W „Teatrze tajemnic” nie poznajemy najwcześniejszych losów Wesleya Doddsa, zainicjowanych w 1938 roku przez Gardnera Foxa i Allena Berta Christmana. Wydaje się bardzo mało prawdopodobne, by najwcześniejsze zeszyty pierwszych amerykańskich superbohaterów kiedykolwiek zostały wydane w Polsce (i w innych państwach) ze względu na ich archaiczny charakter, ale scenariusz Matta Wagnera doskonale oddaje esencję tego nieobdarzonego żadnymi nadludzkimi siłami, kierującego się wyjątkowo wysokimi standardami moralnymi samozwańczego obrońcy uciśnionych.
Wagner znany jest w Polsce z kilku zeszytów „Batmana” opublikowanych w latach 90. przez wydawnictwo TM-Semic, z „Trójcy: Superman, Batman, Wonder Woman” czy „Batman: Świt mrocznego Księżyca”, ale nie wiedzieć dlaczego, wciąż nie ukazał się u nas jego najgłośniejszy tytuł – „Grendel”. W 2021 roku wydawało się, że szanse na przełom rosną, gdy ekranizacja również tego tytułu została zapowiedziana przez Netfliksa. Została już nawet nakręcona, a jednak ostatecznie zrezygnowano z umieszczenia jej na platformie – losy gotowego materiału pozostają nieznane. Na całkowicie autorski komiks Wagnera przyjdzie nam więc jeszcze poczekać, ale „Sandman. Teatr tajemnic” nie jest aż tak bardzo obciążony przeszłością i oczekiwaniami, jak Mroczny Rycerz – dość wspomnieć, że tę serię i poprzedzającą ją dzieli blisko pięć dekad – więc pole do działania scenarzysta miał znacznie szersze.
Sandman, czyli Piaskun albo piaskowy dziadek z folkloru niemieckiego, miał pomagać dzieciomw zasypianiu, sypiąc im ziarna piasku na oczy i właściwie tylko ten element, choć w kompletnie innym wydaniu, łączy dwóch głównych – aczkolwiek nie jedynych – komiksowych Sandmanów. Ten Gaimana dosłownie władał krainą snu, ten w masce gazowej i fedorze korzysta z pistoletu z gazem usypiającym, by neutralizować przeciwników bez konieczności odbierania im życia. Jest tak przyziemnym bohaterem, jak tylko to możliwe, a jedynym elementem odrealniającym (przynajmniej dla większości czytelników i czytelniczek) będzie ten, który łączy go z Brucem Waynem – odziedziczenie góry pieniędzy pozwalających na kosztowną walkę z bezprawiem.
Ta wersja Sandmana z Batmanem na zresztą znacznie więcej wspólnego – Wesley Dodds, spadkobierca fortuny, pojawia się w wielkim mieście po wieloletniej podróży po świecie, ze szczególnym wskazaniem na Daleki Wschód. Nie może się pogodzić z faktem, że za fasadą demokratycznego społeczeństwa kryje się skorumpowany system, w którym bogaci wykorzystują biednych, a bandyci są bezkarni. Kierowany dziwnymi snami, nocami zakłada kostium Sandmana i staje do boju ze złem. Podobny jest też nastrój, ale o ile Obrońca Gotham czerpie z estetyki noir i przeobraża ją na wiele sposobów, o tyle „Sandman” Wagnera jest w niej ściśle osadzony, w czym pomaga także czas akcji – rok 1938 wzmaga poczucie, że tuż za rogiem mogą rozgrywać się wydarzenia z „Sokoła maltańskiego” albo „Podwójnego ubezpieczenia”.
Scenarzysta zadbał o kontekst z dużą dbałością o szczegóły, a zarazem nadał mu współczesny sznyt. Na długości całego tomu subtelnie, ale zdecydowanie komentuje na przykład relację białych elit z muzyką jazzową – w jednym momencie Dian Belmont (główna postać kobieca) dostrzega, że biali tańczą jitterbuga desperacko, podczas gdy w Harlemie widać radość i swobodę, w innym punktuje z precyzją zaznajomionego z tematem dziennikarza muzycznego: Coś, co zaczęło się tak świeżo i oryginalnie, stało się tylko kolejnym sposobem napełniania kiesy przez właścicieli dancingów. Temat rasizmu jest zresztą podejmowany na wiele sposobów, ale zawsze bez prawienia kazań, na zasadzie skontrastowania tego, co w latach 30. uchodziło za zwyczajne z tym, co dzisiaj jest niedopuszczalne... A przynajmniej jeszcze kilka lat temu było, zanim wahadło znowu zaczęło wychylać się w kierunku rosnącej nienawiści motywowanej kolorem skóry albo pochodzeniem. Kiedy jedna z postaci przekonuje: Jak Chińczycy chcą się zabijać, to powinni robić to we własnym kraju, a druga odpowiada: Jak Włosi i Irlandczycy? Jesteśmy narodem imigrantów, trudno nie odnieść wrażenia, że wciąż zataczamy jako ludzkość kręgi, a marzenia o podboju Marsa albo rozwijaniu sztucznej inteligencji wydają się śmieszne i żałosne, skoro nie potrafimy nauczyć się wzajemnego szacunku.
Z jednej strony „Sandman” odznacza się swoistą niewinnością kryminałów z końca lat 30., z drugiej na przykład sceny z prostytutkami zdecydowanie przekraczają granice tego, co w tamtych czasach można było pokazywać. Przypominają, że Wagner dokonał wybory estetycznego, a nie próby wykreowania rekonstrukcji. Pomieszanie nastrojów jest dość dziwaczne. Czasami robi się zabawnie, chociażby kiedy Dian wymyka się pilnującemu jej na zlecenie ojca policjantowi, podnosząc głośność radia, w którym leci kryminał-słuchowisko, a ten bierze głosy dobiegające z głośników za alarmującą sytuację (jak w „Kevinie samym w domu”). Pod tę samą kategorię można podciągnąć niektóre teksty Sandmana (Rzuć broń albo staw czoło mrocznym królestwom swojego śnienia), ale są też dramaty na poziomie osobistym, rodzinnym i te na styku różnych kultur zamieszkujących Wielkie Jabłko.
Otoczka wytworzona przez Wagnera (a także rysowników Guya Davisa i Johna Watkissa) to największy atut „Teatru tajemnic”. Trzy zawarte w tym tomie historie choć muszą wydawać się znajome każdemu, kto z filmami lub powieściami noir miał do czynienia, są dzięki niej wyjątkowe i mimo silnego uwiązania do konkretnej epoki, współczesne czy wręcz uniwersalne. Kryminał jest tutaj środkiem do prześwietlenia ludzkiej natury pod wieloma względami – czy to w tak błahym wymiarze, jak konflikt władzy pomiędzy dzieckiem a rodzicem, czy w bardziej nikczemnym, jak wykorzystywanie stereotypów rasowych dla własnych korzyści – a zarazem pozostaje sam w sobie na tyle interesujący, że trudno oderwać się od lektury. Ten Sandman nie zabierze czytelników i czytelniczek w rewiry metafizyczne, nie odnosi się do brytyjskich baśni i nie jest materiałem do wielogodzinnych analiz, ale nie jest też prostą, pulpową rozrywką. Zostaje w głowie jeszcze długo po dotarciu do ostatniej strony.
Sandman. Teatr tajemnic
Tytuł oryginalny: Sandman Mystery Theatre
Polska, 2024
Egmont Polska
Scenariusz: Matt Wagner
Rysunki: Guy Davis, John Watkiss