Obraz artykułu Vader: Muzyka jest ważna, ale na fenomen metalu składa się więcej kontekstów

Vader: Muzyka jest ważna, ale na fenomen metalu składa się więcej kontekstów

Najdobitniejsze oblicze Vader można poznać na koncertach, to deathmetalowa legenda z niemal czterdziestoletnim stażem, a 17 lutego ruszy w kolejną trasę po Polsce, tym razem w towarzystwie Dopelord i Mentor. Z tej okazji rozmawiam z szefem i ojcem-założycielem autorów między innymi "De Profundis", Piotrem Wiwczarkiem.

Łukasz Brzozowski: Pewnie czujesz większą ekscytację z powodu zbliżającej się trasy - Vader to intensywnie koncertujący zespół, ale nawet was pandemia musiała zatrzymać.

Piotr Wiwczarek: Jestem podekscytowany przed każdą trasą, ale masz rację - w tym przypadku mamy w sobie jeszcze więcej radości. Ostatnie dwa lata nie były dla nas specjalnie obfite, w końcu od dawna graliśmy około stu koncertów rocznie, a tymczasem pandemia mocno nas ograniczyła, ale nikt nie załamuje rąk. W 2020 roku udało się nam wystąpić mniej więcej pięćdziesiąt razy, w 2021 też obyło się bez dramatu, choć dla kapeli żyjącej z gigów to nie jest najlepszy wynik. Cieszą mnie nadchodzące spotkania, cieszy mnie powrót do życia i liczę, że wszystko przebiegnie po naszej myśli, a w przyszłości będzie tylko lepiej.

Mówisz o tym z dużym spokojem, co nie jest często spotykane w temacie koronawirusa - wiele osób natychmiast opowiada o frustracjach i zmartwieniach. Przyjąłeś obecną rzeczywistość za taką, w której przyjdzie nam pożyć jeszcze długo?

Kiedy byłem młodszy, kształciłem się w kierunku biologii. Doskonale znam definicję pandemii i wiem, jakie są jej efekty, więc nie próbuję nikomu obiecywać gruszek na wierzbie albo udawać, że już za chwilę, już za moment wszystko będzie w porządku. W związku z tym daleko mi do denerwowania się na samego wirusa, znacznie więcej gniewu budzą we mnie zachowania wielu osób w związku z tym całym zamieszaniem. Wkurzam się bardziej wtedy, gdy słyszę o coraz to nowszych, najczęściej wyssanych z palca teoriach spiskowych, w które wierzą "oświeceni" i sieją dezinformację, by potem narażać resztę społeczeństwa na niebezpieczeństwo. Zdaję sobie sprawę z tego, że to nowa sytuacja dla wszystkich, bo przez ostatnie sto lat świat nie był pogrążony w aż tak wielkim chaosie jak teraz, ale przykro patrzeć, jak ktoś wyżej ceni opinię znajomego albo internetowe bzdury niż opinię naukowca. Nie zamierzam jednak wyrywać z głowy resztek włosów i panikować, wierzę w możliwie jak najszybszy powrót do dawnej rzeczywistości.

 

Za co najbardziej lubisz muzykę?

Odpowiedź będzie jednoznaczna - emocje. Dzięki nim wszyscy zakochujemy się w płytach i piosenkach, które potrafią zmienić nasze życia. W końcu to różni nas od zwierząt, czyli odczuwanie na poziomie dla nich zupełnie nieosiągalnym czy nawet myślenie sercem. Do poszczególnych dźwięków czy obrazów podchodzimy z ciekawością albo bagażem wspomnień, by potem myśleć o nich przez długi czas. To jest chyba najpiękniejsze w tym wszystkim. Cieszę się, że mogę dostarczać takie emocje słuchaczom i cieszę się, że muzyka zapewnia takie emocje również mnie.

Członkowie zespołu "Vader" stoją, patrzą w górę.

Liczyłem, że wspomnisz o eklektyzmie. Trasa Vadera z DopelordemMentorem - albo wcześniej między innymi z JademGruzją - to duża mieszanka gatunkowa, która przyciągnie wielu i pokazuje, że dzisiaj szufladki nie mają racji bytu.

Trochę tak, ale jednak mówisz teraz o czymś zupełnie innym i występującym najczęściej bez powiązania z emocjami, czyli całym tym biznesowym aspekcie grania. W dzisiejszych czasach wielu organizatorów miesza style ze względu na różnorodne rodzaje publiki, więc nic dziwnego, że chcą ściągnąć po trochu fanów z odmiennych muzycznych gatunków. W latach 80. wystarczyło zatytułować się po prostu jako zespół metalowy, by przyciągnąć uwagę fanów takiego brzmienia, ale obecnie sprawy są nieco bardziej zaawansowane. Mimo wszystko tego typu estetyka nie była kiedyś aż tak dosadnie eksploatowana i zróżnicowana jak teraz, dawno temu metal znajdował się poza głównym obiegiem spraw biznesowych i funkcjonował jako rozrywka dla totalnych zapaleńców.

 

To ma swoje zalety, ale wady również, bo z jednego punktu widzenia dzięki dobrej promocji, kapele typu Iron Maiden czy Metallica podbiły serca milionów, ale patrząc inaczej, można przyznać, że cały ten marketing zniszczył wiele karier. Niemniej rozmawiamy o bardzo samowystarczalnej muzyce, najczęściej pielęgnowanej w głębokim podziemiu, więc wielu artystów radzi sobie nawet bez ogromnej popularności czy cudzego wsparcia. Wracając do istoty pytania, teoretycznie wcale nie musielibyśmy brać ze sobą wszelkiej maści supportów, ale lepiej, by każdy miał okazję posłuchać trzech zupełnie innych od siebie grup i spróbować czegoś nowego. Parę godzin spędzonych z samymi deathmetalowymi ekipami może miałoby sens, ale z czasem zmieniłoby się to jednak wyłącznie w hałas.

Nie uważasz, że aspekt biznesowy pomaga metalowi w dalszym ciągu rozwijać się i otwiera słuchaczy na nowe sposoby grania tej muzyki? Może nie zawsze wychodzi z tego coś szczerego, ale efekt jest chyba ważniejszy od motywacji.

Uważam, że ciekawe w takiej konfiguracji może w jakimś stopniu być obejrzenie zespołu X przez fana zupełnie innego zespołu Y, ale to tyle. Poza tym nie widzę w tym żadnego działania z pobudek idealistycznych, tylko finansowo-promocyjnych. Daleko mi do potępiania takiego modelu pracy, jedynie stwierdzam fakty. Dzisiaj bookerzy w dużej mierze decydują o tym, jakie zespoły ściągnąć jako support gwiazdy wieczoru, znacznie rzadziej robią to członkowie tejże wiodącej kapeli. Oczywiście czasami bywa inaczej, ale takie wyjątki dotyczą największych gwiazd w typie Metalliki. Niemniej te wszelkie mieszanki są z reguły fajne i przynoszą dobre efekty.

 

Fani gradobicia blastów i ekstremy mogą polubić coś z odmiennych rejonów muzyki, a wielbiciele delikatniejszego grania znajdą dla siebie ciekawe rzeczy w deathmetalowej jatce. Aspekt biznesowy oczywiście ma plusy, bo daje nieznanym artystom konkretną szansę, by prezentować się przed sporymi grupami ludzi, ale należy pamiętać, że to szansa dla wybranych, nie każdy może dostąpić takiej okazji. Kiedyś zajmowali się tym pasjonaci, przez co rozumiem maniaków zakochanych w muzyce. W pieniądzach może też, ale nie było tego aż tak mocno czuć. Obecne czasy sprzyjają tworzeniu gwiazd z perspektywy biura i skrzętnie rozplanowanego schematu reklamowego, co nie do końca mi się podoba, ale daleko mi do lamentowania. Robię swoje, gram swoje, więc radzę sobie bez ciągłego oglądania się na boki.

Dla mnie najlepszą muzyką zawsze będzie ta, która zainspirowała mnie do sięgnięcia po gitarę, czyli Slayer, Judas Priest czy Black Sabbath. Te zespoły stworzyły kamienie milowe gatunków, w których się obracały i całego metalu w ogóle

Czy te nowsze zespoły, które są dosyć otwarte na poszukiwania i działają zupełnie inaczej niż Vader podobają ci się? Kiedyś krytykowałeś dosyć modną falę black metalu znaną z zakapturzonych muzyków, a dziś chyba nie sprawia ci to większego problemu.

Dla mnie najlepszą muzyką zawsze będzie ta, która zainspirowała mnie do sięgnięcia po gitarę, czyli Slayer, Judas Priest czy Black Sabbath. Te zespoły stworzyły kamienie milowe gatunków, w których się obracały i całego metalu w ogóle, a to, co zrobiły na swoich klasycznych albumach spokojnie można uznać za absolutnie ponadczasowe. Niemniej obecnie - kiedy znajduję się po drugiej stronie barierek, na scenie - nie mam aż tyle czasu i mocy przerobowych, by stale trzymać rękę na pulsie i badać wyrastające jak grzyby po deszczu nowe kapele. Być może dlatego nie czuję w ich muzyce aż tak dosadnego ładunku energii czy po prostu rzeczy, które mnie jako słuchacza rajcują i fascynują. Tego typu składy trochę za bardzo skupiają się na modach albo aspekcie biznesowym. Brakuje mi u nich tego, co rozumiałem jako esencję metalu w swoim formatywnym okresie poznawania muzyki, ale też nie powiem, że są to złe rzeczy. Wszystko rozbija się o radość i przyjemność wynikające z kosztowania muzyki.

Członkowie zespołu "Vader" stoją, jeden krzyczy.

Masz na myśli jakieś konkretne nazwy, mówiąc o składach skupiających się zbytnio na modach czy biznesie?

Nawet gdybym powiedział, co dokładnie mi gdzieś nie pasuje, byłoby to raczej pozbawione sensu. Czasami w danym zespole mogą wkurzać mnie fryzury jego członków, brzmienie piosenek, styl, w którym się obracają i inne takie rzeczy, ale to żadne konkrety. Mówi się, że muzyka zawsze jest najważniejsza, ale na fenomen sceny metalowej składają się różne konteksty, image oraz swoista postawa towarzysząca wykonawcom. Nie można tego sztucznie wyciąć, bo bez tego wiele osób w ogóle nie sięgnęłoby po metal i tyle. Odpuszczę sobie filozofowanie. Po prostu lubię słuchać młodych zawodników przypominających mi o moich dawnych czasach, a jeśli ktoś inny woli rzeczy z drugiego bieguna, to też super, wolna wola. Adaptuję się do rzeczywistości dookoła nas, ale nie zamierzam zmieniać swojego charakteru.

 

Skoro poruszyłeś temat adaptowania się do obecnej rzeczywistości, to jak dziś reagujesz na negatywne opinie słuchaczy w internecie? W przeszłości zdarzało ci się wchodzić w polemiki z niektórymi z nich.

Kiedyś faktycznie próbowałem dyskutować i przedstawiać swój punkt widzenia, ale nie miało to sensu. Dzisiaj wolę być spokojny i zupełnie nie reagować. Ludzie często lubią ponarzekać na różne rzeczy, nie znając w ogóle towarzyszącej im otoczki i nie wiedząc, skąd wzięła się dana decyzja artystyczna czy pomysł. Chciałem wyjaśniać innym, dlaczego coś wygląda jak wygląda, ale mówiłem praktycznie do ściany. Czasami muzycy faktycznie zasługują na baty, czasami nie, z tego powodu próbowałem wchodzić w polemikę, ale chyba mogłem sobie darować. Paru dobrych znajomych przetłumaczyło mi, że większości internetowych krzykaczy nie chodzi nawet o rozstrzygnięcie wątpliwości, a po prostu o zrobienie syfu w sekcji komentarzy, średnio mi zależy na tym, żeby stać się tego częścią. Można coś lubić albo nie lubić i nie zamierzam się z tym kłócić.

Ale chyba większość słuchaczy death metalu wciąż was lubi.

Na pewno mamy dla kogo grać i nie narzekamy na pustki podczas naszych występów, co jest oczywiście bardzo nobilitującą sprawą dla kapeli, która już niedługo będzie obchodziła czterdziestolecie istnienia. Vader ewoluuje, w jakiś sposób się przeobraża, ale mimo wszystko gramy mniej więcej podobnie od samego początku, a jednak wciąż znajduje się sporo osób kupujących takie podejście i nas dopingujących. Bardzo mnie to napędza do dalszych działań. Przecież gdyby nie fani, nie byłoby ani Vadera, ani żadnego innego zespołu.

 

Vanessa Warwick, niegdysiejsza gwiazda programu Headbangers Ball nadawanego na MTV, która prowadziła pierwszy zagraniczny wywiad z Vaderem, obecnie jest agentką nieruchomości. Wyobrażasz sobie, że dziś - zwłaszcza z powodu pandemii - musiałbyś zostać biologiem zgodnie ze swoim wykształceniem?

Trudno sobie wyobrazić taki scenariusz, minęło wiele lat od czasu, kiedy studiowałem biologię czy jakkolwiek kształciłem się w tym temacie, a to taka dziedzina nauki, gdzie z dnia na dzień dochodzi do zmian i odkrywania czegoś nowego. Musiałbym nadrobić mnóstwo materiału, czego raczej nie jestem w stanie sobie wyobrazić. Poza tym z racji dosyć intensywnego rozwoju Vadera, nie skończyłem tych studiów i mimo pewnych prób postawiłem wszystkie karty na muzykę. Miałem wtedy wrażenie, że może nadmiernie ryzykowałem, ale czas pokazał coś zupełnie innego, dlatego bardzo cieszy mnie moja obecna sytuacja.

 

Najbliższe koncerty Vader: 17 lutego, A2 (Wrocław); 18 lutego, Progresja (Warszawa); 19 lutego, Hype Park (Kraków); 20 lutego, P23 (Katowice); 22 lutego, B90 (Gdańsk); 23 lutego, Kosmos (Szczecin); 24 lutego, U Bazyla (Poznań); 25 lutego, Scenografia (Łódź); 26 lutego, Semafor (Skarżysko-Kamienna); 27 lutego, Fabryka Lloyda (Bydgoszcz).

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce