Obraz artykułu Kataklysm: Skupiamy się na koncepcie, nie na idei

Kataklysm: Skupiamy się na koncepcie, nie na idei

Czy muzyka może być formą terapii? Wielu psychologów przytaknie, liczne badania naukowe również potwierdzą taką możliwość, a jak sprawa wygląda w przypadku death metalu? Czy skrajna ekstrema również może pełnić funkcję narzędzia do rozwoju wewnętrznego? O tym, o starożytnym Rzymie i o doświadczeniach z przeszło trzech dekad kariery opowiadał wokalista kanadyjskiego Kataklysm, Maurizio Iacono.

Wojciech Michalak: Wasz ostatni album nosi tytuł "Unconquered" - co bycie niezdobytym oznacza dla ciebie?

Maurizio Iacono: Chodzi o wolność w myśleniu i o bycie tym, kim chce się być. O odcięcie się od osób, które usilnie próbują na ciebie wpłynąć. To kwestia nastawienia, a nie zostania jakąś nadprzyrodzoną istotą.

 

Czyli - mówiąc najprościej - niezależność.

Tak, niezależność związana z konceptem społeczeństwa. Wydaje mi się, że jednostkom ogranicza się coraz więcej wolności. Nawet gdyby moje wybory miały mnie prowadzić do zamknięcia się w niewielkiej bańce, to chcę być w niej wolny. Chcę samodzielnie podejmować własne decyzje. O tym staram się opowiedzieć na ostatnim albumie.

Jak ważna jest dla was warstwa wizualna? Wasze teledyski zawsze są tworzone z wielką pieczołowitością i dbałością o szczegóły. Postrzegasz obraz jako dodatkowe narzędzie, które pełni funkcję dopełnienia muzyki?

Tak, w zasadzie tak. Wszystkie elementy muzyki muszą mieć znaczenie - okładki, teksty, teledyski. Chcemy, żeby każda składowa miała jakieś znaczenie i coś przekazywała. Kataklysm to zaangażowany zespół, nie jesteśmy jedną z tych kapel, które skupiają się na szatańskich tekstach. Interesują nas kwestie społeczne rozumiane nie tyle w kategoriach polityki, co jako opowieść o życiu w ogólniejszym zakresie. Interesują mnie wewnętrzne konflikty, walka z osobistymi demonami. Tak naprawdę to właśnie ten element przyciągnął mnie do metalu. Nie gram tylko dla zabawy, muzyka jest dla mnie terapią.

 

Często wspominasz w wywiadach o warstwie terapeutycznej i o tym, że postrzegasz Kataklysm jako bardzo emocjonalny zespół. Który element uważasz za nadrzędny - czy to muzyka zmienia się wskutek osobistej drogi, jaką przechodzicie; czy to kierunek rozwoju zespołu wpływa na was jako ludzi?

Wydaje mi się, że i zespół, i my zmierzamy w tym samym kierunku, co cały świat. Obecnie na skalę globalną można zauważyć coraz więcej paranoi, co przekłada się u nas na jeszcze bardziej agresywne granie, a jednocześnie na bardziej refleksyjne teksty. Skończyliśmy niedawno nowy materiał, wydamy go w sierpniu i z mojej perspektywy jest to trochę "pandemiczny album". Będzie to znacznie mroczniejsza muzyka, bo odzwierciedla nasze samopoczucie z tamtego okresu. Zawsze jest dla nas kluczowe, żeby wyrażać siebie poprzez granie.

Jak to się przełożyło na proces komponowania? Pandemia na pewno odcisnęła na nim piętno, ale poza tym na pewno przez te wszystkie lata zmieniło się sporo w waszym podejściu do tworzenia muzyki.

Nasz proces twórczy przeobraża się, ale idzie w dobrym kierunku. Z każdym kolejnym materiałem czujemy się coraz pewniejsi siebie jako muzycy. Zwracamy też uwagę na to, co lubią nasi fani. Nie chcemy być jednym z tych zespołów, które wychodzą z założenia, że grają wyłącznie dla siebie i jak komuś się nie podoba, to ma spadać. Nie znoszę tego typu podejścia. Zespoły, które tak myślą nigdy nie powinny wychodzić z garażu. Grając muzykę dla ludzi, musisz brać pod uwagę to, co sprawiło, że jesteś popularny i otwierać się na to, co mówią fani. Kataklysm to zespół od ludzi dla ludzi. Zmieniamy się i nasza muzyka również się zmienia, ale statystyki z portali streamingowych wskazują na to, że w pierwszej piątce zazwyczaj znajdują są nasze najnowsze utwory, co oznacza, że fani również się adaptują. Przeszliśmy długą drogę od zespołu grającego brutalną ekstremę po bardziej nowoczesne oblicze. Ważne jest tylko to, żeby nigdy się nie sprzedać i pozostać sobą.

 

Ta droga rozciąga się w czasie na długości ponad trzydziestu lat.

Tak, ale w mojej głowie zatrzymałem się na trzydziestce [śmiech]. Kataklysm oficjalnie powstał w 1991 - to szmat czasu.

 

Gdybyś mógł cofnąć się w czasie i dać radę młodemu Maurizio na pierwszej próbie Kataklysm, co chciałbyś mu przekazać?

Popełniliśmy parę błędów, które kosztowały nas trochę czasu. ale główną sugestią, którą dałbym sobie sprzed lat, byłoby zachowanie cierpliwości. Nie od razu zrozumieliśmy, że czasami obranie właściwego kierunku wymaga czasu, ale całościowo nie moglibyśmy prosić o więcej niż to, co mamy. Nagraliśmy kilka albumów, zjeździliśmy cały świat dziesiątki razy, żyjemy z muzyki, co jest bardzo trudne do osiągnięcia. Ciągle funkcjonujemy poza grupą elit - na rynku muzycznym są takie klitki zespołów, które grają tylko ze sobą i nie pomagają innym - niemniej staramy się rozwijać razem z innymi zespołami i wyciągać pomocną dłoń. Budowanie sceny jest dla mnie bardzo ważne - mam firmę zajmującą się managementem i próbuję wspierać młode kapele. Przyszłość należy do młodości.

Jeżeli chodzi o młode kapele, to ostatnimi laty widać wzrost popularności death metalu granego na starą modłę, zarówno jeżeli chodzi o frekwencję na koncertach klasyków, jak i o brzmienie młodych zespołów.

Trendy przychodzą i odchodzą. Wydaje mi się, że ludzie dostrzegli autentyczność starej szkoły death metalu. To samo miało miejsce kilka lat temu z thrash metalem. Wcześniej nawet zespoły typu Testament były w dołku, jeżeli chodzi o poziom popularności, a cała scena zwróciła oczy na black metal, power metal i inne ówczesne trendy. Thrash w końcu jednak wrócił, to naturalny krąg życia. Jeżeli chodzi o death metal, to wspaniale widzieć, że do gry powrócił chociażby Dismember, ale najbardziej budujące jest to, że młodsze grupy także stają się popularne.


Wspomniałeś, że Kataklysm to zespół z przekazem - wasze teksty same w sobie są dość otwarte, często dotykają abstrakcyjnych tematów. Widzisz to jako formę dialogu na linii artysta-odbiorca?

Kiedy piszę tekst, liczy się dla mnie idea. Chcę, żeby słuchacz mógł ją dopasować do swojego życia. Nie narzucam opinii, prywatne poglądy wyrażam raczej w tekstach do Invictus. Kataklysm ma być jak otwarta księga, inicjuje dialog pomiędzy nami a fanami. Mamy na albumie "Epic" utwór "Manipulator of Souls" - z mojego punktu widzenia traktował o dziewczynie, która robiła mi bagno w głowie, kiedy byłem młody, ale podszedł do nas kiedyś fan po koncercie i powiedział, że ten utwór pomógł mu pokonać uzależnienie od heroiny. Był przekonany, że właśnie o tym opowiada ten tekst i dawał mu siłę na odwyku. Różne światy, ta sama idea. Chcę, żeby moje teksty były otwarte na interpretację. Skupiam się na koncepcie, nie na idei.

Na "Epic" znajdują się dwa utwory opowiadające o starożytnym Rzymie, ale masz też osobny projekt - Ex Deo - którego teksty obracają się właśnie wokół tego tematu. Z czego wynika to zainteresowanie?

Mam włoskie korzenie, wychowałem się z przekonaniem, że to część mojej kultury. Dorastałem w Kanadzie, ale cała moja rodzina to Włosi i bardzo dbali o to, żebym był świadom ich dziedzictwa. Okres starożytnego Rzymu był szalony, ale powstawały wtedy też podwaliny pod technologię i systemy polityczne, które funkcjonują do dziś - zobacz, chociażby na akwedukty czy demokrację. Wszystko zaczęło się od Grecji, a później zostało dopracowane przez Rzym. Włosi są z tego wszystkiego bardzo dumni. Zresztą patrząc na same symbole, cała ta estetyka jest bardzo metalowa. To, co działo się w Rzymie często było bardzo brutalne, a to świetny koncept, którego nikt wcześniej nie tknął. Ex Deo dalej dobrze się trzyma, ale nie starcza czasu na wszystko. Poza tym ten projekt pojawił się krótko po premierze filmu "Gladiator", który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Na początku chciałem wątki historyczne wpleść w Kataklysm, ale w końcu doszedłem do wniosku, że wymaga to osobnego projektu.

 

Składy Ex Deo i Kataklysm są identyczne, muzycznie też łączy te dwa projekty wiele elementów. Dlaczego zaczynając nowy zespół, nie spróbowałeś zrobić tego z nowymi ludźmi, pójść w innym kierunku?

Zapytałem chłopaków, czy chcieliby spróbować założyć ten projekt ze mną. Nie chciałem ich postawić w sytuacji, w której zakładam nowy zespół z innymi ludźmi. No i jest w ten sposób dużo łatwiej z logistyką - planując jakiekolwiek ruchy, wiemy, że nie odbije się to na Kataklysm. Chciałem być lojalny wobec kolegów i dać im możliwość współtworzenia innego projektu. Niemniej w Ex Deo różni się proces kompozycyjny, zwłaszcza partie orkiestrowe - tutaj prym wiedzie Clemens Wijers z Carach Angren. Dzięki temu łatwiej jest pracować nad Ex Deo, Clemens trochę nas odciążą.

W Kataklysm używacie często określenia northern hyperblast. Znalazłem informację, że samo hyperblast było początkowo używane do opisu Fear Factory.

Nie ma to związku z Fear Factory. To określenie odnosi się do starych czasów. Hyper miało symbolizować prędkość, blast ciężar. Zaczynaliśmy jako naprawdę ekstremalny zespół, kompozycje na "Temple of Knowledge" są piekielnie szybkie i skomplikowane. Byliśmy wówczas ucieleśnieniem chaosu. Ludzie nie chcieli nas określać jako death metal, często mówili, że jesteśmy zbyt szybcy. Stąd wzięło się określenie hyperblast, a ze względu na to, że pochodziliśmy z Kanady, któryś z fanów dodał określenie northern. Tak się utarło i trzydzieści lat później dalej jesteśmy z tym kojarzeni.

 

Nuclear Blast wypuścił dużą ilość splitów Kataklysm z innymi zespołami - pojawiacie się na materiałach razem z Dimmu Borgir, Testament, Exodus czy Possessed. To ruch promocyjny wytwórni czy było to koordynowane przez was?

Wydawcy potrzebują narzędzi marketingowych, a my lubimy czasami robić rzeczy o bardziej undergroundowym zabarwieniu. Lubię też ideę łączenia różnych pomysłów. Jesteśmy w Nuclear Blast od ich początków, podpisaliśmy kontrakt, kiedy działali od pięciu lat. Żaden inny zespół nie jest w ich szeregach równie długo. Są tam też Dismember, Benediction czy Hypocrisy, ale chyba tylko my nigdy nie mieliśmy przerwy wydawniczej. W podobnej sytuacji co my był też Meshuggah, ale zmienili wydawcę. Mamy długą historią z Nuclear Blast i zanosi się na to, że będziemy w tej stajni do samego końca.

 

fot. Deidra Kling


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce