Łukasz Brzozowski: Rok 2022 zapowiada się całkiem nieźle, a jednak twój nowy album wieńczy numer "LOL XD 2022". Czy to sugestia, że według ciebie wcale nie będzie lepiej?
Rzabka: Nie chciałem przywoływać czarnych przepowiedni za sprawą tego tytułu, wręcz przeciwnie - uważam, że nowy rok od strony koncertowej i muzycznej na pewno okaże się lepszy od dwóch poprzednich. Mamy już styczeń, póki co sporo występów przebiega zgodnie z planem, nikt nie zamyka klubów, a sporo ludzi nie ulega dziwnej propagandzie i szczepi się, by zwalczyć koronawirusa. Niemniej trudno snuć jakiekolwiek daleko idące wnioski, bo polski rząd każdego dnia zaskakuje nieobliczalnością. Kto wie, czy zaraz nie spotka nas coś dziwnego? Staram się nie śledzić wszystkich najświeższych doniesień związanych z pandemią. Wolę mieć czysty umysł.
Chcesz powrotu do normalności, ale pewnie masz wśród znajomych wiecznie podejrzliwych fanów teorii spiskowych, którzy nie wierzą w wirusa i nie zaszczepią się za żadną cenę.
Pewnie, że mam takich znajomych, ale mam też takich, którzy są przekonani o pozytywnym działaniu szczepionek. W obecnej sytuacji prawdopodobnie każdy może podzielić swoich najbliższych na grupę anty- i proszczepionkową, bo temat pandemii jest na tyle gorący i sprawia tyle szkód, że siłą rzeczy polaryzuje społeczeństwo. Normalna sprawa. Sam staram się jednak nie przybierać radykalnej postawy. Stoję na uboczu i próbuję wysłuchać każdej ze stron, jeśli zostaję skonfrontowany z tym tematem.
Da się stać na uboczu w tak spolaryzowanym kraju jak Polska?
Wszystko zależy od tego, w jakim obracasz się środowisku i jakie jest twoje podejście do debat. Wiadomo, że przy rodzinnym stole podczas niedzielnego obiadu pewnych kwestii nie da się uniknąć i trzeba się jakoś z nimi zmierzyć, ale w innych sytuacjach na szczęście bywa inaczej. Teraz moje życie jest dosyć spokojne - mieszkam w relatywnie niewielkim miasteczku, mam spokój, a znajomi są porozrzucani po całej Polsce, więc gdy akurat przydarzy mi się okazja rozmowy z nimi, to najczęściej za pośrednictwem internetu. W wielkich ośrodkach miejskich sytuacja wygląda trudniej, bo życie biegnie tam bardzo szybko, istnieje więcej okazji do dyskusji, więc trudno jest obejść naokoło temat, którym żyje cały świat.
Co zadecydowało o przeprowadzce do małej miejscowości? Chciałeś odetchnąć od wielkomiejskiego chaosu?
Nie, po prostu odkąd pamiętam ciągnie mnie do bardziej intymnych i spokojnych miejsc. Zanim wprowadziłem się do miejscowości, w której mieszkam obecnie, żyłem przez pewien czas na totalnej wsi - najbliższy sklep był położony mniej więcej piętnaście kilometrów od mojego mieszkania, a dookoła siebie miałem wyłącznie dwa lasy. Zupełnie inna cywilizacja i odizolowane od reszty świata miejsce. Wielkomiejskość nigdy przesadnie mnie nie jarała, bo nie mogłem w tym zgiełku odnaleźć miejsca dla siebie, a teraz - kiedy mam swoją przestrzeń i swój zakątek - czuję się dużo lepiej. Nie muszę gnać i żyć w jakimś maksymalnie szybkim tempie, narzucam sobie zasady wedle własnych preferencji.
Ale dzisiaj nawet te niewielkie miasteczka robią wiele, by gonić wielkie miasta w kategoriach postępu i szeroko rozumianej industrializacji.
Czy ja wiem? Chyba wszystko zależy od tego, jak zachowują się władze poszczególnego miasta i od tego, co chcą osiągnąć. Wychowywałem się w Gorzowie Wielkopolskim, który nie jest największym miastem na świecie, ale zachodzi w nim wiele zmian - ciągle coś budują, postawili kilka galerii tu i tam, więc czuć w tym chęć rozwoju. Ale w miejscu, gdzie żyję teraz nie zauważyłem czegoś podobnego. W obecnym miejscu zamieszkania cenię sobie spokój i możliwość przejścia z jednego końca miasteczka do drugiego w półtorej godziny. Więcej naprawdę mi nie trzeba. Nie chcę zostać źle zrozumiany - wszyscy w jakiś sposób rozwijają się, nie tkwią w zastoju, ale u jednych ten proces zachodzi bardziej naturalnie, a u innych już mniej.
Mam wrażenie, że za pomocą nowej płyty chciałeś udowodnić, że potrafisz jeszcze więcej, mocniej i ciężej niż dotychczas. Singlowa "Jazda" ma wręcz electro-industrialowy vibe, wcześniej nie brzmiałeś tak intensywnie.
Musisz wiedzieć, że moja nowa płyta będzie bardzo różnorodna. Dzieje się w niej sporo ciekawych rzeczy, których wcześniej nie testowałem. "Jazdę" traktuję raczej jako odskocznię od tego, co znajdziesz na reszcie materiału, a to, że udostępniłem ją w pierwszej kolejności wcale nie klasyfikuje jej jako piosenki reprezentatywnej dla całości materiału. To dobry numer, ale stać mnie na lepsze rzeczy, dlatego - ogólnie rzecz ujmując - "Ravers Padaka 2" jest utrzymana w odmiennej konwencji.
Nigdy nie pracowałem nad krążkiem tak długo, jak w tym przypadku - cyzelowałem te kawałki, poprawiałem teksty i nie narzucałem sobie presji, by wszystko zrobić w maksymalnie krótkim czasie. Po prostu chciałem sobie udowodnić, że potrafię inaczej i udowodniłem, bo mniej więcej od roku mam parcie na rozwój. Zmieniłem styl pracy, zacząłem eksperymentować - zwłaszcza ze śpiewem czy grą na gitarze - i jestem ciekaw, dokąd mnie to wszystko zaprowadzi. Przede mną sporo płyt, między innymi pewien projekt imprezowy, ale jednak obecnie nie czuję się w tej konwencji najlepiej, chciałbym spróbować nowości i trochę się przewietrzyć, a przede wszystkim zwolnić tempo wypuszczania kolejnych rzeczy.
Skoro nie od dziś chcesz zmodyfikować swoją muzykę i zwolnić tempo pracy, to dlaczego mówisz o tym w czasie przyszłym? Nie lepiej zacząć zmiany teraz?
Nie, a wynika to z tego, że po prostu wolałbym przygotować się do procesu wprowadzania zmian. Chciałbym wsiąknąć w inną muzykę i przede wszystkim dać sobie czas na rozważenie wszelkich opcji po to, by podejść do wszystkiego z czystym umysłem i bez wewnętrznych dylematów. "Ravers Padakę 2" nagrałem między innymi w celach koncertowych. Nie ukrywam, że mam ochotę objechać Polskę z różnymi występami, więc fajnie byłoby mieć do tego jakieś zaplecze w postaci premierowych utworów, które są dla mnie świeże i które niekoniecznie ograłem już setki razy. Nawet na tym albumie idę trochę w kierunku kompromisów. Nie ma tutaj wyłącznie durnych tekstów o imprezach, obok nich pojawiają się także inne zagadnienia, co na przykład zaskoczyło nieco mojego człowieka od bitów, Najszybszego Chłopaka - przypuszczał, że zrobię więcej melanżowych rzeczy, a tak się nie stało.
To faktycznie brzmi jak krok w kierunku dojrzewania.
Być może. Przede wszystkim chciałbym zrobić coś nowego w kontekście swojego wokalu i nauczyć się śpiewać do tego stopnia, by nie sprawiało mi to żadnych problemów. Mam świadomość, że przede mną jeszcze dużo pracy w tym temacie, bo nigdy przesadnie nie dbałem o głos, a teraz będę musiał zacząć. Dzisiaj robię muzykę na mniej więcej pół etatu, ale wcześniej była to raczej jedna ósma etatu.
Skąd wzięła się u ciebie ta potrzeba zmian? Twoje poprzednie materiały nie zapowiadały nadciągającego wyjścia z pewnej konwencji albo przynajmniej jej odświeżenia.
Jakiś czas temu moje życie wywróciło się do góry nogami z przyczyn na tyle prywatnych, że pozwolę sobie o nich nie opowiadać. W każdym razie zmieniłem wiele spraw, wyciąłem wiele znajomości, przeprowadziłem się i zacząłem trochę inaczej postrzegać pewne tematy. Na przykład mam dzisiaj zupełnie inną optykę odnośnie życia z muzyki i popularności za tym stojącej. Kiedyś kręciłbym na to nosem, a obecnie wiem, że sława mi specjalnie nie zaszkodzi, jeśli będę miał swoje miejsce gdzieś na wsi, gdzie nikt mnie nie znajdzie. Ta rozkmina miała duży wpływ na zmianę nastawienia, więc postawiłem wszystko na jedną kartę i powiedziałem sobie: Chcę móc utrzymywać się z tego, co kocham, to wcale nie pozbawi mnie szansy normalnego życia.
Co by było, gdybyś stał się rozpoznawalny w wymiarze mainstreamowym, a ludzie zaczęliby śledzić każdy szczegół twojego życia? Na pewno rozpatrujesz taki scenariusz, a przecież bardzo tego nie chcesz.
Myślę, że jakoś sobie z tym poradzę i nie będzie problemu. Najpewniej wyprowadzę się do jakiejś małej wsi, którą trudno zlokalizować, więc nikt nie zakłóci mojego spokoju. Nie przeszkadza mi, kiedy ludzi gadających na mój temat w internecie, ale gdyby ktoś wchodził z butami w przestrzeń prywatną i nie dawał mi żyć, byłoby trudniej. Mogę pojechać na koncert do dużego miasta, mieć dookoła wiele osób i czuć się rozpoznawalny w ich gronie - gorzej, gdyby coś takiego działo się codziennie, a nie wyłącznie raz na jakiś czas.
"Ravers Padaka 2" to sequel "Ravers Padaki" z 2018 roku - zarówno po zawartości "dwójki", jak i twoich wypowiedziach widać, jak wiele zmieniło się u ciebie od tamtej pory. Odnoszę wrażenie, że teraz starasz się działać światu na przekór. Niesiesz radość i pozytywne przesłanie, które kontrastują z wszechobecnym pesymizmem.
Oczywiście, że tak. Nie chciałbym nieść złej nowiny albo pesymistycznych wieści, bo pragnę, by na świecie działo się tylko dobrze, a ludzie mieli uśmiech na twarzy. Smutna muzyka oczywiście często bywa dobra i można z niej wyciągnąć ciekawe rzeczy, ale mimo wszystko wolałbym nie być z nią kojarzony. Średnio czuję taką estetykę, wolę jednak zapewniać innym radość. W gruncie rzeczy jestem optymistą, który z każdej sytuacji potrafi wyłuskać coś pozytywnego - nawet jeśli wszystko wali się i pali, to mam dobry humor.
Trudno znaleźć dobre określenie dla twojej muzyki, ale z pomocą przyszedł mi Rogal DDL - fragment "Turborower" brzmi: Cała scena giba się jak przy weselnych hitach i to chyba całkiem trafny opis tego, co robisz.
Nie wiem, jak ci odpowiedzieć na to pytanie. Może coś w tym jest. Zawsze miałem problem ze zwięzłym i odpowiednim określeniem własnej muzyki, więc jak możesz się domyślić, raczej nie pomogę [śmiech]. Zahaczam o bardzo wiele różnych gatunków i niczego nie trzymam się kurczowo. Szukam inspiracji wszędzie, gdzie potrafię. Niektórzy fani mojej twórczości uwielbiają tylko te storytellingowe numery, a inni wolą imprezowe. Dla każdego z nich coś się znajdzie.
Czy w kontekście zmiany, którą przechodzisz masz problem ze słuchaczami kojarzącymi cię wyłącznie z imprezową odsłoną rapu?
W żadnym wypadku. Przez większość czasu nagrywałem imprezową muzykę, więc ludzie mnie z nią kojarzą i nie mam z tym problemu - jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz. Bardziej irytujące jest to, gdy słuchacze mają mnie za ćpuna, bo śpiewam o melanżach, więc na pewno muszę być uzależniony od narkotyków czy alkoholu. Rzecz w tym, że nie jestem.
To każe mi myśleć, że jesteś przeciwieństwem wielu polskich raperów - mieszkasz w małej miejscowości, unikasz miejskiego zgiełku, stronisz od używek.
Tak, często nawet odmawiałem raperom featu w ich kawałkach, bo bałem się zostać wrzucony do pewnego wora, z którego trudno się wydostać. Wiele osób nie przypisuje mi stereotypów typowego hiphopowca, co mnie oczywiście cieszy i chciałbym, żeby tak zostało.
Nazwałbyś siebie kontrowersyjnym artystą?
W dzisiejszych czasach poprzeczka kontrowersyjności jest zawieszona na tyle wysoko, że z pewnością do niej nie doskakuję [śmiech].
A jednak na nową płytę zaprosiłeś Kozę, którego wielu członków sceny hip-hopowej najchętniej odizolowałoby od reszty świata. Nie bałeś się, że dookoła tego featu zrobi się smród?
W ogóle o tym nie myślałem, staram się za bardzo nie śledzić internetu, przez co nie zdaję sobie sprawy z wielu gównoburz, w których uczestniczy masa osób. Wiem oczywiście do jakiej sytuacji z udziałem Kozy nawiązujesz, ale mimo wszystko nie miałem problemu, by nagrać z nim kawałek. Znam Kamila dosyć dobrze, mamy ze sobą wiele wspólnego, poznałem nawet jego mamę, więc zdecydowałem się na tę współpracę bez mrugnięcia okiem.
Rzabka wystąpi podczas Soundrive Festival 2022 (9-13 sierpnia 2022 roku), więcej informacji TUTAJ.
fot. Maciej Prochal