Obraz artykułu Glitchangel: Drag to podkreślanie absurdów związanych z rolami narzucanymi płciom

Glitchangel: Drag to podkreślanie absurdów związanych z rolami narzucanymi płciom

Gotowi na dawkę rozstrajającej muzyki z okolic EDM i techno, która może nie nada się do pląsania na parkiecie, ale wyprostuje wszystkie zwoje mózgowe? Jeżeli tak, to sprawdźcie Glitchangel, projekt, który w 2021 roku wydał dwie płyty i obie gwarantują mnóstwo niepokoju, a dzięki poniższej rozmowie dowiecie się, o co tak naprawdę w tym wszystkim chodzi.

Łukasz Brzozowski: Lubisz, kiedy tekściarze lawirują pomiędzy sensem a jego brakiem?

Patryk Rzeszutek: Jeśli naprawdę dają taką iluzję, to znaczy, że dobrze wykonali zadanie.

 

Pytam, bo niezależnie od projektu, w którym bierzesz udział, warstwa tekstowa układana przez Dominika Gaca jest dziwna, często dochodzi do przeskakiwania z wątku w wątek, co daje poczucie chaosu.

No tak właśnie myślimy - z wątku na wątek, nie ma w tym niczego odkrywczego. Strumień świadomości to ograna metoda literacka. Ograna, ale nie jałowa, cały czas można w niej łowić. Nie jest tak, że przeskakiwanie z wątku na wątek, zarządzanie chaosem, że to wszystko wyklucza sens. Jeśli gubisz ciąg przyczynowo-skutkowy i znika logika, to znaczy, że rozsypuje się tylko jeden z wielu równoległych porządków. Sensy mogą się przenosić na innych poziomach i przenoszą się. O wszystkim, o całym naszym tu istnieniu możesz pomyśleć jak o porządkowaniu chaosu - jakie ma wtedy znaczenie, który sposób porządkowania wybierasz? A może większy sens od alternatywnego ułożenia książek na półce ma powydzieranie z nich kartek i rozrzucenie po podłodze? Że niby tak jest gorzej, bardziej brzydko? A kto tak powiedział?

 

Proponowałeś kiedyś Dominikowi zmiany? Albo może sam chciałeś spróbować sił jako tekściarz?

Tak, konsultujemy się i omawiamy kontekst, w jakim chcemy przekazać emocje. Ale pisanie to nie ekspres do kawy, do którego wystarczy wsypać o pięć złotych droższe ziarna i wymienić filtr, żeby wyeliminować niepasujący element. Zazwyczaj to się wiąże ze zmianą sensu, narracji, struktury i pracą od nowa, za czym nikt nie przepada. Na szczęście rozumiemy się dobrze i pijemy pyszną kawę.

 

Nie dziwi mnie powstanie "Złotego futra", bo już przy "Transsatanizmie" Biesów pozwalałeś sobie na wtręty z okolic glitchowatej elektroniki. To w tamtym momencie wpadłeś na pomysł założenia Glitchangel?

Główną przyczyną powstania "Złotego futra" był missclick na messengerze. Ten przerodził się w historię o mitycznym herosie - rzecznym żeglarzu Jezunie, którego niósł prąd Wisły. Po odrzuceniu chrztu postanowił sforsować bramy nieba i powiesić się do góry nogami na najwyższej gałęzi drzewa życia. Spojrzał wtedy pod nogi i tak powstał drugi album.

Postać z mieczem.

 

Gruzja: My to strach, lęk, zazdrość, głowa w dupie i resentyment (wywiad)

 

Wyobrażasz sobie Glitchangel jako zespół koncertujący? Na spędach z metalem trudno sobie tę muzykę wyobrazić, ale może imprezy z rejonów techno/electro? Jakbyś widział siebie w otoczeniu DJ-ów i publiki zupełnie innej niż ta, która krzyczy jebać Gruzję?

Towarzysko czułbym się jak na większości koncertów, na które chodzę z własnej woli. Z perspektywy rozrywki, ten projekt moim zdaniem nie nadaje się do grania na żywo, choćby ze względu na zbyt duży rozstrzał stylistyczny pomiędzy debiutem a drugim materiałem. To raczej nie jest muzyka, która zgrabnie przeciśnie się pomiędzy DJ-skimi setami. Potrafiłbym to potraktować jedynie w kategorii semi-performansu wśród innych, niezalowych wykonawców z pięćdziesięcioosobową, wystrzeloną publiką.

 

Glitchangel to kolejny obok Biesów projekt, w którym występujesz pod postacią alter ego, jako Faustyna IHS Moreau - jaka część jej tożsamości jest zbieżna z Patrykiem Rzeszutkiem na co dzień?

Jest ze mną w pełni tożsama, ale funkcjonuje raczej na innej płaszczyźnie, jej i moja aparycja to tylko powłoki. W Aniele postać Faustyny nie odgrywa aktualnie istotnej roli. Na ogół używam jej w celu próby odczuwania pełnej immersji, służącej do zmiany perspektywy w projektowaniu rzeczywistości, z którą średnio empatyzuję.

Drag queen opiera się o łóżko.

Faustyna IHS Moreau to przekonująca próba przemienienia się w kobietę, co jest rezultatem umiejętnie dobranej stylówki i androgenicznej urody. Skąd pomysł na wymyślenie tej postaci? Spotkały cię kiedykolwiek nieprzyjemności z powodu wcielania się w nią?

Historia dragu sięga teatru antycznego, sens jej użycia i konteksty kulturowe przez lata ulegały modyfikacji. Od dawna nie chodzi w niej o faktyczną, wizualną zmianę biologicznej płci, a wręcz przeciwnie - o podkreślenie absurdów, jakie wynikają z odpowiedzialności narzuconej na nią przez ogół. Dla przeciętnego przechodnia założenie damskiego obuwia już jest dragiem i powodem do oglądania się za siebie, ale nie zdarzyło mi się doświadczyć przekroczenia niekomfortowej bariery przez innych ludzi. Moja persona była w założeniu anty-ikoną i personifikacją okładki płyty. Nie wiem, co było pierwsze - potrzeba czy pomysł, granice są zatarte. Czuję się z tym znakomicie, bo to uczucie towarzyszyło mi na różnych poziomach od dawna, więc linearne odmierzanie czasu nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia.
 

Co daje ci Glitchangel, czego Gruzja i Biesy nie zapewniają?

Spojrzenie na własne uniwersum, które daje mi na co dzień iluzję prywatnego, z innej perspektywy. I nazwę, którą od dawna chciałem zaklepać.

 

Jak doszło do współpracy Glitchangel z wytwórnią Widno, którą zarządza Marek Przybyszewski z Doli?

Poznaliśmy się na festiwalu Black Waves, gdzie obydwaj powiedzieliśmy sobie cześć.

Postać stoi z mieczem.

Gdybyś miał ułożyć line-up festiwalu bez ograniczeń gatunkowych, na którym headlinerem byłby Glitchangel, kogo byś zaprosił?

Kolegów i koleżanki. Obawiam się, że nie jestem takim megalomanem, ale zakładając, że odbywa się to w innym wymiarze, mógłbym posprzątać scenę po Deli Girls, 100 Gecs, Arce, 7038634357, Sote, Steroid Maximus, Gabber Eleganza, The Empire Line, Vladislavie Delay i JK Flesh.

 

W jednym z wywiadów stwierdziłeś, że polska scena blackmetalowa wyróżnia się tylko tekstami śpiewanymi w ojczystym języku. Nie przekonują cię próby robienia z nadwiślańskiego black metalu wielkiego monumentu na miarę Norwegii z lat 90.?

Ktoś buduje monumenty, aby ktoś inny mógł je obalać. Black metal powinien się podobno zajmować tym drugim, ale zajmuje się - ten polski również albo nawet zwłaszcza - nie tyle nawet odnawianiem, bo dbanie o zabytki jest chwalebne, co odlewaniem tych samych pomników. Ile jeszcze potrzeba płyt z taśmociągu, żeby się ludziom znudziło? Ty jesteś dziennikarzem, więc powiedz mi dlaczego miałbym chwalić polski czy jakikolwiek inny black metal? Poza tym jak zestawiać zdarzenia sprzed trzydziestu lat z 2021 rokiem? Po co? Ewentualnie przez prymat zoomerów, którzy nie są osadzeni w backgroundzie początków black metalu i dla nich te aktualności mogą być bardziej referencyjne, ale to podkreślenie, że mamy do czynienia z zamkiem z piasku, a nie monolitem.

 


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce