Obraz artykułu Ugory: Nie dokładajmy więcej zła do współczesnego świata

Ugory: Nie dokładajmy więcej zła do współczesnego świata

Na początku przyszłego roku Ugory wydadzą album "Wicher" i przypomną, że trudno w Polsce o bardziej frapujący zespół mieszający sludge metal, post-rock, złowrogie drony i ambientowe rozlewiska. Niedawno grupa opublikowała singiel "Gnęba", a z tej okazji Marcel Gawinecki tłumaczy, dlaczego fascynuje go wieś i opowiada, co przeraża go w dzisiejszej rzeczywistości.

Łukasz Brzozowski: Jak wyobrażasz sobie idealne wakacje?

Marcel Gawinecki: Przede wszystkim najbardziej chciałbym pojechać gdzieś z Karoliną, moją partnerką. Ponadto musiałbym nie mieć żadnych spraw do załatwienia, zero terminów, wszyscy zdrowi, może jakaś woda wokół, może las. Zabralibyśmy ze sobą kilku znajomych i trochę zioła na wieczór.

 

Czyli nie miejsca i nie zasoby finansowe byłyby główną motywacją, a obecność drugiej połówki i spokój w głowie?

Coś w tym stylu.

 

Wiele osób najchętniej wybrałoby tereny wiejskie, ale wieś w uniwersum Ugorów to byt złożony i wolny od stereotypów. Polacy wciąż postrzegają ją jako malutkie punkty na mapie, gdzie cykl życia wyznacza muczenie krowy i gdakanie kur?

Nie wiem, czy taki jest trend. Odnoszę raczej wrażenie, że ludzie patrzą na nią z sentymentem. Niektórzy chcieliby odwiedzić wieś, bo jeździli tam w dzieciństwie i dobrze się im kojarzy. Pamiętają, że pomagali w żniwach, chodzili się kąpać w jeziorze, kradli jabłka z sadu sąsiada. Wieś najczęściej jawi się jako coś utrzymanego w sielankowym kontekście, chociaż wspomnianych krów już za bardzo nie widać, bo wszystkie chowają się z racji na niskie temperatury.

Ale zakładam, że nawet obecnie wieś oferuje więcej niż wspomnienia przyjemnych chwil?

Nieruchomości są tańsze niż w mieście - to na pewno. Wszystko zależy od tego, czego oczekujesz. Niektórzy szukają ucieczki, niektórych nie stać na miasto.

 

A ty czego szukasz?

Pasuje mi mniejsza liczba bodźców, a do tego wszechobecny spokój. Poza tym lubię czyste powietrze. Cenię sobie mniejsze społeczności i lokalne inicjatywy, mam życzliwych sąsiadów, z którymi wzajemnie możemy na siebie liczyć. Nie lubię się spieszyć ani być poddawany presji robienia czegoś szybciej i więcej, a życie z dala od gęstej zabudowy pozwala utrzymywać wolniejsze obroty.

 

Uważasz, że lokalne inicjatywy i mili sąsiedzi to rzadkość w dużym mieście czy to kwestia innego podejścia do życia?

Nie mówię, że nie są. Nie chciałbym wyjść na kogoś, kto psioczy na miasto, sam mieszkałem w Poznaniu przez prawie dziesięć lat i było zajebiście. Znam smak życia na wsi i życia w mieście. Obecnie bardziej bardziej pasuje mi podejście wiejskie. Czuję się tutaj bezpiecznie.

 

Drążę ten temat dlatego, bo odnoszę wrażenie, że wieś i to, co stoi za nią można by analizować godzinami. Nawet w singlu "Gnęba" korzystacie z siły niedopowiedzeń, bo pewnych zjawisk trzeba doświadczyć, nie da się ich wyjaśnić.

Sielankowa wizja wsi, w ramach której śpisz na sianie i odpoczywasz w cieniu żując źdźbło trawy, to fajna sprawa i być może kiedyś weźmiemy pod lupę ten aspekt, ale raczej nie teraz. Przy "Wichrze" bardziej interesowało nas to, co dzieje się na wsi na co dzień. Lubię niedopowiedzenia, a jednocześnie staram się nie używać w tekstach zbędnych słów. Czasem cztery konkretne wersy wystarczająco nakreślają sytuację i myślę, że na ich podstawie sam możesz sobie napisać tę bajkę.

 

Ugory dają do zrozumienia, że codzienność wsi potrafi być straszna, ale czy to strach, który można opanować albo zapobiec mu?

Wszyscy mamy swoje lęki, a opowiadając o nich, oswajamy się z nimi. Rzeczywistość jest straszna nie tylko na wsi, ale przyjęliśmy tę perspektywę i o niej chcemy opowiedzieć. Dodam tylko, że chciałbym nauczyć się, jak zapobiegać strachowi. Jeśli ktoś potrafi, to niech mi powie, co robić [śmiech].

Co przeraża ciebie najbardziej w obecnie rzeczywistości? Jerzy Urban powiedział kiedyś, że Polaków straszy się delikatnie, za to stale i cały czas czymś innym.

Kryzys energetyczny, kryzys klimatyczny, wizja wojny, szereg tak pojebanych ustaw, że aż szkoda strzępić gębę, a do tego niekompetencja wywołująca nastrój jak u pasażera rozpędzonego auta, którego kierowca wcisnął gaz, zamknął oczy i parska opętańczym śmiechem. Nie wiem, czy to delikatne straszenie, ale na pewno wciąż dochodzą nowe czynniki budzące obawy. Mógłbym się odpalić i wymieniać przeróżne tematy w nieskończoność, ale nie zrobię tego.

 

Wymieniasz to, na co zwykły Kowalski nie ma wpływu, więc jakie kroki podejmować, skoro kondycja świata wygląda niepokojąco, a wszystko dzieje się niezależnie od nas?

Możemy być dla siebie mili i wyrozumiali, współpracować zamiast konkurować, żartować zamiast się kłócić. Nie zmieni to świata, ale zmieni otoczenie każdej osoby i może sprawi, że wszystkim będzie się lepiej żyło. Nie mam żadnych kompetencji, żeby udzielać takich wskazówek, po prostu nie dokładajmy więcej zła do współczesnego świata - od tego wypadałoby zacząć.

Możemy być dla siebie mili i wyrozumiali, współpracować zamiast konkurować, żartować zamiast się kłócić. Nie zmieni to świata, ale zmieni otoczenie każdej osoby i może sprawi, że wszystkim będzie się lepiej żyło.

Wcześniej wspomniałeś, że skupiacie się na perspektywie wiejskiej, ale "Gnęba" urzekła mnie dlatego, bo opisujecie gnębiącego i gnębionego, co sugeruje, że to ta sama postać. Problem jest bardzo uniwersalny, można go przełożyć na bycie dręczonym w szkole czy poniżanym w miejscu zatrudnienia - macie pokusy, by wyjść ze swoim przekazem poza wieś?

Wykonuję ten utwór wspólnie z Robertem - on z perspektywy gnębiącego, ja z perspektywy gnębionego. Śpiewamy przede wszystkim o emocjach towarzyszących zarówno biorcy gnęby, jak i jej dawcy. Możesz je wziąć, a następnie umieścić w dowolnej scenerii - od szkoły po sytuację w pracy, więc twoja interpretacja jest trafna. Gnęba posiada niejedno oblicze. Akurat my mamy swoją wiejską scenerię i na razie nie zamierzamy jej zmieniać. Poza Ugorami gramy w innych zespołach, w których możemy poruszać nie-wiejskie tematy.

 

Czy Ugory miałyby jakikolwiek sens, gdybyście zrezygnowali z naturalistycznej otoczki? Bez niej musielibyście zmienić szyld?

Być może nie miałyby sensu, a być może znajdziemy sobie kiedyś inną niszę, choć szyldu już chyba zmieniać nie będziemy. Nie wybiegam za bardzo naprzód w tej kwestii, póki co temat się nie wyczerpał, więc nie widzę potrzeby wróżenia z fusów.

Czy ten temat w ogóle można wyczerpać? Wieś i rzeczy z nią związane są na tyle szerokim źródłem inspiracji, że można opowiadać o nich w nieskończoność.

Tak, mamy o czym pisać, zwłaszcza że część spraw jest osadzona na prowincji i jednocześnie nie dotyczy wyłącznie jej. Reszta składu Ugorów mieszka w Poznaniu, ale tematy, które poruszamy w muzyce, są bliskie nam wszystkim bez wyjątku.

 

Co jest głównym elementem łączącym was wszystkich, skoro wywodzicie się z tak różnych środowisk?

Moim zdaniem nie są to skrajnie różne środowiska. Mateusz - podobnie jak ja - wychował się na wsi, a Slasia jest z lasu, więc myślę, że każde z nas nosi tę cząstkę głęboko w sobie i wydobywa ją, kiedy wspólnie gramy. Wszyscy stroimy instrumenty inaczej, najczęściej w dziwny, dość pokręcony sposób, a każda partia wyjęta z kontekstu i puszczona osobno nijak nie pasuje do reszty, ale suma ich wszystkich stanowi o sile tej muzyki. Jakkolwiek nie zdefiniowałbym elementu łączącego nas, wiem jedno - na pewno jest on polany chaosem.

 

Czyli obecnie jakakolwiek zmiana w składzie zepsułaby całą układankę Ugorów?

To zmienia się z płyty na płytę w mniejszym lub większym stopniu. Obecnie mamy skład, który gra ze sobą i tworzy wspólnie, ale bywało też tak, że działaliśmy korespondencyjnie. Zawsze dajemy jednak radę złapać dźwięki w jakiś sposób i myślę, że dlatego udaje się nam nagrywać ciekawe albumy

 

Wasz wydawca opisuje Ugory jako najciekawszy metalowy skład w Polsce, ale czy sam metal nie jest dla was zbyt wąskim pojęciem?

Lubimy metal, choć nie czujemy się częścią metalowej sceny. "Wicher" został napisany cztery lata temu, a nagrany prawdopodobnie rok później i wtedy interesowała nas taka estetyka. Teraz jest trochę inaczej. Jakiś czas temu podjęliśmy pracę nad kolejnym materiałem i daleko mu do metalu. Zresztą w przeszłości też wykraczaliśmy poza czaszki, mamy na koncie dość chmurkowy materiał, czyli "Nagrania polowe". Do ambientowych brzmień na pewno jeszcze wrócę, ale zaraz ukaże się nowy album i cieszmy się nim. Na nowe jeszcze przyjdzie czas.

 

Jedynym polskim zespołem, który mniej lub bardziej mogę powiązać z Ugorami od strony treści jest Licho, ale czy czujecie jakikolwiek związek z tą grupą? Gracie inną muzykę, używacie odmiennych środków przekazu, a jednak dostrzegam u was podobną fascynację tajemnicami natury.

Chyba powinienem nadrobić zaległości, bo niestety nie zapoznawałem się twórczością Licha. Pamiętam tylko, że nie zdążyłem na ich koncert, gdy byli w trasie z Furią. Znacznie bliżej mam do muzyki Doli. Zagraliśmy wspólnie parę koncertów i wydaje mi się, że to dobre połączenie. Istnieje kilka kapel orbitujących wokół podobnych nam klimatów.

 

Portal Spożywczy podpowiada, że na ugorach można produkować żywność i paszę, ale czy na Ugorach można budować przyszłość polskiej muzyki niezależnej?

Zdecydowanie odradzam zawierzania tego zadania wyłącznie nam [śmiech]. Mówiąc poważniej, jest cała masa świetnych polskich kapel. Niech nagrywają jak najwięcej, słuchajmy ich muzyki, polecajmy ją, wymieniajmy się płytami, chodźmy na koncerty i kupujmy to, co robią.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce