Barbara Skrodzka: Kiedy byłam w Kolumbii, wiele osób mówiło mi, że tamtejsza scena muzyczna jest skupiona wokół reggaetonu, salsy, cumbii i tradycyjnej muzyki. Ty wyłamujesz się z tych schematów i tworzysz pop, czasem śpiewając też po angielsku. Pewnie nie jest ci łatwo przebić się?
Pavlo: To prawda, nie jest łatwo, ale Kolumbia to mój dom. Ludzie tutaj nie do końca rozumieją to, co robię i mój sposób postrzegania muzyki, bo podchodzę do niej w sposób artystyczny – uwielbiam makijaż, storytelling, detale, które sprawiają, że wszystko jest większe i lepsze. Cały czas myślę o tym, by przeprowadzić się gdzieś indziej, gdzie moja muzyka znalazłaby bardziej podatny grunt. Chociażby do Meksyku czy Hiszpanii... Mimo wszystko wierzę w dobre piosenki i myślę, że ludzie w Kolumbii po prostu chcą się dobrze bawić. Nieważne, czy jest to elektronika czy reggaeton – jeśli piosenka jest dobra, pokochają ją.
Kim jest Greccia, z którą nagrałeś utwór „Tormenta”? Również pochodzi z Kolumbii?
Greccia pochodzi z Peru. Natrafiłem na nią, kiedy została artystką miesiąca w ramach Spotify Radar 2023. Mnie to wyróżnienie spotkało w 2024 roku. Zakochałem się w jej głosie, napisałem do niej, że mam idealnie pasującą do niej piosenkę i zapytałem, czy zechciałaby zaśpiewać. Zgodziła się, nagraliśmy klip, dogadywaliśmy się świetnie. Ta piosenka jest sercem nowego albumu.
Album „Popstar en mi habitación” ukazał się pod koniec czerwca. Już same single pokazują, jak bardzo zróżnicowane jest to wydawnictwo. „Alter Ego”, „Tormenta”, „Que Estalle” – każdy z tych utworów jest inny.
„Alter Ego” to jeden z moich ulubionych utworów z tego albumu. Jestem bardzo podekscytowany, bo włożyłem w ten projekt mnóstwo emocji. Miałem bardzo trudny rok – moja wytwórnia zerwała ze mną kontrakt, byłem sam, bez pieniędzy. Zastanawiałem się, czy naprawdę jestem stworzony do bycia artystą, czy dam radę osiągnąć to, co sobie wymarzyłem. Ale potem pomyślałem: Chrzanić to! Będę robił to, co kocham. A jeśli mam umrzeć, to tylko robiąc to, co daje mi szczęście. Kocham tworzyć muzykę, występować, wymyślać historie – to mnie uszczęśliwia. To jestem ja. Jestem gwiazdą pop w moim pokoju i nie obchodzi mnie, że otaczają mnie cztery ściany. Jestem z tego dumny. Nawet jeśli tylko ja tak myślę.
Dlaczego poprzednia wytwórnia zerwała z tobą współpracę?
To skomplikowana historia... Nagle uznali, że moje wyniki nie są dla nich wystarczające. Szukali kogoś innego. Tak naprawdę problemem było jednak to, w jaki sposób zerwali ze mną umowę. Miałem już gotowy album, premiera była zaplanowana z terminem wyznaczonym na za dwa tygodnie... I ostatecznie album został w ich folderach na dysku. Nie mogłem go ani wydać, ani zagrać utworów z niego na żywo. Muszę odczekać pięć lat, żeby wrócić do tej muzyki.
.jpg)
To straszne... Jedyne pocieszenie, że przynajmniej masz już gotowy materiał, który za kilka lat będziesz mógł grać.
To trochę jak sól na ranę, a pięć lat to długo. To był bolesny cios dla mojego ego i moich nadziei na przyszłość. Zostałem sam i nie wiedziałem, co robić.
Ale udało ci się znaleźć nową wytwórnię, która wydała „Popstar en mi habitación”?
Nie mam wytwórni. Robię wszystko sam. Mam za to świetny zespół – wierzę w mojego menadżera i ludzi, którzy mnie otaczają. Myślę, że wspólnie możemy osiągnąć naprawdę wiele. Wiem, że moja chwila nadejdzie. Może to brzmi dziwnie, ale wierzę w energię i marzenia – całe życie tego pragnąłem, więc nie widzę opcji, że się nie uda.
Bardzo ważne jest mieć wokół siebie ludzi, którzy cię wspierają. O tym jest ten album?
Przesłanie jest proste – wierz w siebie i realizuj marzenia. Możesz to zrobić. Po tym, jak poczułem się zdradzony i pokonany, sam w pewnym momencie prawie się poddałem i przestałem wierzyć, ale teraz odzyskuję nadzieję.
Jak do tego doszło, że wybrałeś poświęcenie życia muzyce?
Zacząłem komponować muzykę w wieku około dwudziestu lat. Pierwszy utwór wydałem po ukończeniu studiów. Na początku chciałem być tylko producentem, nie zamierzałem śpiewać, bo wstydziłem się. Nie wierzyłem w siebie. Ale w pewnym momencie pomyślałem: Do diabła, nie chcę oddawać innym swoich pomysłów i wizji tego, jak powinna brzmieć piosenka. Postanowiłem spróbować i tak to wszystko się zaczęło.
Pochodzisz z Medellin, wspaniałego miasta. Dlaczego przeprowadziłeś się do Bogoty?
Moje rodzinne miasto jest bardzo zurbanizowane, tętni życiem. Jest świetne, jeśli chodzi o ludzi i jedzenie. Nagrałem nawet tam dwie piosenki w stylu reggaeton. Kocham duże miasta. Uwielbiam pośpiech, energię, produktywność, ciągłe działanie – to mój klimat. Dlatego postanowiłem przeprowadzić się do Bogoty. To ogromne miasto dające więcej możliwości, z dużą liczbą miejsc i osób z różnych środowisk. Każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Możesz robić, co chcesz, a i tak znajdą się ludzie, którym się to spodoba. Poza tym chciałem się usamodzielnić – wyjść z domu, od rodziny, skupić się w stu procentach na tym projekcie. Kiedy chcę odpocząć, wracam do Medellín, ale do pracy i tworzenia zdecydowanie bardziej odpowiada mi stolica. Tutaj poznałem też mojego producenta – Juana Realesa – który naprawdę rozumie mój styl. Nie znalazłem takiej osoby w Medellín.
Jacy artyści cię inspirują? Masz swoich ulubionych?
Lady Gaga to moja matka. Dosłownie. Kocham wszystko, co robi – jej występy, głos, zaangażowanie. Jest dla mnie artystką kompletną, wielką inspiracją. Lubię wszystko, co jest związane z głównym nurtem popu. Olivię Rodrigo, Demi Lovato... Dwa lata temu występowałem nawet przed nią.