Obraz artykułu King Woman: Jako nastolatka uczyłam się przeprowadzania egzorcyzmów

King Woman: Jako nastolatka uczyłam się przeprowadzania egzorcyzmów

Pochodząca z Iranu, mieszkająca w Nowym Jorku Kristina Esfandiari to artystka o wielu obliczach, ale tym najbardziej przejmującym i emocjonalnie angażującym pozostaje King Woman, którego najnowszy album ("Celestial Blues") ukaże się 30 lipca. Na tę okazję Esfandiari opowiada o bolesnych doświadczeniach z dzieciństwa, o egzorcyzmach, koszmarnych wizjach i ich wpływie na jej twórczość.

Jarosław Kowal: Jedną z inspiracji, które wpłynęły na kształt nowego albumu King Woman był wysłużony egzemplarz "Raju utraconego" Johna Miltona, który otrzymałaś od obcej osoby podczas imprezy... Co to za impreza, na której można dostać takiego rodzaju książkę?

Kristina Esfandiari: [śmiech] Nie jestem pewna, to był chyba after po jednym z moich koncertów. Byliśmy w domu któregoś z fanów i to właśnie on wpadł na ten niecodzienny pomysł. Powiedział coś w rodzaju: Czuję, że chciałbym ci to dać, zdziwiłam się, ale przyjęłam prezent.

Inną inspiracją było dorastanie w ekstremalnie religijnych warunkach - wspominałaś, że twoi rodzice przemawiali językami i odprawiali egzorcyzmy. Przez długi czas miałaś poczucie, że tak wygląda normalność?
Nie miałam świadomości, że jest w tym coś nietypowego aż do wieku dwudziestu kilku lat. Aż do tego etapu nie wiedziałam, jak bardzo jestem dziwna [śmiech]. Kiedy do tego doszłam, byłam w szoku, czułam, że będę musiała na nowo uporządkować całe swoje życie. Odsunęłam się od rodziny i od wielu znajomych - odcięcie się było konieczne, żeby to wszystko przetworzyć. Świat, jaki dotąd znałam rozleciał się, moja osobowość również całkowicie się rozpadła, to było naprawdę przytłaczające. Pod wpływem tych wydarzeń zaczęłam pracować nad EP-ką "Doubt" King Woman... To było bardzo duże obciążenie i długa droga do przejścia. Trochę to trwało, zanim udało mi się dogadać z członkami rodziny. Z niektórymi z nich nie rozmawiałam przez dłuższy okres, nie zgadzam się z tym, co robili, uważam, że postępowali źle, ale postanowiłam się z tym zmierzyć... I nie byli zadowoleni z muzyki, jaką tworzę. Zresztą myślę, że nadal nie są. Musiałam wyraźnie wytyczyć granice wewnątrz rodziny, ustalić sposób, w jaki inni mogą się ze mną komunikować i tematy, jakie mogą poruszać.

 

Wspominałaś też, że jako dziecko miałaś doświadczenie bliskie śmierci, którego rezultatem były chwilowe utraty świadomości w późniejszym życiu.
Jako dziecko przez chwilę właściwie nie żyłam i nikt do końca nie wiedział, co się wydarzyło. Jakbym po prostu na moment opuściła ciało. Udało się przywrócić mnie do życia, ale później miewałam coś, co można chyba określić jako ataki. Wiązało się to z bardzo dziwnymi doświadczeniami, widziałam spowitą w mroku, ponurą postać i miałam wrażenie, że próbuje wyrwać mnie z wnętrza mojego ciała. Traciłam świadomość, a później budziłam się z wrzaskiem, to było naprawdę bolesne, nikt nie wiedział, co się ze mną dzieje. Później, kiedy miałam mniej więcej jedenaście lat, nagle wszystko ustało. Moja mama przeprowadziła na mnie egzorcyzmy podczas jednego z takich ataków i później już nigdy się nie powtórzyły. Do dzisiaj nie wiem, z czym się wtedy mierzyłam, ale było bardzo dziwne. Zresztą miałam sporo paranormalnych doświadczeń, gdy dorastałam.

Wokalistka "King Woman" z pomalowaną twarzą.

Myślisz, że egzorcyzmy faktycznie zadziałały?
Na to wychodzi [śmiech]. Uważam, że egzorcyzmy są prawdziwe. Uczestniczyłam w przeprowadzaniu ich na kilku osobach, ale nie jestem pewna, jak należy to interpretować. Każdy może to odczytywać na swój sposób - to może być trauma albo energia uwięziona w ciele, niektórzy wierzą, że mają do czynienia z duchem albo demonem... Sama nie potrafię powiedzieć, co to może być. Uczyłam się przeprowadzania egzorcyzmów jako nastolatka, widziałam, jak są odprawiane i jak osoby, które zostały im poddane przechodzą przemianę, ale nie mam pojęcia, jaki stoi za tym mechanizm. To może być nawet placebo, niemniej na własne oczy widziałam dość osobliwe sytuacje w okresie dorastania.

 

Chociaż przeszłaś przez wiele trudów w dzieciństwie, dzięki nim stałaś się właśnie taką osobą i tworzysz właśnie taką muzykę, czy gdybyś miała więc możliwość cofnięcia się w czasie i zmienienia czegoś, zrobiłabyś to?

