Obraz artykułu Nagrobki: Jesteśmy jak współczesne memento mori

Nagrobki: Jesteśmy jak współczesne memento mori

Mało kto w polskiej muzyce tak często przypomina o nieuchronnym końcu jak Nagrobki. Co prawda niedługo miną trzy lata od premiery ostatniego albumu ("Pod ziemią"), ale duet pracuje już nad jego następcą. Z tej okazji, a także na dwa miesiące przed występem podczas Soundrive Festival 2022 rozmawiam z Maciejem Salamonem o pracy wykładowcą, śmierci i o pięknie polskiej muzyki.

Łukasz Brzozowski: Jak radzić sobie ze ściąganiem wśród studentów?

Maciej Salamon: Wykładam na ASP, gdzie dosyć trudno o ściąganie, bo nie ma czego ściągać, ten problem średnio mnie dotyczy. Czasami dochodzi do sytuacji, kiedy powielają się odpowiedzi na zadania, które stawiam przed studentami, ale nie da się tego porównać do ściągania na przykład na klasówce z matmy.

 

Ale praca studenta podpadająca pod plagiat nie zawsze musi być świadomym powieleniem cudzych pomysłów.

Z plagiatem w sztuce wygląda to trochę tak, jak z obrazą uczuć religijnych, czyli w sumie nie wiadomo o chodzi. Definicja plagiatu jest bardzo umowna, każdy ma inną. Mam luźne podejście do tej kwestii, wiem, że w kulturze wszystko już było i trudno o wymyślenie czegoś super oryginalnego, dlatego unikam ewentualnego czepialstwa. Wszystko, za co się zabierasz zostało pewnie przerobione przez kogoś innego w przeszłości. Nie ma się tym co przejmować i trzeba robić swoje.

Zastanawiałeś się przy pierwszym prowadzonym przez ciebie wykładzie, w jaką rolę chcesz się wcielić jako wykładowca?

Zastanawiam się nad tym przed każdym semestrem. Gdybym miał siebie ocenić, to raczej byłbym dobrym, a nie złym gliną. Staram się być sprawiedliwy i nie utrudniać życia moim uczniom bez wyraźnego powodu. Poza tym mimo że czasami mnie wkurzają, to naprawdę ich lubię. Czasami potrafię kogoś oblać - przede wszystkim olewusów, których nie obchodziły studia i wpadli na ostatnie zajęcia w roku, myśląc, że nagle wszystko zaliczą - ale takich na szczęście jest niewielu. Jeśli jako student starasz się i jesteś zaangażowany w swoją pracę, to mi w zupełności wystarczy. Poza tym jak oblejesz kogoś w czerwcu, musisz potem przychodzić do pracy we wrześniu [śmiech].

 

Nagrobki od początku opowiadają o śmierci, ale czy snucie tych historii pozwala w jakiś sposób oswoić się z nieuchronnym końcem?

Możliwe, że trochę tak, ale to pytanie powinieneś mi zadać, kiedy będę konał na łożu śmierci. Śmierć jest wielką niewiadomą i pewnie okaże się, że czego bym w życiu o niej nie napisał, i tak będzie inaczej niż sobie wymyśliłem. Nie sądzę, że ktokolwiek może się do umierania przygotować. Jak mamy to zrobić, skoro współczesna kultura zamiata ten temat pod dywan? Udajemy, że jej nie ma, że się nie starzejemy. Może tym są Nagrobki - współczesnym memento mori? Pamiętanie o czekającym nas końcu nie musi jednak oznaczać powodu do zmartwień. Namawiam, by było wręcz przeciwnie. Cieszmy się, bo czasu jest niewiele.

 

Czyli śmierć trochę ci powszednieje?

W jakiś sposób na pewno, ale nie oznacza to, że zupełnie na nią zobojętniałem.

 

Co przynosi ci śpiewanie o śmierci?

Bardzo dobre pytanie. Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym mniej to wiem. A o czym innym miałbym śpiewać?

 

O miłości.

To dobry temat, ale najlepsze piosenki o miłości zostały już napisane. Nie trzeba daleko szukać w kategorii miłości wesołej - mój faworyt to Grzegorz Nawrocki, a nagrodę za teksty o miłości smutnej otrzymuje Agnieszka Osiecka. Poza tym śmierć jest bardziej uniwersalna i mam wrażenie, że mniej wyeksploatowana jako temat. Metalowcy śpiewają o śmierci, ale albo nic nie rozumiem, albo brzmi grafomańsko. Właściwie to nawet wolę nie rozumieć. Lubię metal za atmosferę i nie zastanawiam się, czy to jest mądre, czy głupie. Piękne jest "Requiem ludowe" Kwadrofonik i Adama Struga z dziewiętnastowiecznymi pieśniami pogrzebowymi. To były czasy, gdzie śmierć funkcjonowała jako część życia. Dzisiaj w naszych insta-życiach nie ma na nią miejsca.

Myślałem, że wraz z upływającym czasem strach przed śmiercią maleje, a zastępują go cynizm i obojętność.

Nie w moim przypadku. Odkąd mam dzieci i mam się o kogo martwić, myślę o niej częściej niż kiedyś. Niedawno opublikowaliśmy numer "Grupa śmierci", czyli piosenkę futbolową przygotowaną na potrzeby wystawy w Trafostacji Sztuki w Szczecinie i w refrenie śpiewamy: Grupa śmierci - to my / Grupa śmierci - to ja i ty, co może mieć dwojakie znaczenie. Z jednej strony chodzi oczywiście o pojęcie zaczerpnięte z piłki nożnej, a z drugiej przez kontekst naszej nazwy i tak wszyscy powiedzą, że o odejściu ze świata.

 

Po publikacji tego kawałka podkreśliliście, że piłka nożna to dla was znacznie więcej niż kopanie futbolówki. Z drugiej strony wielu artystów krytykuje ten sport, zarzucając mu prymitywizm - jak myślisz, z czego wynika to górnolotne podejście?

Nie mam pojęcia, postrzegam piłkę nożną w zupełnie inny, pozytywny sposób. Oglądanie piłki jest moim hobby i to fajne, bo do tej pory wszystkie zajawki, jakie miałem w życiu stawały się pracą, a piłkarzem na pewno nie zostanę. Po ostatnich półfinałach Ligi Mistrzów nie mogłem zasnąć, takie wzbudziły we mnie emocje. Jednocześnie nie kibicowałem jakoś specjalnie żadnej z drużyn. Chodziło o samą grę. Mam za to swoich ulubionych piłkarzy. No i żeby było jasne, nie oglądam polskiej ligi. Straszne nudy.

 

Mówisz, że sztuka to twoja praca, ale czy artysta nie powinien tworzyć pod wpływem weny i natchnienia zamiast rutyny?

Natchnienie i wena pojawiają się tylko momentami, nie ma możliwości ciągłego bycia pod ich wpływem. Bardziej wierzę w ciężką pracę niż w natchnienie. Nie uważam, że jestem jakoś specjalnie uzdolniony, za to nie brakuje mi konsekwencji i nie boję się ciężkiej harówki. Tyle wystarczy.

Wyskakiwanie z nowymi pomysłami na bieżąco nie bywa problematyczne?

Lubię rutynę w pracy. Kiedy założyliśmy Nagrobki, mniej więcej przez rok spotykaliśmy się codziennie o ósmej rano na salce prób i graliśmy. Niektórzy biegają albo chodzą na siłownię, a my chodziliśmy do salki prób. Nawet jeśli mieliśmy napięte terminarze, to i tak musieliśmy razem pograć. Powstały z tego pierwsze dwie płyty i w miarę nauczyliśmy się obsługi naszych instrumentów. Przypomnę, że jednym z powodów powstania Nagrobków była chęć nauczenia się grania - ja na gitarze, a Adam na perkusji. To się jako tako udało.

 

Przez długi czas Nagrobki słynęły z tego, że co chwilę wydawały nową płytę, ale od premiery "Pod ziemią" niedługo miną już trzy lata. Skąd ten przestój?

Mamy nowy materiał i chcemy wydać go w przyszłym roku, więc nie jest tak, że skończyły się nam pomysły. W ostatnich latach zajmowała nas praca w teatrze. Zrobiliśmy dużo muzyki, ale większość do spektakli. Przez to premiera nowej płyty nieco odsunęła się w czasie. Nadchodzący album będzie składał się między innymi z kawałków przygotowanych dla teatru, choć niektóre z nich nieco przearanżowaliśmy i zmieniliśmy teksty. Poza tym nowe piosenki najłatwiej pisze się zakładając nowe zespoły. My już od jakiegoś czasu nie jesteśmy nowi, dlatego pisanie wymaga więcej wysiłku. Jedno jest pewne - nowa płyta będzie fajna.

 

Kiedy rozmawiałem z wokalistą L.Stadt, powiedział, że pisanie muzyki na potrzeby spektaklu i własnego zespołu w jego przypadku niespecjalnie się różni. U was jest podobnie?

Mam wrażenie, że do teatru pisze się łatwiej. Tam piosenki są ułożone pod spektakl, a poza tym pracujesz na tekście przygotowanym przez dramaturga, możesz z niego "pożyczyć" konkretny wers czy słowo i już masz początek zwrotki albo refren. Taka praca narzuca dużo ograniczeń, a to paradoksalnie bardzo ułatwia pracę. Najgorzej jest, kiedy muszę zrobić cokolwiek na jakikolwiek temat.

W jednym z wywiadów zarzekaliście się, że nigdy nie pojawicie się u Kuby Wojewódzkiego, ale co w sytuacji, gdybyście otrzymali od niego zaproszenie?

Mógłbym tam iść, ale nie myślę o tym, bo wiem, że Kuba Wojewódzki nigdy mnie nie zaprosi. Może Adam [Witkowski - perkusista] to powiedział, bo ja raczej nie mam takich oporów, żeby rezygnować z udziału w czymś, bo jest na przykład zbyt komercyjnie. Nie wystąpiłbym natomiast nigdy na wiecu partyjnym czy jakimś naziolskim zlocie. Podobnie z kościołem.

 

Grzegorz Kwiatkowski z Trupy Trupa powiedział kiedyś, że Trójmiasto jest fajne, ponieważ funkcjonuje w izolacji od reszty Polski, dlatego życie biegnie u nas innym torem niż gdziekolwiek indziej. Myślisz, że w tym można upatrywać specyfiki tak zwanej gdańskiej alternatywy?

Może tak, ale muszę przyznać, że nie jestem największym fanem położenia Trójmiasta. Jeśli chcesz gdzieś pojechać, musisz przygotować się na wyprawę przez pół Polski - niezbyt komfortowa sprawa. Szczególnie kiedy jesteś kierowcą, który nie lubi kierować. Mieszkańcy Warszawy mają łatwiej, bo są ulokowani mniej więcej na samym środku, więc do każdego miejsca dostają się w podobnym czasie, a my musimy więcej kombinować i siedzieć całe dnie w samochodzie. Wolałbym, żeby Gdańsk znajdował się bliżej centrum, ale wciąż nad morzem [śmiech].

 

Taki już urok tego miasta.

Oczywiście. Mogę narzekać na jakieś drobnostki, ale nie wyobrażam sobie mieszkania gdzie indziej w Polsce. Gdańsk to najfajniejsze miejsce do życia w kraju nad Wisłą. W innych państwach jest dużo lepszych miejsc do mieszkania, ale to nad Bałtykiem czuję się u siebie.

 

Gdybyście mogli przerobić dowolnego klasyka polskiej piosenki na własną modłę, co byście wybrali?

Pewnie "Już nigdy" Sławy Przybylskiej, bo uwielbiam stare polskie tanga. Jeśli dokładnie przyjrzysz się naszym tekstom, znajdziesz w nich wiele nawiązań oraz cytatów z klasyki. Jesteśmy takim postmodernistycznym zespołem, który nie boi się zapożyczeń i odniesień do przeszłości.

 

Blackmetalowa Gruzja niejednokrotnie odwoływała się do klasyków polskiej muzyki sprzed wielu dekad, co uznaję za list miłosny do tamtych czasów. Czy u was też się to sprawdza?

Oczywiście. Mam ogromny szacunek do polskiej muzyki, wiele mi dała, więc czerpię z niej, kiedy tylko mogę. Ze wstydem muszę też przyznać, że jestem wychowany na Trójce. W domu ta rozgłośnia gościła dosyć często, a ja chcąc nie chcąc słuchałem. Takiej Nirvany mogłem sobie posłuchać dopiero w pokoju.

Wiele osób uznaje zespoły bigbitowe z lat 60. czy 70. za coś kiczowatego, ale kryło się w nich wiele dobrego. Czy wynika to z faktu, że jako Polacy nie lubimy tego, co polskie?

Trudno powiedzieć, bo nie czuję w ten sposób. Bardzo lubię takie rzeczy i nie mam problemu ani z bigbitem, ani tym, co było później. Uważam, że w muzyce i tekstach Nagrobków jest dużo inspiracji latami 90. które również uchodzą - i słusznie - za obciachowe. Te wszystkie "sny" i "cienie" - czysta dziewięćdziesiona. Dorastałem w tamtych czasach, więc wiadomo, że w mniejszym lub większym stopniu gdzieś we mnie siedzą.

 

Któregoś razu mój znajomy powiedział, że brzmicie jak upośledzone Pixies - spotkaliście się kiedyś z równie barwnymi opiniami na temat waszej muzyki?

Niestety z negatywnymi nie spotykaliśmy się zbyt często - ludzie nie dzielą się z nami takimi głosami wprost, a szkoda. Czasami porównują nas do Sonic Youth, co oczywiście bardzo mi schlebia, ale nie dostrzegam tego typu wibracji w Nagrobkach. Przyznam, że porównanie z Pixies brzmi fajnie, aż mam ochotę ich sobie odświeżyć.

 

Tegorocznego Fryderyka w kategorii Album Roku Rock/Metal wygrały Muchy i można natknąć się na coraz więcej sugestii, że powinniście reaktywować Gówno i ruszyć z nimi w trasę. Jak odbierasz ten pomysł?

Nie jestem fanem pomysłu reaktywacji Gówna. Musiałbym udawać, że to jest fajne bo już zupełnie nie czuję takiego grania. Gdyby któregoś dnia pojawiła się sensowna propozycja bookingowa, zastanowiłbym się nad tym, choć kiedyś kategorycznie bym odmówił. Jest jednak jeden warunek - zagrałbym ten koncert, ale tylko wtedy, gdybyśmy nie mieli przed nim ani jednej próby.

 

Zespół Nagrobki wystąpi podczas Soundrive Festival 2022 (9-13 sierpnia 2022 roku), więcej informacji TUTAJ.

 

fot. Tomasz Pawluczuk (1), Maja Witkowska (2), Michał Kołodziej (3)


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce