Najstarszym filmem o zbliżonej tematyce, na jaki natrafiłem jest "Diabelska lalka" z 1936 roku, aczkolwiek w tym wydaniu lalkami są pomniejszeni ludzie. Później było jeszcze "U progu tajemnicy" z 1945 roku, a z bardziej współczesnych ożywione zabawki pojawiały się także w "Xtro" i "Duchu" Tobe Hoopera (a według niektórych raczej Stevena Spielberga) - obydwa z 1982 roku. "Laleczka Chucky" jest jednak pierwszym przypadkiem w historii kina, kiedy koncept żywej, mordującej zabawki zajął najważniejsze miejsce w scenariuszu, a tym samym zapewnił Charlesowi Lee Rayowi zaszczytną pozycję w panteonie bohaterów kina grozy.
"Laleczka Chucky" w Polsce nie zawsze była "Laleczką Chucky". Oryginalny tytuł to "Child's Play", czyli "Dziecięce igraszki", ale wydawca taśmy VHS z jakiegoś powodu uznał, że lepszym tytułem będzie... "Grzeczny chłopczyk". Pod taką nazwą w 1990 roku (dwa lata po premierze amerykańskiej, w roku premiery pierwszego sequela) film trafił na polski rynek i szybko stał się chodliwą pozycją w tutejszych wypożyczalniach. Producenci wkrótce później spostrzegli jednak to, co dla naszych tłumaczy było od początku oczywiste - Chucky jest motorem napędowym tej historii i w czterech ostatnich częściach (razem jest ich siedem) także umieścili imię zabójcy w tytule.
Pierwsza "Laleczka Chucky" jest w tym rozległym i zaskakująco solidnym dorobku (w porównaniu z upokorzeniami, z jakimi borykali się Michael Myers, Jason Voorhees czy Freddy Kruger) pozycją wyjątkową, bo o ile sequele zdecydowanie wpisują się w standardy slasherów, o tyle pierwowzór aspirował do wywoływania prawdziwej grozy. To nie miała być komediowa rozrywka pełna krwi, wulgarnych żartów i muzyki Roba Zombiego. Tom Holland (to nie ten Tom Holland, który aktualnie wciela się w Spider-Mana; to reżyser między innymi znakomitego "Postrachu nocy") celował w budowanie nastroju i stworzeniu takiego świata, który wydawałby się jak najbardziej realistyczny.
W 2018 roku ta konstrukcja oczywiście nie może być już być realistyczna. Wystarczy reklamówka linii zabawek Grzeczny chłopczyk z początku filmu, żeby pojawiła się refleksja: Dzisiaj NIKT by tego nie kupił, ale Andy (sześciolatek, któremu seryjny morderca uwięziony w lalce chce odebrać ciało) nie może wyjść z zachwytu. Jego matka postanawia spełnić marzenie, ale samotnej kobiecie ledwie wiążącej koniec z końcem niełatwo jest uzbierać pokaźną kwotę na nowy krzyk mody. W akcie desperacji na zakupy udaje się do... ciemnej alei, gdzie za handlarza robi lokalny lump. Nie wiadomo, czy jej nie ukradł - rzuca już po dokonaniu transakcji... Ech, te naiwne lata 80.!
Debiut Chucky'ego to połączenie tych dwóch przeciwności, które z biegiem lat będzie wyolbrzymiane do ekstremum. Z jednej strony historia utrzymana jest w ponurym tonie, z drugiej raz po raz pojawiają się niedorzeczności czy czarny humor, które niespodziewanie, choć dosłownie na kilka sekund, rozluźniają atmosferę. Można nawet podzielić film na pół i wskazać, kiedy każdy z tych składników dodawany jest w większej ilości. Na początku, kiedy Chucky i przed ekranowymi dorosłymi, i przed nami udaje nieożywiony przedmiot, dostajemy coś na miarę "Annabelle" (zwłaszcza tej drugiej, znacznie lepszej). Później, od momentu ujawnienia się, zostajemy wciągnięty w groteskowy świat psychopaty niby przerysowanego, a jednak wiarygodnego. Coś podobnego próbował wykreować Jesse Eisenberg, wcielając się w Lexa Luthora w "Batman v Superman", ale nie był nawet blisko naturalnego szaleństwa, jakim dysponuje fenomenalny, tutaj grający głównie głosem Brad Dourif.
Najnowsza część serii ("Kult Chucky'ego") ukazała się prawie równo rok temu i okazała się jedną z najciekawszych w całej trzydziestoletniej historii Charlesa Lee Raya. Pełną władzę przejął nad nią Don Mancini (scenarzysta oryginału), który po wyreżyserowaniu kilku odcinków serialowego "Hannibala" zyskał nieco bardziej artystycznego sznytu. Zaskoczeniem okazał się więc plan MGM, aby stworzyć reboot, choć z drugiej strony, kiedy już na tym etapie opowiada się o scenariuszu jak o kolejnej wersji "Stranger Things", nie trudno się domyślić, jakie były motywacji włodarzy wytwórni... Mancini i Dourif w nową wersję nie będą zaangażowani. Mało tego, zamierzają kontynuować własną opowieść, a więc albo Chucky będzie od przyszłego roku dwiema postaciami albo czeka go prawdziwe piekło - sądowa batalia na wzór tej, która uniemożliwia nam zobaczenie kolejnego "Piątku trzynastego". Nie martwy się jednak na zapas i świętujmy jubileusz tego wyjątkowego symbolu popkultury.
Laleczka Chucky (Grzeczny chłopczyk)
Tytuł oryginalny: Child's Play
USA, 1988
Blumhouse Productions
Reżyseria: Tom Holland
Obsada: Brad Dourif, Catherine Hicks