Obraz artykułu Terrordome: Dotąd cisnęliśmy w pijackie teksty, ale sytuacja się zmieniła

Terrordome: Dotąd cisnęliśmy w pijackie teksty, ale sytuacja się zmieniła

Od zawsze miałem słabość do thrash metalu. Gdybym miał wskazać ulubiony podgatunek ekstremalnej muzyki, prawdopodobnie właśnie to byłby mój strzał. Jednocześnie nie sposób nie zauważyć, że ta scena bardzo mocno przygasła ostatnimi laty, dzięki czemu jeszcze bardziej doceniam pojawianie się dobrych albumów.

Tak było z fenomenalnym "Straight Outta Smogtown", pierwszym po dłuższej przerwie wydawnictwie krakusów z Terrordome, których wokalista i gitarzysta, Uappa, odpowiedział na parę moich pytań.

 

Wojciech Michalak​: Trochę się u was pozmieniało - jak odnajdujecie się w nowej konfiguracji, jako Terrordome 2.0?

Mateusz "Uappa" Łapczyński: To zmiany na lepsze. Ostatnimi czasy byliśmy zmuszeni wymieniać skład, sam się gubię powoli [śmiech]. Ale w nowej ekipie jest wreszcie bardzo dobrze - gramy próby, ćwiczymy, kończymy urządzać nową miejscówkę. Koncertowo już wkrótce zobaczycie sami, ale zarówno Rob [perkusja], jak i Virious [gitara basowa] mają doświadczenie sceniczne z poprzednich kapel. Grali wcześniej między innymi w Vane czy Whorehouse i Only Sons, więc wiedzieliśmy z Przemkiem [gitara], z kim będziemy grać i czego się po nowych członkach spodziewać. Przygotowujemy obecnie materiał z nowej płyty "Straight Outta Smogtown" do wersji na żywo i jesteśmy tym mega podekscytowani.

Dlaczego Selfmadegod? To świetny label, ale kojarzony z grindem. Nie szukaliście bardziej thrashowej wytwórni?

Selfmadegod widzę na scenie od lat. Wiem, że Karol [Pieńko] posiadał nasze wcześniej płyty. Nie raz widziałem jego stoiska na koncertach, ale jakoś wcześniej nie mieliśmy okazji nawiązać kontaktu. Moim zdaniem Selfmadegod wydaje bardzo dobre zespoły, w tym Antigamę czy Traumę, które bardzo lubię. Do tego dochodzi super organizacja - sprawny sklep, widoczność na koncertach, a do tego czadowe logo. Dira Mortis, nasi dobrzy kumple, podpisali w pewnym momencie kontrakt z Selfmadegod i Leszek [Makowieck, gitarzysta Dira Mortis] zachęcił mnie do kontaktu z Karolem. Napisałem do niego, czy nie chciałby wydać nam płyty - okazało się, że zna Terrordome od lat, no i jest nową płytą zainteresowany. Sporo czynników złożyło się na tę współpracę, więc całość wyszła naturalnie i efekt jest bardzo spoko. Wiem, że jest rozbieżność gatunkowa w tej wytwórni, ale czujemy się dobrze, chociażby dlatego, że z takimi różnymi gatunkowo kapelami często dzielimy scenę.

 

Bądź co bądź Selfmadegod po prostu dobrze wydaje te płyty.

Dokładnie, są super wydane. Bardzo lubię płyty wydane w opakowaniach jewel case, wygląda to solidnie, a co więcej - świetnie czujemy się, promując ten label. Mam nadzieję, że ze wzajemnością.

 

Czyli chociaż zmieniliście wydawcę dopiero niedawno, już się z nim identyfikujecie?

Oczywiście, obecnie identyfikujemy się i mocno współpracujemy z Selfmadegod. Nadal mamy mniejsze biznesy z Defense Records, które ma prawa do wcześniejszych wydawnictw, nie odcinamy się od tego, ale "Straight Outta Smogtown" jest w Selfmadegod i mam nadzieję, ze kolejne albumy również tam będą.

Terrordome. Zdjęcie zespołu.

Terrordome - "Straight Outta Smogtown" (recenzja)

 

Na "Straight Outta Smogtown" pojawiło się kilku gości. Jak doszło do współpracy z Jairo z Chaos Synopsis i Manu z Ugangi, wcześniej z Sarcofago?

Kumplowaliśmy się od lat. Pomagaliśmy im bookować trasy w Europie, a oni nam w Brazylii. Przez lata budowaliśmy bliskie relacje i w zasadzie od razu udało się nam stworzyć pewną zażyłość. Często gadamy o tym, że wyszło to całkiem naturalnie. I dobrze, nie lubię jak coś jest na siłę. W końcu, po wielu latach postanowiliśmy wspólnie zrobić numer, żeby przypieczętować lata znajomości i współpracy.

 

A tekst? "Desordem e Regreso" ma konkretny przekaz. Dlaczego utwór o sytuacji w Brazylii, a nie w Polsce?

Jako że jesteśmy w stałym kontakcie z Brazylijczykami, często rozmawiamy, sprawdzamy informacje na temat aktualnej sytuacji w ich kraju. O tym zresztą mówi cały świat. Byliśmy też w Brazylii i wiemy, jak to wygląda od środka. Interesujemy się tematem i mamy porównanie z sytuacją w Polsce - nie jest aż tak ekstremalna jak tam. Cały ten chaos dopiero powoli wjeżdża do naszego kraju. Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie i nie będziemy kierować protest-songów w postaci tsunami hejtu. Na "Straight Outta Smogtown" już pojawiają się powoli tego typu nawiązania, ale nie są to utwory wymierzone w konkretne osoby czy instytucje, jak w "Desordem e Regreso".

Sporo pozmieniało się w zakresie tekstów. W końcu Terrordome nie śpiewa o niczym.

Do tej pory Terrordome cisnął głównie w pijackie teksty chwalące imprezę, próbował miażdżyć pozerów czy dopiec frajerom, ale obecnie mam inny ogląd na sytuację dookoła nas. Doszedłem do wielu wniosków przez ostatnie lata, przerwa po "Machete Justice" bardzo mi pomogła zbudować pewien światopogląd. Czuję się z tym o wiele lepiej i wiem, że nowe teksty mogą stać na wyższym poziomie niż wcześniejsze. Niektóre starsze wprawiają mnie w zakłopotanie i nie mógłbym o nich ot tak opowiedzieć.

 

Na przykład?

Na przykład "Italian Stallion" z "Machete Justice" czy "Blowjobber" z debiutu. Wtedy tematyka wydawała mi się spoko, a obecnie odnoszę wrażenie, że są to teksty napisane na siłę, choć muzycznie jest git.

 

Czy uważasz, że "muzyka z przekazem" jest bardziej wartościowa, czy tekst to po prostu część składowa, która aż tak nie podbija jakości?

Wydaje mi się, że nie każdy numer musi mieć mega dopracowany tekst. Są kawałki, które mają durne teksty, a muzycznie i aranżacyjnie miażdżą. Nie ma co na siłę cisnąć w stronę super wartościowych tekstów celem podnoszenia jakiejś tam jakości. To jest metal.

Terrordome. Zdjęcie zespołu.

Znamy się trochę na stopie personalnej i często gadamy o Playstation. W co teraz grasz?

Skończyłem "Dying Light", które znudziło słabym wątkiem głównym, a kończyłem je tylko dla satysfakcji z tłuczenia zombie. Obecnie wróciłem do "GTA V" na PS4 i gram czasami w "Dead Space 2" na PS3 - jedynka mnie urzekła, więc zabrałem się za kontynuację. Ale niestety długo nie pogram, bo dostałem właśnie ścieżki bębnów i przygotowuję się do położenia gitar na nową płytę Deathreat.

 

Dlaczego zmieniliście logo Terrordome? Znów.

Dlaczego znów?

 

Bo przez pewien czas używaliście również grafiki z Raiders jako logówki.

Zawsze staramy się oprócz logo zespołowego mieć jakiś dodatkowy emblemat albo ciekawy znaczek, który będzie z nami kojarzony. Wcześniej - przy okazji "Machete Justice" - używaliśmy Raiders razem ze starą logówką, a obecnie emblemat à la Marauders jest używane z nowym, elegancko odświeżonym logo. Mamy więc taką tradycję, że używamy głównie dwóch logówek przez kilka lat. A czemu nowe logo? Od dawna to planowałem i nie wiedziałem jak się do tego zabrać. Wcześniejsze logo Terrordome narysowałem sam, ale ciągle coś mi nie pasowało. Ostatecznie znalazłem osobę, której prace bardzo przypadły mi do gustu i postanowiłem, że czas odświeżyć również główną logówkę. Bardzo mi się podoba.

 

À propos innych projektów - Extinkt jeszcze żyje?

Dzwoniłem ostatnio do Filipa, perkusisty chociażby Psychopath. Powoli tworzymy piloty do nowych numerów, mamy napisaną całą płytę, nagrane jakieś demo. Chcemy, żeby ten materiał troszeczkę poleżał, żebyśmy wrócili do niego i z dystansu spojrzeli na temat, a potem doszlifowali niektóre dźwięki. Okładka jest gotowa, utwory mają koncept, jakieś teksty też się już pojawiły. Wszystko dzieje się powoli, ale wróci w swoim czasie.

Zaczynaliście jako jeden z pierwszych zespołów z nowej fali thrashu, ale dzisiaj mało kto działa jeszcze w tej stylistyce. Na scenie rozepchał się łokciami black metal. Jak odnajdujecie się jako zespół tak naprawdę niszowy?

Pamiętam duży koncert organizowany kilkanaście lat temu w CK Wiatrak w Zabrzu, gdzie skrzyknęła się masa młodych, twardych kapel "nowofalowych", aby grać od rana do nocy. Niestety Terrordome się nie załapało, bo nie byliśmy tak bardzo internetowi w tym czasie, ale to dobrze - prawie wszyscy przestali grać po pięciu-sześciu latach od tego wydarzenia. Traktowali to jako chwilową modę, zajawkę na thrash, a po latach zorientowali się, że nie ma z tego hajsu, trzeba dźwigać graty i pewnie przerzucili się na muzykę rozrywkową. Żałosne.

 

Walnę rekrutacyjną sztampą - gdzie widzisz Terrordome za dziesięć lat?

Mam nadzieję, że wydamy jeszcze przynajmniej ze trzy-cztery albumy. Chcemy wypuszczać częściej materiał i mam nadzieję, że uda się utrzymać poziom oraz obecne tempa. Fajnie byłoby pograć kilka tras, zwłaszcza zagranicznych.

 

Promujecie się bardzo intensywnie - mało zespołów, nawet z wyższej półki, na dzień dobry wyrzuca tyle teledysku i wzorów merchu. Co za tym stoi?

Mamy określoną strategię działania. Chcemy promować płytę przede wszystkim przez zrobienie co najmniej dwóch-trzech teledysków. Otwierają drogę do odbiorcy, zwłaszcza w czasach, gdy nie można grać koncertów. Mamy na to czas i środki. Wynagrodzi to nam przynajmniej w jakimś stopniu brak koncertów i pozwoli nauczyć się czegoś więcej - logistyki, zachowania przed kamerą, pracy z ekipą filmową.

Terrordome. Zdjęcie zespołu.

Ostatnio na scenie, nie tylko metalowej, jest coraz więcej "foliarstwa" i teorii spiskowych. Wiem, że niedawno przechodziłeś covid i odczułeś go dość mocno.

Internet jest obecnie śmietnikiem dla idiotów, którzy łykają wszystko jak pelikany z pseudo portali informacyjnych. Potrafią przeżywać każdy news, choć ledwo przeczytają nagłówek. Wyrzygują wszystko na swój wall. Kretynów, którzy myślą, że są znawcami w każdej dziedzinie odsyłam do numeru "Conspiracy" z nowej płyty. Co więcej, żal mi najbardziej znanych polskich muzyków, którzy potrafią zaorać lata pracy nad swoimi zespołami, ujawniając, jacy są głupi i jeszcze kłócąc się z fanami.

 

Jeżeli chodzi o covid, wiedziałem, że mnie prędzej czy później dopadnie, więc długo przygotowywałem się - dbałem o formę, brałem masę witamin i prowadziłem zdrowy styl życia. Niestety nawet to nie pomogło. Jak rozłożyło mnie raz, tak już długo nie wstałem. Po miesiącu po chorobie staram się jeszcze dojść do siebie. Sam przechorowany covid jest jeszcze - przynajmniej w moim przypadku - ok, ale syndrom po nim wymaga dużo cierpliwości i zaparcia, bo ciężko zrobić czasem najprostszą czynność.

 

Każda osoba, która obserwuje cię na Instagramie od czasu do czasu ujrzy filmiki z siłowni. Rozwiążmy więc odwieczny dylemat - masa czy rzeźba?

Najpierw masa, potem rzeźba i na końcu siła [śmiech].

 

Terrordome wystąpi na Soundrive Festival 2021, który odbędzie się w dniach 10-15 sierpnia. Więcej informacji TUTAJ.

fot. Konrad Krawczyk


Strona korzysta z plików cookies w celu zapewnienia realizacji usług. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce...

NEWSLETTER FACEBOOK INSTAGRAM

© 2010-2024 Soundrive

NEWSLETTER

Najlepsze artykuły o muzyce