Obraz artykułu Shota Watanabe: Nie mogę się doczekać kolejnych przeobrażeń jazzu

Shota Watanabe: Nie mogę się doczekać kolejnych przeobrażeń jazzu

W japońskim jazzie wiele się w ostatnich latach dzieje, a pianista Shota Watanabe to jedna z tych postaci, na które szczególnie warto zwrócić uwagę, czego dowiódł znakomitym, eklektycznym albumem wydanym pod koniec wakacji - "Landed on the Moon".

Jarosław Kowal: We wpisie na temat koronawirusa na swoim blogu wspomniałeś, że nie widzisz przed nami pozytywnej przyszłości. Teraz wiele wskazuje na to, że wróciliśmy do świata sprzed 2020 roku, ale czy faktycznie jest już dobrze?

Shota Watanabe: W Japonii w kwietniu tego roku w końcu zniesiono różnego rodzaju obostrzenia związane z pandemią, co jest oczywiście korzystną zmianą, ale nie wszystko zmieniło się na lepsze. Podczas pandemii odczułem, że dyskryminacja rasowa związana z kolorem skóry znacznie wzrosła i mam wrażenie, że to nadal nie minęło.

Zastanawiałem się nad tym, bo niektóre z tytułów utworów na twoim nowym albumie - chociażby "Smile", "Friends", "Daydream" - a także okładka mają jednoznacznie optymistyczny wydźwięk.

O zaprojektowanie okładki poprosiłem Arindama Dhara, ilustratora, którego obserwuję na Instagramie. Jego kreatywność jest niesamowita, zależało mi na tym, żeby przekuł ją na coś, co odwzoruje cel, jaki przyświecał mi przy tym projekcie, czyli pokazanie równowagi pomiędzy optymizmem a pesymizmem. Osobowość każdego człowieka ma jasną i mroczną stronę. Wierzę, że dzięki wykorzystaniu powstającej dzięki tej dwoistości energii można stworzyć coś naprawdę pięknego. Twórczość Dhara jest popowa, ale można dostrzec w niej mrok - pomyślałem, że to idealnie pasuje do mojego stylu.

W trakcie pandemii pojawiło się realne zagrożenie, że koncertów mogłoby już nie być. Bez nich nadal miałbyś motywację, żeby grać?

Myślę, że tak, ale na pewno za nic nie chciałbym, żebyśmy stracili możliwość grania muzyki na żywo. Z drugiej strony publikuję dzisiaj moją muzykę także poprzez Apple Music i Spotify, może docierać dzięki temu znacznie dalej i to też motywuje do działania. Pracuję już nad nowymi utworami i odczuwam coraz większe zalety samodzielnego tworzenia. Proszę posłuchajcie ich, kiedy już się ukażą.


Ile z "Landed on the Moon" było już skomponowana, zanim wszedłeś do studia, a ile to improwizacje odgrywane w trakcie sesji nagraniowej?

Jeżeli chodzi o kompozycje, to rozpiętość czasu ich powstawania jest bardzo duża - niektóre z utworów zostały skomponowane zaledwie tydzień przed rozpoczęciem prac w studiu, inne powstały mniej więcej trzy lata temu. Wszystkie były jednak ukończone zanim zaczęliśmy nagrywać, na miejscu pracowaliśmy za to nad niektórymi aranżami. Oczywiście są też momenty improwizowane, które zostały uchwycone na miejscu. Myślę, że udało się nam nagrać sporo dobrych ujęć na żywo.

 

Ciekawe jest to, jak przełączasz się pomiędzy różnymi podejściami do muzyki. Na przykład "Mancha" to bardzo energiczny utwór i zarazem czterominutowe solo na fortepianie, ale już następny kawałek - "Friends" - skręcana w wyraźnie bardziej popowym kierunku, jest w nim bardzo prosty perkusyjny beat i wokal na froncie. Z góry założyłeś, że będzie to eklektyczny materiał?

Dokładnie tak. Chciałem zmieścić na tym albumie wszystko, co chodziło mi po głowie, ale może też dzielenie muzyki na gatunki stało się obecnie pozbawione sensu. W Japonii muzycy jazzowi coraz częściej są angażowani jako aranżerzy i kapelmistrzowie na scenie muzyki pop i mam na myśli nawiązywanie tego rodzaju współprac z osobami z mojego pokolenia. Być może właśnie to było naturalnym bodźcem, który doprowadził do powstania tego albumu.

Myślenie poza gatunkowymi kategoriami jest na "Landed on the Moon" bardzo wyraźne, jaka muzyka ukształtowała twój gust?

Mój ojciec [Norio Watanabe] jest gitarzystą i bardzo dobrym muzykiem, to właśnie jego zespół jako pierwszy sprawił, że poczułem się zainspirowany do tworzenia muzyki i nadal uwielbiam jego muzykę. Później samodzielnie uczyłem się własnego podejścia do grania poprzez słuchanie takich legend jazzu jak Herbie Hancock, Brad Mehldau i Edward Simon. Warstw tonalnych, wyczucia rytmicznego i wyczucia melodycznego nauczyłem się z kolei z różnych odmian japońskiej muzyki pop. Ostatnio często słucham Snowpoet, Pedro Martinsa i Jacoba Manna - bardzo lubię ich muzykę.

 

Kiedy słuchałem utworów "Friends" i "Her Marmalade", miałem wrażenie, że świetnie sprawdziłbyś się we współpracy z popowymi artystami i artystkami pokroju Kenshiego Yonezu albo Hikaru Utady, ale czy taki kierunek byłby dla ciebie interesujący, czy wolisz po prostu zaczerpnąć z popu pewne elementy i korzystać z nich we własnej muzyce?

Myślę, że istnieje w muzyce pop pewien kierunek stylistyczny, którym mógłbym podążać, jeżeli jednak nie nada się jakiegoś znaczenia rytmom i harmoniom, treść zostanie zatracona. Jestem przekonany, że muzyka popularna może być znacznie piękniejsza, kiedy współistnieje z dodatkową głębią i odrobiną dziwaczności. Oczywiście z wielką przyjemnością nawiązałbym współpracę z niektórymi popowymi artystami, z częścią z nich już zresztą współpracuję.

 

Twoje pochodzenie wpłynęło na sposób, w jaki postrzegasz muzykę?

Zdecydowanie tak jest. Japoński pop, jazz i rock wpłynęły na mnie w bardzo dużym stopniu. Myślę, że w tym, co robię zawiera się esencja tych inspiracji. Do tego japońska popkultura jest na pewno bardzo interesująca, aczkolwiek duże wrażenie wywarła na mnie także kultura innych krajów, którą odkrywałem podczas podróży do Nowego Jorku, Australii, Amsterdamu czy Berlina. Myślę, że wszystkie te doświadczenia zebrane razem ukształtowały moje obecne wartości.

 

No właśnie, to zawsze działa w dwie strony, czego przykładem może być jazz. W Japonii po II wojnie światowej szybko stał się bardzo popularny.

Nie było mnie jeszcze wtedy na świecie, ale z tego, co słyszałem od osób, które już wcześniej zajmowały się tutaj jazzem wynika, że Japonia przechodziła w latach 60. i 70. okres szybkiego wzrostu gospodarczego, a wraz z nim liczba klubów jazzowych i sal, w których można było wykonywać muzykę na żywo gwałtownie rosła. Wszystkie najbardziej znane, najwspanialsze kluby japońskie, które istnieją po dziś dzień powstały właśnie w tamtym okresie. Z tego, co mi wiadomo, w mediach również można było wtedy bardzo często natrafić na jazz.

Japoński jazz ma własne brzmienie?

Moim zdaniem japoński jazz ma własne brzmienie. Myślę, że duch takich legend japońskiego jazzu, jak Terumasa Hino, Takehiro Honda, Fumio Itabashi, Takeo Moriyama i Yosuke Yamashita - którzy zapoczątkowali cały ten ogromny ruch muzyczny - wciąż ma licznych kontynuatorów, choć mam wrażenie, że odwoływanie się do ich twórczości staje się coraz rzadsze. Kiedy byłem na festiwalu jazzowym w Japonii z pianistą Taylorem Eigstim [współpracownikiem między innymi Kendricka Scotta czy Erica Harlanda], powiedział, że japońskie brzmienie jest wyjątkowo dobre, co uświadomiło mi, że faktycznie tak jest.

 

W Polsce w ostatnich latach przybywa młodych zespołów grających jazz na bardzo wysokim poziomie, a także publiczności zainteresowanej tą muzyką. W Japonii również to zauważasz?

A więc w Polsce jest tak samo. W Japonii aż roi się od znakomitych młodych artystów i artystek, wymienię chociażby Misaki Umei i Kaito Nakamurę. To samo tyczy się publiczności - coraz więcej młodych osób przychodzi posłuchać jazzu.

 

Chciałbyś, żeby jazz stawał się coraz bardziej popularny czy lepiej jest dla niego wtedy, gdy przyciąga zainteresowanie niszy pełnej pasjonatów?
Od czasu kiedy powstało określenie "jazz", stojąca za nim muzyka bardzo się zmieniła. Nie mogę się doczekać doświadczenia kolejnych gwałtownych przeobrażeń, jakie to, co nazywamy "jazzem" na pewno w przyszłości przejdzie. Jakikolwiek byłby to jednak kierunek, nie sądzę, by słowo "jazz" kiedykolwiek przeminęło i wierzę, że im bardziej historia jazzu będzie się pogłębiać, tym wyraźniej jego brzmienie zacznie się stawać mieszanką nowych i starszych gatunków. Bardzo bym chciał, żeby wspaniała muzyka, która dzięki temu powstanie rozprzestrzeniła się po całym świecie.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce