Znacie to doskonale - ktoś kogoś oszukuje albo nie mówi mu całej prawdy, bo wychodzi z założenia, że tak będzie dla tej osoby lepiej. Oszczędzanie cierpienia, ratowanie przed wydumanymi konsekwencjami, czekanie na właściwy moment - podobnymi banałami napędzana jest fabuła wielu filmów, w tym także "Fugi", bo gdyby mąż głównej bohaterki od razu przeprowadził z nią szczerą rozmowę, przypomniał o wszystkich wydarzeniach, o których w efekcie tytułowej fugi dysocjacyjnej zapomniała, napisy końcowe musiałyby pojawić się mniej więcej po kwadransie. To potężna wyrwa w scenariuszu, która w znaczącym stopniu obniża jego wiarygodność, ale jeżeli sami sobie zafundujemy fugę i zapomnimy o tym problemie, okaże się, że mamy do czynienia z intrygującą, świetnie zrealizowaną historią.
Autorką scenariusza, a także odtwórczynią roli głównej jest Gabriela Muskała i to ona stanowi główny powód, dla którego warto po "Fugę" sięgnąć. To spektakl jednej aktorki, wirtuozerski popis kunsztu, w którym oglądamy smutek, radość, zagubienie, pożądanie i gniew odegrane na imponująco wysokim poziomie. Kobieta, która zaginęła jako Kinga, a odnalazła się jako Alicja jest zadziorna, wulgarna i nic sobie nie robi z wcześniejszego życia, bo czemu miałaby, skoro w jej rozumieniu nie ma żadnej ciągłości pomiędzy osobowościami tych dwóch osób zamieszkujących jedno ciało? To bardzo ciekawe ujęcie, bo filmowym powrotom do domu i do wcześniejszego stylu życia zazwyczaj towarzyszyą radość, ciekawość albo przynajmniej otwartość na to, co może się wydarzyć, a w "Fudze" jest to wyłącznie niechęć, potrzeba ucieczki i kontynuacji nowego życia.
Muskała jest znakomita, ale Łukasz Simlat dostał zadanie wybitnie trudne, bo motywacji jego bohatera - męża Kingi/Alicji - nie sposób zrozumieć. O jego irracjonalnym "nie powiedziałem ci prawdy, żeby cię chronić" już wspominałem, ale dochodzi do tego szereg innych zachowań, które nie pozwalają stwierdzić, czy chciałby zatrzymać małżonkę, czy raczej pozbyć się jej. Postać Krzysztofa najwyraźniej ma jeszcze większe problemy natury psychicznej niż bohaterka zdiagnozowana w tytule filmu, a przyczyną tego zdaje się być wyłącznie naginanie jego niestabilnego charakteru do deklaracji związanych z buntem wobec stereotypowych ról społecznych, jakie akurat w danej chwili wygłasza główna bohaterka. Krzysiek istnieje tylko po to, aby uwiarygodniać Kingę/Alicję, ale przez to obniża jednocześnie wiarygodność całego filmu.
Poza treścią, znaczącą rolę odgrywa w "Fudze" warstwa wizualna. Jakub Kijowski doskonale wie, gdzie wycelować kamerę, aby stworzyć oryginalny kadr i przede wszystkim nie boi się pozostawić części wydarzeń poza nim. Niekiedy centrum akcji rozgrywa się gdzieś obok, a dla oczu widza przeznaczone zostaje obserwowanie reakcji kogoś postronnego. Takie zabiegi potęgują aurę tajemniczości, sprawiają, że filmu nie ogląda się z komfortowej pozycji wszechwiedzącego obserwatora, a zamiast tego można stać się częścią zagadki.
"Fuga" to znakomicie zrealizowany film z bardzo dobrą rolą główną i ciekawą perspektywą, którą można przetłumaczyć jako komentarz społeczny związany z rolami, jakie na co dzień przyjmujemy. Niestety jest to także dziurawa historia utrzymywana w ryzach z wielkim trudem, co sprawia, że w trakcie seansu pojawia się napięcie zachęcające do jednego z najbardziej irytujących zachowań, jakimi widz może rozzłościć pozostałe osoby na sali - głośnego artykułowania, co postacie na ekranie powinny zrobić, a czego nie. Nagromadzenie takich niedorzeczności sprawiło, że "Fuga" nie jest aż tak interesującą pozycją, jaką mogłaby zostać.
Fuga
Polska, 2018
Mental Disorder 4
Reżyseria: Agnieszka Smoczyńska
Obsada: Gabriela Muskała, Łukasz Simlat