Na pewno nie. Uwielbiam to, kim się stałam i kim jestem. Myślę, że warto pozwolić sobie na to, by wydarzenia, które złamały cię jako dziecko przemieniły się w coś wyjątkowego. Mogą dzięki temu stać się czymś, czego nikt inny nie byłby sobie w stanie wyobrazić. Dobrze mi z tym, jaką jestem osobą, a moje zmagania i mój ból stały się jednymi z najpiękniejszych cech, jaki w sobie dostrzegam.

Wokalistka "King Woman" z uniesioną dłonią.

Czy w takim razie cierpienie i ból są niezbędne do tego, by tworzyć wyjątkową sztukę?

Zazwyczaj tak. Na pewno nie trzeba być kimś utrapionym dzień w dzień, żeby tworzyć coś wyjątkowego, sama zresztą nie czuję, żeby tak wyglądała moja codzienność - na tym etapie życia jestem bardzo szczęśliwą osobą, ale przeszłam przez bardzo trudne, bolesne chwile. Uważam, że tak głęboko, jak sięgnęło się cierpienia, boleści i mroku, równie wysoko można się wzbić na radości, błogości i wszystkich innych wspaniałych uczuciach. Tak naprawdę każde z nich jest zresztą potrzebne i właściwie trudno o nich mówić w kategoriach dobra i zła. To po prostu spektrum emocji doświadczanych przez człowieka. Często mówi się, że smutek albo strach są złe, a ja uważam, że trzeba ich doświadczyć - przejawiają się nie bez powodu, coś nam mówią i czegoś uczą. Nie uważam, żeby któregokolwiek z nich można było nazwać złym.

 

Masz też kilka innych projektów [Dalmatian, Miserable, Nghtcrwlr, Sugar High], ale mam wrażenie, że King Woman jest tym najbardziej emocjonalnym. Traktujesz go jako rodzaj terapii?

Tak i wydaje mi się, że jest to bardzo wyraźnie zaznaczone.

 

A zdarzyło się, że ktoś napisał do ciebie albo podszedł po koncercie i podzielił się podobnymi doświadczeniami, również znalazł w tej muzyce wartości terapeutyczne? Albo może zdarza ci się już na etapie pisania tekstu myśleć o reakcjach słuchaczy/słuchaczek?

[po dłuższej chwili zastanowienia] Chyba nie. Robię po prostu to, na co mam ochotę, ale rzeczywiście często dostaję wiadomości dotyczące odbioru mojej muzyki. Bardzo to lubię, jest niesamowicie miłe, ale tak naprawdę pracuję nad tym, nad czym chce mi się pracować, co jest ważne dla mnie i przynosi mi radość. Na pewno nie ma w moich działaniach planowania konkretnych reakcji publiczności. To wszystko po prostu wypływa prosto z mojego serca.

W jaki sposób zachowujesz emocje, których później chcesz użyć w muzyce? Musisz najpierw ochłonąć i poczekać aż wrócą z dodatkowymi przemyśleniami czy wolisz zapisywać je na gorąco?

Z dość dużą łatwością zapamiętuję wszystkie przeżycia i emocje. Bywa tak, że kiedy coś wydarzyło się niedawno, trudniej jest właściwie się do tego odnieść i w takich sytuacjach potrzebuję chwili na nabranie dystansu. Muszę najpierw przetworzyć doświadczenie.
 

Jeżeli mogę zapytać, jak obecnie postrzegasz Boga? Z jednej strony masz za sobą wiele trudnych doświadczeń, z drugiej w tekstach na "Celestial Blues" aż roi się od biblijnych odniesień.
Staram się zachować kwestie związane z moimi przekonaniami czy wyznaniem w sferze prywatności, ale na pewno te wszystkie postacie z Biblii wydają mi się bardzo intrygujące. Po prostu uznałam, że napisanie o nich będzie ciekawym wyzwaniem.

 

Album ukończyłaś aż półtora roku temu, ale kiedy po raz ostatni słuchałaś go i czy odczuwałaś pokusę naniesienia poprawek?

Zawsze mam ochotę poprawiać swoją muzykę, jestem pod tym względem perfekcjonistką. Całość miałam gotową w 2019 roku i niczego później nie zmieniałam, ale nie spieszyłam się z wydaniem, chciałam, żeby ten materiał odleżał i założyłam, że zostanie wydany wtedy, gdy nadejdzie odpowiednia pora. Cieszę się, że tak do tego podeszłam. Jestem dumna z tego albumu, nadal go słucham i uwielbiam wszystkie umieszczone na nim utwory.


W międzyczasie pracowałaś nad nową muzyką?
O tak, mam mnóstwo nowej muzyki w zanadrzu. W pierwszej kolejności będzie to prawdopodobnie mój rapowy projekt, Dalmatian, ale póki co skupiam się na premierze "Celestial Blues".

Wokalistka "King Woman" z uniesioną dłonią.

Premierę albumu "Celestial Blues" zaplanowano na 30 lipca (Relapse Records)

fot. Nedda Afsari


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce