Obraz artykułu G.I. Joe, tom 1

G.I. Joe, tom 1

89%

Od listopada ubiegłego roku kolejne solowe tytuły zapowiadały rychłe pierwsze starcie (w Uniwersum Energonu) pomiędzy dopiero co zawiązaną jednostką do zadań specjalnych, G.I. Joe a nową organizacją przestępczą, Kobrą. Każdy z prowadzących do tego momentu tytułów okazał się na tyle udany, że presja na scenarzyście Joshui Williamsonie musiała być ogromna, ale szczęśliwie zdołał udźwignąć to brzemię. Wszystkie inne komiksy na bok – najnowsza wersja „G.I. Joe” wreszcie trafiła do Polski.

Na wstępie pokrótce przedstawiony zostaje skład drużyny amerykańskich elit wojskowych i od razu da się wychwycić różnice w porównaniu do tego oryginalnego, z debiutanckiego zeszytu z połowy lat 80. Mało kto o tym pamięta, ale najbardziej kojarzonego z serią Duke'a w pierwszej ekipie wcale nie było, byli za to popularni Scarlett i Snake-Eyes (tutaj na razie nieobecni) i kilka innych mniej znanych postaci – Steeler, Grand Slam, Flash, Short-Fuze, Grunt czy Zap.

 

Szeregi zostały przetrzebione (a w trakcie tomu nawet bardziej, bo – jak już wiemy z poprzednich odwiedzin w tym świecie – nikt tutaj nie jest bezpieczny, twórcy nie mają zahamowań w uśmiercaniu kultowych bohaterów) i ostatecznie fabule wyszło to na dobre. Nie ma w końcu niczego gorszego w scenariuszach, których bohaterem jest nie pojedyncza osoba, tylko drużyna niż ciągnąć za sobą długi ogon bezosobowych postaci, dla których nie ma ani czasu, ani miejsca. Williamson podkręcił wręcz ten atut, bo trening z początkowych kadrów wypada kiepsko, oddział Joe odczuwa braki kadrowe, braki w sprzęcie i przede wszystkim braki w zgraniu się ze sobą. Jest słaby i dobrze, bo walka z przeciwnościami losu jest znacznie ciekawsza od serii eksplozji, jednostronnych pojedynków i zawieszania amerykańskiej flagi na gruzach bazy pokonanych wrogów.

Ważnym momentem – zwłaszcza dla osób, które dotąd nie czytały „G.I. Joe” – jest opisanie wprost, co stanowi o sile tej drużyny. Kiedy Duke zaczyna powątpiewać w jej powodzenie, generał Hawk przestawia mu w głowie definicję oddziału wojskowego. W tym wypadku to nie ma być jeden umysł obdarzony wieloma ciałami, jednolita armia wiernie słuchająca każdego rozkazu bez prawa do zabrania głosu, tylko zbiór indywiduów o odrębnych atrybutach, które lider powinien umieć uwydatnić. To esencja „G.I. Joe” i kolejne potwierdzenie, że Joshua Williamson doskonale rozumie, z jakim materiałem źródłowym ma do czynienia.

Jego scenariusz obejmuje jednak nie tylko pierwsze spotkanie Duke'a z Dowódcą Kobry (ukazane na wymownym splashu podkreślającym wagę wydarzenia). Jest kolejnym krokiem ku jeszcze większemu, nieuchronnie zbliżającemu się starciu – postaci ze świata G.I. Joe z Transformersami w kumulacji, która musi wstrząsnąć całym Uniwersum Energonu. Cała ta niezbyt intrygująca historia z próbą zdobycia przez Kobrę skanera fal mózgowych i skonstruowania na jego bazie neurobomby wydaje się z tego powodu pretekstowa (i mocno przypomina to, co działo się pod tym szyldem w latach 80. zarówno na kartach komiksów, jak i w wersji animowanej), ale nie jest przy tym zbędna i niepotrzebna. Pierwsze koty za płoty, dalej będzie tylko ciekawiej.

Jak można było się spodziewać, pierwsze spotkanie z „G.I. Joe” to głównie akcja, ale nie należy po nie sięgać bez zapoznania się z tomami poświęconym tytułowym bohaterom – „Duke”, „Cobra Commander”, „Scarlett” i „Destro”. A najlepiej również po przeczytaniu „Transformers” i ewentualnie „Void Rivals”. To tam znajduje się uzasadnienie tych starć i ich fundament emocjonalny. Tutaj dostajemy po prostu świetne zwieńczenie, kumulację części wątków i zawiązanie nowych, a także dowód na to, że wszystko, co pochodzi z Uniwersum Energonu to złoto największej próby. Jest na co czekać, tym bardziej, że niedawno ogłoszono rozszerzenie tego świata o kolejne dwie kultowe marki – M.A.S.K. oraz Visionaries.


G.I. Joe
Polska, 2025

Nagle! Comics

Scenariusz: Joshua Williamson

Rysunki: Tom Reilly



Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2025 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce