Obraz artykułu Benediction: Gdyby nie pandemia, mielibyśmy już nowy album

Benediction: Gdyby nie pandemia, mielibyśmy już nowy album

Dave'a Ingrama można okrzyknąć mianem legendy death metalu. Sympatyczny brodacz jest aktywny na scenie od lat, a znaczna część wydawnictw, które nagrał na stałe weszła do kanonu gatunku. Powrót wokalisty do macierzystego Benediction sprzed paru lat sprawił, że zespół znów nabrał wiatru w żagle, ale pomimo statusu, Dave okazał się twardo stąpającym po ziemi rozmówcą, u którego przeplatają się dwie pasje - science-fiction oraz muzyka.

Wiem, że jesteś wiernym fanem metalu oraz kolekcjonerem, patrząc z tej perspektywy - jakie to uczucie, kiedy wiesz, że obecnie to twój materiał jest tym, czego poszukują kolekcjonerzy? Biorąc pod uwagę dostępność i popularność serwisów streamingowych, czy uważasz, że fizyczne wydania albumów odejdą do lamusa w ciągu następnych kilku lat?

Wydaje mi się, że fizyczne nośniki nie znikną. Zawsze znajdą się kolekcjonerzy, którzy będą chcieli posiadać na własność dowód kreatywności zespołu, potrzymać go, podziwiać szatę graficzną, przeczytać teksty i tak dalej. Lubię muzykę w wydaniu materialnym, ale również cyfrowym. Zdecydowanie wolę to pierwsze, nie mogę jednak zabrać ze sobą zestawu stereo, kiedy wychodzę z domu, a iPod pozwala mieć prawie całą kolekcję przy sobie. Jak tego nie kochać? Nie używam serwisów streamingowych, ale nie dlatego, że "zdzierają" pieniądze z muzyków. W ogóle tak nie uważam. Serwisy pokroju Spotify zawierają wiele tysięcy albumów, a ja słucham właściwie w kółko około dziesięciu. I czemu, do diabła, miałbym płacić za muzykę, którą już kupiłem? Miło jest wiedzieć, że ludzie przesłuchują - i będą to robić w przyszłości - "złote przeboje" i że wśród nich znajdą się również jakieś moje utwory. To fantastyczne uczucie mieć świadomość, że coś po mnie pozostanie nawet długo po tym, kiedy mnie nie będzie.

Jesteś prezenterem w Metal Brakfast Radio. Jak to się zaczęło? Co podoba ci się najbardziej w pracy radiowca?

Właściwie to program od jakiegoś czasu jest zawieszony. Nie powstał żaden nowy odcinek od Bożego Narodzenia w 2021 roku, ale być może wkrótce opublikuję jakiś epizod na szybko, żeby wyjaśnić, co się dzieje... czyli, że być może program powróci, kiedy w końcu znajdę czas. A to oznacza po Benedction, więc... ostrożnie z życzeniami.


Program zacząłem w 2008 roku, po tym, jak zespół Downlord - którego razem ze współprowadzącym, Donovanem [Spenceleym], byliśmy członkami - definitywnie zakończył działalność. Chcieliśmy tworzyć radio internetowe, bo podcasty wydawały się świetną zabawą i szybko zaczęliśmy zyskiwać słuchaczy. Początkowo nasz format był taki sam, jak większość metalowych programów online, ale wkrótce przekształciliśmy się i ewoluowaliśmy w coś, co stało się... pewnym rodzajem heavymetalowej komedii pomyłek, w której oceniamy zespoły, jadąc po tych, które są "złe". Byliśmy nieprzyjemni i stroiliśmy sobie żarty ze wszystkiego. To taka dobroduszna zabawa, którą należy traktować z przymrużeniem oka, ale wiele zespołów dostało bólu tyłka. Zdumiewające, że kompletnie nie potrafią przyjąć krytyki. Powinny się zdecydowanie trzymać z daleka od branży muzycznej. W każdym razie ten program - oraz mój drugi, bigbandowy show, Lambert's Basement - z pewnością powrócą w przyszłości.

