Obraz artykułu Lilly Among Clouds Pisanie piosenek jest tym, co kocham

Lilly Among Clouds Pisanie piosenek jest tym, co kocham

Można ją porównywać do Lany Del Rey, ale jest znacznie prawdziwsza. Teksty pisze sama, a pianino to nieodłącznym elementem jej twórczości. Jeśli będzie miała taką możliwość, wróci do studia w kwietniu lub maju, jednak póki co musimy zadowolić się debiutanckim albumem - "Aerial Perspective". Oto Lilly Among Clouds.

Barbara Skrodzka: Słyszałam od Mario [tour manager], że to twój pierwszy wywiad dla mediów z Polski.

Elisabeth "Lilly" Brüchner: Tak, bardzo się z tego powodu cieszę.

 

Byłaś kiedyś w Polsce?

Byłam, ale szczerze mówiąc, zazwyczaj tylko przejazdem w drodze do innych miejsc. Dorastałam niedaleko czeskiej granicy i częściej bywałam tam niż w Polsce. Kiedy jedziesz w trasę po Europie, zazwyczaj jedziesz na południe od miejsca, w którym zaczynasz, więc jeżeli zaczynałam w Czechach, to zazwyczaj nie jechałam już na północ.

 

Sporo koncertujesz w Niemczech, Austrii i Holandii.

Tak naprawdę dopiero zaczynam. Gram coraz więcej koncertów w Niemczech, więc występowanie w innych krajach zaczęło nabierać sensu. Nie wydaje się to już tak odległe jak wtedy, gdy grałam tylko lokalnie. Byłam w kilku państwach na tej trasie, a Polska będzie na mojej liście planów na przyszły rok.

W ubiegłym miesiącu wydałaś album, jak długo zajęło przygotowanie go?

Prawdę mówiąc, skończyliśmy go prawie rok temu. Przez te wszystkie lata pisałam bardzo dużo piosenek, zaczęłam jako dzieciak i sporo się tego nazbierało. Mogliśmy z nich wybrać to, z czym wszyscy czuliśmy najbliższy związek. Mieliśmy też dużo innych pomysłów, byliśmy bardzo produktywni, więc nie było problemu ze znalezieniem czegoś nowego albo przerobieniem starszych rzeczy. Przeszliśmy przez ten proces dość szybko, ale wtedy zrozumieliśmy, że nie chcemy zmarnować naszej szansy, chcieliśmy mieć wytwórnię i chcieliśmy zorganizować solidną trasę z innymi zespołami. Musieliśmy być cierpli i czekać, to było najtrudniejsze - nie wydać albumu od razu.

 

Współpraca z [PIAS] dobrze się układa?

To inny sposób pracy. Gdy twoja drużyna robi się większa, pojawiają się ludzie, którzy robią niektóre rzeczy lepiej od ciebie. Nie miałabym nic przeciwko robieniu większości z nich samodzielnie, ale po prostu nie mam na to czasu. Z kolei im więcej ludzi nad czymś pracuje, tym częściej trzeba pytać, spotkać się, rozmawiać, podejmować decyzje. To mój własny projekt, sama nad nim pracowałam przez długi czas, więc praca z kimś jest nowym doświadczeniem, do którego muszę przywyknąć. Nie jest już tak, że kiedy coś przygotuję, mogę to od razu pokazać. Muszę czekać, dogadywać się z partnerami, więc cały ten proces znacząco się wydłuża, a jednocześnie wymaga dużo pracy od wewnątrz. Z jednej strony potrzebna jest cierpliwość, z drugiej wiele rzeczy dzieje się bardzo szybko. Mimo wszystko lubię to i nie wiem, gdzie bym teraz była, gdybym nie znalazła tak dobrych współpracowników, niemniej to ciężka praca. Pracowanie z drużyną jest zdrową rzeczą zwłaszcza dla artysty solowego. W zespołach przeważnie znajdzie się ktoś, kto ma dryg do tej czy innej kwestii, można dzielić obowiązki, a kiedy jest się samemu, może to być trudne.

Lilly Among Clouds. Zdjęcie portretowe.

Czasami grasz sama, a czasami z zespołem. Od czego to zależy?

Zazwyczaj jest to związane z finansami. Chcę płacić moim muzykom należyte wynagrodzenia, ponieważ wkładają w to dużo wysiłku i czasu. Zauważyłam też, że wiele osób nie potrafi jasno określić, czy woli moje akustyczne występy, czy elektroniczne. Odkąd pamiętam nie jestem fanką muzyki singer-songwriterskiej, w ten sposób po prostu zaczynam komponować. Uwielbiam bas i perkusję, a w dodatku kiedy mam na scenie większa liczbę muzyków, nie muszę samodzielnie grać na innych instrumentach. Czuje się wtedy wolna, lepiej śpiewam, mogę tańczyć, więc w zamiarze nigdy nie chciałam zajmować się stuprocentowo akustycznym graniem na fortepianie. Występowanie samemu pozwala natomiast na bezpośredni kontakt. Wiele osób twierdzi, że to bardziej osobiste doznanie, że mogą lepiej odczuć to, o czym piszę, bo jest czyste w przekazie, nie zakłócone przez żadne inne dźwięki. Dlatego mimo że bardziej lubię grę z zespołem, staram się znaleźć równowagę. Gdybym jednak miała zdecydować się tylko na jedno, singer-songwriterska twórczość nie byłaby moją muzyką. Im częściej występuję z zespołem, tym lepiej czuję się, gdy gram sama, bo jest to wówczas mój wybór, a nie jedynie konieczność.

 

Widziałam, że przygotowujesz wideo.

Nakręciliśmy już zdjęcia, teraz wszystko jest w rękach ekipy filmowej. Wiele rzeczy powstawało w nocy albo z samego rana, więc bardzo krótko spaliśmy i cały czas mieszało się nam, która właściwie jest godzina. Wstawaliśmy o piątej, kładliśmy się o dziesiątej, później wracaliśmy na plan o osiemnastej... Czasami wydawało się nam, że rozmawiamy o dniu wcześniejszym, po czym okazywało się, że były to wydarzenia z poranka. Łatwo było się pogubić. Sama piosenka była dla mnie ważna, ponieważ była jedną z tych, które nigdy, nawet we wstępnym założeniu, nie były balladą. Właściwie to chciałaby nagrywać więcej utworów w takim kierunku. Na YoutTube łatwo można znaleźć mnóstwo fortepianowych ballad, chciałam pokazać coś innego i było to wielką frajdą.  

 

Kiedyś powiedziałaś, że masz już wystarczającą ilość piosenek, by nagrać drugą i trzecią płytę. Co masz zamiar zrobić z tymi utworami?

Jeśli zależałoby to ode mnie, chciałabym wydawać coś każdego roku, aż skończyłyby się pomysły, ale prawda jest taką, że pomiędzy ćwiczeniami i organizowaniem wszystkich tych rzeczy, nagrywanie zajmuje jakieś dwadzieścia-trzydzieści procent czasu, reszta tygodnia to wszystkie inne obowiązki. Czasami jest to irytujące, bo chciałabym zająć się tworzeniem muzyki, a nie tylko przygotowywaniem się do tego. Najlepsze jest dla mnie wracanie do miejsca, gdzie pracuję, siadanie przy fortepianie albo przy innym instrumencie i pisanie nowych utworów, to esencja tego, co uwielbiam. Kiedy napiszę utwór, po wyjściu na scenę mam go już ze sobą, przestaje być nowy. Nowe są wtedy publiczność i wyzwanie związane z przedstawieniem tego utworu.

 

fot. Katja Ruge I Photography


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce