy w Polsce nikt jeszcze o nich nie słyszał, już czytałem wydawane przez Valiant komiksy i uważam, że to najlepsze superbohaterskie uniwersum, chociażby dlatego, że wszystkie historie są tam bardzo dobrze poprowadzone. Zarówno pojedynczo, jak i całościowo. A kiedy powstaje jakiś większy "event", to nie jest zbyt absorbujący i nie ingeruje w inne serie - tam wszystko trzymało się kupy. To ważne, bo w Marvelu czy DC dzieje się za dużo i traci się poczucie tego, o co w tym wszystkim właściwie chodzi. Valiant prowadzi swoje serie indywidualnie, w każdą można wchodzić osobno, nie bojąc się o to, że coś będzie niezrozumiałe... To po prostu najlepsze wydawnictwo w Stanach [śmiech].
To chyba też dobry moment na wydawanie Valianta w Polsce, bo w 2020 roku trafi do kin film "Bloodshot" z Vinem Dieselem. Myślisz, że mogą się dzięki temu stać tak popularni, jak Marvel i DC?
Jako wydawca Valianta w Polsce mam taką nadzieję [śmiech]. Myślę, że mają na to dużą szansę, choćby dlatego, że nad konceptem filmów pracują bodajże od 2011 roku, czyli od momentu, kiedy odradzali się na amerykańskim rynku. Wydaje mi się, że przeżyli wystarczająco dużo złych rzeczy w swojej historii, żeby nie pakować się w coś, co nie wyjdzie. Mocno pracują nad swoją marką w Stanach Zjednoczonych i na pewno nie chcą tego zaprzepaścić. Zresztą firma Sony, która zajmuje się produkcją tych filmów, też na pewno chce to dobrze zrobić. Jeżeli wyjdzie to tak solidnie, jak współpraca Sony z Marvelem przy ostatnim "Spider-Manie", to na pewno wszystko się uda. Ważne, żeby nie szli w stronę DC i będzie okej.
No właśnie - w jakim tonie utrzymane są te historii? Marvel uchodzi za skierowany raczej do młodszego odbiorcy, DC do nieco starszego, a gdzie można usytuować Valiant?
Nie ma tu podziału na młodszego czy starszego czytelnika. Nie da się przypisać Valianta do konkretnej kategorii, bo każda seria ma własny ton. Wydaliśmy teraz "Walecznych" i jest to historia typowo młodzieżowa, a jednocześnie stanowi otwarcie dla tomów z "Bloodshotem". Z kolei sam "Bloodshot" jest według mnie tytułem dla starszego czytelnika, a w przypadku na przykład "Faith" nie ma żadnych granic. To świetna postać i rewelacyjne historie. Trafi i do dzieci, i do dorosłych.
A gdybyś miał wpływ na to, jak film z Bloodshotem będzie wyglądać, to w jakim kierunku poszedłbyś? I czy Vin Diesel jest dobrym wyborem na odtwórcę głównego bohatera?
Chyba wolałbym jednak, żeby to Jared Leto został Bloodshotem, czyli ta pierwsza opcja, o której przez chwilę było głośno. Później wybrano jednak Vina Diesela. Sama kategoria R jest natomiast nieco oklepana, jak dla mnie to nic nie znaczy. Bloodshot powinien być brutalny, powinien iść bardziej w stronę "Deadpoola" z pominięciem części humorystycznej. Wyobrażam sobie taki film nie jako typowego "akcyjniaka", bardziej jako thriller, gdzie Bloodshot jest w pewnym sensie tłem dla zbudowania całej historii. Nakręca ją, ale nie jest na pierwszym planie. Dla mnie taki film byłby rewelacyjny.
Postacie Marvela i DC często mają swoje odpowiedniki, chociażby Namor i Aquaman albo Hawkeye i Green Arrow. W Valiancie też funkcjonują takie podobieństwa?
Pewnie tak, bo większość postaci Valianta powstawała na początku lat 90., kiedy kalkowało się bardzo mocno i wręcz było to dobrze postrzegane, a dodatkowo nadawało się bohaterom ten specyficzny, umięśniony sznyt, który był wtedy popularny. W jakimś aspekcie te postacie są podobne, ale ich historie są całkowicie inaczej prowadzone. Im dalej wchodzi się w ten świat, tym bardziej można zauważyć, że każda z postaci ma po prostu większą głębię. Nawet jeżeli istnieje jakieś podobieństwo - czy to wizualne, czy związane z początkami danej postaci - później dzieją się zupełnie inne rzeczy.
A jakie są twoje ulubione postacie z Valianta?
Bloodshot, ale przede wszystkim ten od Jeffa Lemire'a. Kiedy zajął się scenariuszem, ta postać naprawdę zaczęła nabierać charakteru. Doctor Mirage ma rewelacyjny komiks, a z mniej znanych w Polsce bardzo ciekawym bohaterem jest Toyo Harada, założyciel fundacji Harbinger. Ta trójka jest mi chyba najbliższa.
W zapowiedziach macie jeszcze dwa tytuły z katalogu Valianta, dlaczego akurat te?
"Bloodshot" to kontynuacja tego, co można przeczytać w "Walecznych", a przy "X-O Manowar" zadecydowały dwa powody. Pierwszy jest taki, że seria, która została zrestartowana w 2017 roku zdobyła na tyle duży rozgłos w Stanach Zjednoczonych, że nawet w Polsce było o niej głośno. Bardzo dużo osób właśnie wtedy dowiedziało się o istnieniu wydawnictwa Valiant, a w dodatku jest to komiks w stu procentach dobry. Decyzja o tym, żeby wypuścić tę historię w miarę wcześnie była nasza, ale podparta sugestią samego Valianta, który chciał w ten sposób polskiego czytelnika zachęcić. Poza tym X-O jest jedną z najbardziej znanych postaci tego uniwersum, więc warto pokazać go jak najszybciej.
Już zdążyło do waszego wydawnictwa przylgnąć, że zajmujecie się Valiantem w Polsce, ale to przecież nie wszystko. Macie rozleglejsze plany.
Tak, współpracujemy z wydawnictwami IDW i Boom! Studios, a w katalogu mamy "Klausa", "Podwodnego spawacza" i "Draculę". Oprócz superbohaterskich tomików w miękkiej okładce, chcieliśmy robić inne rzeczy, bardziej ekskluzywne wydania, które będą dobrze wyglądać. Mamy dużo kolejnych planów związany i z Valiantem, i z komiksami w twardych oprawach.
Których nie zdradzisz?
Nie zdradzę [śmiech].
A jak to wygląda "od kuchni"? Jak to się dzieje, że z fana przemieniasz się w wydawcę komiksów?
Valiant było pierwszym wydawnictwem, do jakiego uderzyłem. Baliśmy się, że jako młodzi wydawcy będziemy mieli problem z nabyciem jakichkolwiek licencji, ale Valiant podszedł do nas bardzo entuzjastycznie. Przedstawiliśmy im koncept, poinformowaliśmy, jak chcemy to robić i dlaczego właśnie ich komiksy obraliśmy sobie za cel, a oni nam zaufali i postanowili wspierać nowego wydawcę. Trudniej było z IDW i Boom! Studios - nie chodzi o to, że gorzej się z nimi rozmawia, ale musieliśmy ich trochę dłużej przekonywać. W momencie, kiedy mieliśmy już wszystko ustalone z Valiantem, wyszło to samo, co widoczne jest na polskim rynku - wszyscy wszystkich znają. Kiedy IDW i Boom! Studios dowiedziały się, że naprawdę współpracujemy z Valiantem, od razu wszystko zaczęło się lepiej układać. Jeżeli chodzi natomiast o samo zdobywanie kontaktów, to przede wszystkim dużo kombinowania i dużo maili. Początki były naprawdę trudne.
Valiant też miał trudne początki w Polsce, najpierw zainteresowało się nim wydawnictwo Fantasmagorie, które zniknęło tak szybko, jak się pojawiło. Nie obawiali się kolejnej współpracy z polskimi wydawcami?
Chyba zapomnieli o tamtym epizodzie... Komiks został wydany, byli rozliczeni, temat zamknięto. Dużo ugraliśmy też tym, że mocno zakroiliśmy współpracę, wzięliśmy od razu kilka tytułów i nie musimy się bać, że Valiant zacznie współpracę z kimś innym.
Jaki tytuł - obojętnie z jakiego wydawnictwa - chciałbyś jeszcze sprowadzić do Polski?
Za dużo tego jest... [śmiech] i nie mogę też zbyt wiele powiedzieć, żeby nie ujawnić nad czym pracujemy... Nie zdradzę może samego tytułu, ale zależy mi na tym, żeby wydać jakiś tytuł z Image Comics. Nie wyjawię jaki, bo konkurencja nie śpi, ale mam taki jeden tytuł, na którym bardzo mocno mi zależy.
To nie będzie Spawn?
To nie będzie Spawn [śmiech].
Pierwszy tom "Bloodshot Odrodzenie" ukaże się 16 listopada; premiera debiutu "X-O Manowar" zaplanowana jest na 4 grudnia, a tego samego dnia na sklepowe półki trafi również pierwszy komiks Kboom spoza świata Valianta - "Klaus" według scenariusza Granta Morrisona. Więcej informacji TUTAJ.