 

W twoim muzycznym CV dominuje oldschoolowy metal, dlaczego zdecydowałeś się zrobić gościnne wokale dla Effectionhate, projektu elektronicznego?

Miałem kilku znajomych w tym zespole, poprosili mnie o gościnny udział. To było coś nowego, coś, co bardzo chciałem zrobić - hołd dla Ultravox. Jestem wielkim fanem Midge'a Ure'a - ależ on umie napisać melodie - więc przy takim połączeniu stylu, inspiracji i bliskich przyjaciół, po prostu nie mogłem odmówić. Poza tym, było tak wiele gościnnych występów, których nie mogę sobie przypomnieć... Żałuję, że nie prowadzę spisu projektów, w których brałem udział. To CV musi być całkiem długie.

 

Przy tak długiej karierze muzycznej i tylu albumach, jaki materiał jest dla ciebie najbardziej wyjątkowy?

Ciężko powiedzieć, z czego jestem najbardziej dumny, żeby nie umniejszać pozostałym albumom. Mogę powiedzieć o tych, które najczęściej wspominam ze względu na towarzyszące im okoliczności - "Transcend The Rubicon" Benediction, "Honour Valour Pride" Bolt Thrower i "Fire, Frost & Hell" Hellfrost And Fire, ale teraz, kiedy je wymieniłem, przychodzą mi do głowy inne materiały, z których jestem dumny, więc po prostu wyliczę je tutaj i dodam, że jestem z nich cholernie zadowolony. Wszystko, co nagrałem z Benediction, Bolt Thrower, Downlord, Down Among The Dead Men, Echelon, Ursinne, Hellfrost And Fire, Formaldehydist, Just Before Dawn i Stygian Dark, a wkrótce dojdą do tego "The Coyote's Call To The Dead" Sand Cadaver oraz nowe albumy Ursinne, Stygian Dark, Down Among The Dead Men, Hellfrost & Fire i Formaldehydist.

"Scriptures" był rewelacyjnym powrotem. Wydaje mi się, że rozpalił na nowo światową karierę Benediction, ale to już trzy lata. Są plany na nowy materiał?

Obwiniać można pandemię. Chcieliśmy zrobić trasę ze "Scriptures", kiedy tylko został wydany, ale koncerty ciągle były przekładane na później albo odwoływane przez powracające lockdowny. Gdyby pandemii nigdy nie było, zrobilibyśmy w tym czasie trasę i już byśmy mieli gotowy nowy album. Obecnie piszemy i jesteśmy w połowie prac nad nowymi nagraniami. Tyle możesz ze mnie teraz wydusić. Wiem, że fanów aż skręca i chcieliby za wszelką cenę wiedzieć więcej, ale przy tym albumie chowamy się za zasłoną. Kiedy wyjdzie, musicie przygotować się na solidne uderzenie.

 

Dołączyłeś do Bolt Thrower, kiedy zespół miał już status legendy. Jak ważna była jego rola dla deathmetalowej sceny?

Mój staż w Bolt Thrower sięgał prawie sześciu lat i wydaje się, że wiele osób nie zdaje sobie z tego sprawy. Zdaje mi się, że mierzą upływ czasu w ilości wydanych albumów. Kiedy już uświadomią to sobie, patrzą z innej perspektywy. Czas, który spędziłem z zespołem to coś, co na zawsze ze mną pozostanie. Jego unikalność to rezultat bezkompromisowego podejścia oraz punkowych korzeni. Odnaleźli swoje brzmienie, trzymali się go i ewoluowali tylko wtedy, kiedy to tego chcieli. Nigdy nie ulegli wpływom ówczesnej sceny muzycznej - to był Bolt Thrower. Nikt inny nie mógłby tego robić bez wytykania palcami i nazywania podróbką. Były oczywiście zespoły, które grały pod ich wpływem, tak jak mój dawny zespół Just Before Dawn, ale to nie były bezpośrednie kopie. To wspaniałe, że scena miała do Bolt Thrower tak wielki szacunek. Wyjątkowy zespół - spoczywaj w pokoju. Kiddie [Martin Kearns, perkusista Bolt Thrower, który zmarł na atak serca w 2015 roku] na zawsze w pamięci.

Jesteś znany jako jeden z największych fanów science-fiction wśród metalowych muzyków. Ze względu na niedawne doniesienia z Kongresu Stanów Zjednoczonych dotyczące UFO i UAP muszę zapytać - myślisz, że skontaktowaliśmy się już z pozaziemską cywilizacją?

Nie mam pojęcia, czy nawiązaliśmy już bezpośredni kontakt i czy są tam gdzieś jakieś inne cywilizacje. Potrzebuję niezbitego dowodu, zanim zacznę wierzyć. I want to believe, jak mówi powiedzonko, ale dajcie mi dowód. Podobne sygnały napływają od lat, więc jestem sceptycznie nastawiony. Czy osobiście kiedykolwiek widziałem coś, czego nie mógłbym wyjaśnić? Pewnie, kilkukrotnie, ale nie zamierzam od razu entuzjastycznie wskoczyć do wagonika z napisem "tO sPrAwKa bEtA tEsTicLe 7!!!1!!"... To, co widziałem, mogło być dowolnym, wytłumaczalnym zjawiskiem. Jedna z teorii sugeruje, że skoro obce cywilizacje mają technologię pozwalającą na przeskakiwanie pomiędzy gwiazdami, to muszą być życzliwie nastawione. Musieli wyzbyć się wszelkiej wojennej agresji. My możemy widzieć to w inny sposób, ponieważ nadal jesteśmy skłonni do toczenia wojen i agresywni. Takie spotkanie mogłoby źle się skończyć - prawdopodobnie dlatego zostawili nas w spokoju. Założę się, że zamykają wszystkie okna i ryglują drzwi swoich latających spodków, kiedy przelatują w pobliżu Ziemi.

 

Jak trudne było dla Anglika przyzwyczajenie się do życia w Danii? Wiem, że język to czysty koszmar, ale czy cokolwiek poza tym było dla ciebie trudne?

Przeprowadzka do Danii to była najlepsza decyzja, jaką kiedykolwiek podjąłem. Kocham to miejsce. Życie tutaj jest spokojne, cieszę się każdym dniem. Język nawet po dwudziestu pięciu latach bywa problemem - o ile się tu nie urodziłeś albo nie jesteś wybitnie uzdolniony językowo, czeka cię ciężka przeprawa. Nauczyłem się go od syna, zaczynałem od poziomu dzieciaka. To było spore ułatwienie, ale nadal nie mówię biegle. Poza tym zaadaptowałem się do życia w Danii naprawdę łatwo. Od żałosnego Brexitu aplikowałem o status pobytu stałego i w końcu go otrzymałem. Kiedy skończę pięćdziesiąt dziewięć lat, minie więcej czasu, odkąd mieszkam tutaj niż jaki spędziłem w Wielkiej Brytanii, więc będę aplikował o obywatelstwo.

 

Zawsze czułem, że Dave Ingram jest człowiekiem pełnym sprzeczności - z jednej strony legenda death metalu i dumny członek Kościoła Szatana, z drugiej radosna osoba, wrzucająca do internetu masę memów, odniesień do sci-fi i tym podobnych. Jak udaje ci się znaleźć w życiu tyle radości?

Masz jedno życie, więc wykorzystaj je w pełni. Napawaj się tym światem i wszystkim, co ma do zaoferowania i w czym chcesz brać udział. Tak znajduję całą swoją radość. Kiedy ta podróż dobiegnie końca, nic innego nie pozostanie, więc żyj chwilą. Anton LaVey powiedział: Życie jest wielkim zaspokojeniem, śmierć wielką wstrzemięźliwością.

 

Jak dokończyłbyś dowcip, który zaczyna się tak: Dr. Who, Spock i Yoda wchodzą do baru?

Yoda: Drinka napiję się.

Spock: Logiczne i fascynujące.

Dr. Who: Widzę, że mieliście mały remont! Nie podoba mi się.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce