Obraz artykułu Straight Hate: Grindcore pozwala mi zostawić problemy dnia codziennego za sobą

Straight Hate: Grindcore pozwala mi zostawić problemy dnia codziennego za sobą

Chełmsko-lubelski Straight Hate powinien cieszyć się znacznie większą rozpoznawalnością i niewykluczone, że po zmianie wydawcy oraz premierze najnowszego materiału wreszcie do tego dojdzie. W międzyczasie zamieniłem parę słów z wokalistą, Kubą Brewczyńskim.

Wojciech Michalak: Czym jest dla ciebie grindcore?

Kuba Brewczyński: Grindcore w sferze muzycznej jest dla mnie spersonalizowanym światem przed wkroczeniem do którego, zostawiam problemy dnia codziennego za sobą. To także pewnego rodzaju bunt i manifest, który mogę z siebie wyrzucić. Podczas koncertów czuję się wolny, nie jestem niczym ograniczony. Nie przekładam tego gatunku na inne dziedziny życia.

 

"Slaves of Falseness" wychodzi cztery lata po premierze poprzedniego albumu. Jak w tym okresie zmienił się Straight Hate?

Niektórzy uważają, że w muzyce Straight Hate dominuje teraz bardziej death metal niż grind. Być może tak jest. Poza tym, jesteśmy starsi o cztery lata, bardziej doświadczeni życiowo, ale wciąż podążamy w tym samym kierunku, konsekwentnie robiąc swoje.

Na oficjalnej koszulce promującej wasz nowy album widnieje hasło: The first casualty of war is truth. Czy w dobie mass-mediów w ogóle jakakolwiek prawda jest możliwa? Zarówno w czasie wojny, ale też w okresie pokoju?

Odpowiem na to pytanie, skupiając się na naszym państwie. Posiadamy niestety wybitną cechę narodową, która sprawia, że niezależnie od tego, czy trwa wojna, czy jej nie ma, każdy jest specjalistą od polityki, historii i wojskowości. Trudno doszukiwać się w tym obiektywizmu. Do wielu tematów jesteśmy z góry uprzedzeni ze względu na często podświadomie narzucony nam punkt widzenia przez media danego nurtu. Nie zdajemy sobie sprawy z tego, że w ten sposób stopniowo wygaszamy umiejętność samodzielnego myślenia. Z dnia na dzień coraz częściej funkcjonujemy w przepaści pomiędzy wschodem a zachodem, a z racji naszego położenia - gdzie te dwa kierunki przenikają się wzajemnie - chyba nie ma szans na jakąkolwiek prawdę.


Jednym z głównych narzędzi wykorzystywanych podczas wojny jest dezinformacja. Stosuje się ją na przykład po to, aby podnieść morale wojsk, informując tylko o sukcesach na froncie. Można ją także wykorzystywać w sposób propagandowy, jak robi to od zawsze Rosja, według której w Ukrainie nie toczy się wojna, tylko tak zwana "specjalna operacja wojskowa" mająca na celu "denazyfikację" kraju. Dlatego zawsze pierwszymi ofiarami wojny są prawda oraz niewinni ludzie, którzy zostają statystami w scenariuszu pisanym przez mocarstwa.

 

Od początku wydawał was Deformeathing Productions, ale w tym roku zdecydowaliście się na zmianę? Skąd pomysł na "transfer" do Selfmadegod?

Podczas luźnej rozmowy w trakcie jednego z wyjazdów stwierdziliśmy, że chcemy coś zmienić pod kątem wydawniczym. Selfmadegod od zawsze było dla nas solidną marką, stąd też kierunek, w jakim powinniśmy podążać stał się oczywisty. Z Wojtkiem, właściciel Deformeathing Productions, mamy normalny kontakt. Zrobił dla nas kawał dobrej roboty, za co mu dziękujemy.

Odnoszę wrażenie, że dzięki drugiemu albumowi - "Black Sheep Parade" - zyskaliście szerszą rozpoznawalność. Trudno bawić się w proroka, ale myślisz, że "Slaves of Falseness" pozwoli wypłynąć na głębsze wody i zyskać większa rozpoznawalność poza Polską?

Prawdą jest, że druga płyta fajnie się promowała. Zaczęliśmy grać więcej gigów, rozkręcaliśmy się, ale niestety - podobnie jak większość solidnych materiałów w tamtym czasie - przepadła podczas pandemii. To zabawne, ale często wydaje mi się, że jesteśmy bardziej popularni - jeśli w ogóle można użyć takiego stwierdzenia - za granicą niż w Polsce. Grając kilkukrotnie na uwielbianej przeze mnie Litwie, podczas każdego koncertu frekwencja oraz sprzedaż merchu były jak na nas rekordowe. Podobnie jest w Czechach. Występowaliśmy tam na festiwalach i sztukach, gdzie zainteresowanie nami okazywało się duże. Tak naprawdę chciałbym, żeby trzeci album dotarł do większej grupy ludzi w Polsce. Tym bardziej, że czasy są jakie są i jak dobrze wiesz, grindcore w dalszym ciągu nie jest zbyt popularny w tym kraju. Fajnie, gdyby kapele naszego pokroju częściej pojawiały się na rodzimych festiwalach. Na całe szczęście ten rok bardzo nas rozpieszcza pod względem aktywności koncertowej. Oby tak dalej.

 

Nie licząc debiutanckiego albumu, macie ciekawą tendencję do tego, aby na każdym materiale zamieszać jeden tekst po polsku. Skąd się to wzięło?

Wyszło samoistnie. Podczas roboczego odsłuchu utworów na nową płytę, zawsze znajdzie się punkowa perełka, gdzie po prostu nie wyobrażam sobie, żeby zaśpiewać w innym języku niż polski. Mimo że słaby ze mnie tekściarz, zawsze udaje mi się zmobilizować do napisania czegoś w naszym języku. Wszystkie polskie numery Straight Hate są dla mnie bardziej żywe i prawdziwe. Cieszę się tym bardziej, gdy niektórzy podczas wstępów znają tekst "Ludzkiego szlamu" czy "Gnijącego istnienia".

 

Zarówno ty, jak i Vizun byliście powiązani z kultowym Parricide - to jest już zamknięty rozdział czy reaktywacja jest możliwa?

Parricide to wieloletnia historia, w której mieliśmy przyjemność uczestniczyć. Zakończenie naszej działalności zostało zwieńczone koncertem w Chełmie z okazji dwudziestopięciolecia istnienia. Temat jest naturalnie zamknięty, dlatego nie przewidujemy wznowienia aktywności.

W waszej dyskografii na przemian pojawiają się pełen album i split. Skoro zaraz wydajecie album, to z kim chciałbyś nagrać split, gdybyś mógł wybrać dowolny zespół na świecie?

Jest tyle świetnych zespołów, że ciężko się zdecydować. Żeby jednak sprostać pytaniu, niech stracę - z WormrotRotten Sound na jednym nośniku.


Jak zaczęła się twoja fascynacja grindem, chyba najbardziej ekstremalnym gatunkiem muzycznym, jaki istnieje? Które zespoły sprawiły, że wsiąkłeś w tę scenę i które albumy miały na ciebie największy wpływ?

Otworzyłem się całkowicie na grindcore mniej więcej w 2008 roku. Odkryłem wówczas "Cursed" Rotten Sound, który przekonał mnie, że ten styl może być podany w bardzo przystępny dla słuchacza sposób. Byłem tym pozytywnie zaskoczony. Później sięgnąłem po takie kapele jak Blockheads, Gadget, Looking For An Answer, Wolfbrigade, Phobia i wciągnęło mnie na dobre. Największą rolę w pogłębianiu wiedzy w tym gatunku odegrały wyjazdy na Obscene Extreme. Widziałem tam praktycznie wszystkie zespoły, które od zawsze chciałem zobaczyć. To były fajne czasy. Podczas mojego pierwszego razu w 2011 roku, z wypiekami na twarzy każdego dnia siedziałem z rozpiską w ręku, czekając na występy swoich idoli. Poza Obscene Extreme, punktem zwrotnym w moim muzycznym życiu było oczywiście granie w Parricide. To tam zdobyłem cenne doświadczenie, które po dziś dzień pomaga mi na scenie i poza nią.

 

Kilka dni temu pojawiła się informacja, że zostałeś nowym wokalistą polskiej supergrupy Pyorrhoea - jak do tego doszło?

Parę miesięcy temu napisał do mnie Kuba Tokaj, podesłał swój gitarowy projekt do odsłuchu. Wymieniliśmy między sobą parę zdań i wyszło z rozmowy, że muzycznie nadajemy na podobnych falach. Zgadaliśmy się na nawet na wspólne nagrania, które z pewnością w przyszłości ujrzą światło dzienne. Jakiś czas później powiedział, że Pyorrhoea wznawia działalność i chłopaki zaprosili go do zespołu. Opowiedział im o naszym projekcie, po czym zapytali także mnie o to, czy do nich dołączę. Z Pyo znałem tylko Adriana, którego poznałem na Obscene Extreme. Potem widywaliśmy się parę razy przy okazji różnych koncertów. Finalnie przystałem na propozycję. Jak widzisz, wszystko było jednym wielkim przypadkiem. W mojej hierarchii muzycznej prym wiedzie Straight Hate - jest dla mnie macierzystym zespołem, do którego mam największy sentyment. Niemniej do każdej z kapel podchodzę z takim samym zaangażowaniem.

 

fot. Marcin Marszał


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce