Teo Olter: Opowiedzcie, jak audycja przerodziła się w projekt zespołu?
Zuzanna Kofta: Z Gosią Wrzosek prowadzę audycję Ukojenie w społecznościowym, internetowym Radiu Kapitał. Nasza audycja polega na tym, że przez godzinę śpiewamy i wydajemy dźwięki - wszystko w intencji ukojenia siebie oraz innych. Do naszych audycji zapraszamy różnych ludzi. Najczęściej tych, których znamy, a znamy ich sporo. Wielu z nich robi świetne rzeczy muzyczne. No i nadeszła kolej na Kubę - zaprosiłyśmy go do nagrania z nami audycji. Moim zdaniem wyszła super i chyba wszystkim nam podobało się to tworzenie dźwięków w troje. My śpiewałyśmy, a Kuba grał na samplerze i syntezatorze, i tak stwierdziliśmy, że chcielibyśmy coś razem zrobić.
Kuba Buchner: Po tym, jak skończyliśmy nagrywanie audycji, rozmawialiśmy o tym, że fajnie by było, coś razem stworzyć, ale jeszcze bez konkretów. Chwilę później nagle pojawiła się możliwość zagrania koncertu w Motyce i Słońce, z okazji piątych urodzin Jazdowa, więc nasze rozmowy stały się bardziej konkretne. Koncert stał się motorem, pchnął nas do działania i nagrania pierwszej EP-ki - "Skrawki".
To chyba jak na razie był wasz jedyny koncert?
ZK: Jak dotąd tak, ale wszystko, o czym opowiedzieliśmy działo się w pandemii. Ten jedyny koncert stanowił krótka pauzę między pierwszą a druga falą. Po drodze zniknęła Gosia - głównie z powodu braku czasu. Ale nadal pozostaje z nami, bo jest częścią nazwy: KU - Kuba, Zu - Zuzia, GO - Gosia.
Już w tym pierwszym koncercie nie wzięła udziału?
ZK: Nie. Od tria do duetu przeszliśmy dość płynnie. Gosia nie mogła przyjść na zaplanowaną próbę, więc postanowiliśmy spróbować sami i poszło dobrze.
KB: Na sam koncert zdecydowaliśmy się tydzień przed jego planowaną datą i przez ten tydzień dzień w dzień mieliśmy próby, podczas których przygotowaliśmy pierwszy materiał. Wszystko działo się szybko, pod wpływem impulsu. Tak bardzo, że właściwie nawet nie wiem, w którym momencie zdecydowaliśmy się tę EP-kę wydać [śmiech].
ZK: Ja też nie wiem! Chyba dlatego, że po prostu materiał był gotowy. Cała ta historia jest zabawnie spontaniczna. Wszystko dzieje się zrywami, ale nie na siłę. Po prostu się wydarza. Dla mnie to zaleta.
Zazwyczaj zespół zaczyna się od tego, że ma jakieś próby, a potem terminy koncertów... A w waszym przypadku nie dość, że nie było koncertów, to przez długi czas nawet nie było na to żadnych perspektyw. Jak brak kontaktu z publiką wpłynął na was i na przygotowywanie materiału na drugą EP-kę?
KB: Przed październikowym lockdownem planowaliśmy zagrać jakiś koncert i na planach się skończyło, ale koncepcja tego projektu jest spontaniczna i niezobowiązująca, więc nie rozpaczaliśmy. Uznaliśmy, że skoro pracujemy nad kolejnymi numerami, to po prostu wykorzystamy ten czas, żeby przygotować kolejne wydawnictwo. Przynajmniej ja miałem potrzebę, żeby zrobić coś nowego, gorącego i przyjemnego.
ZK: Moja perspektywa jest taka - miał być koncert, fajnie, ale jak go nie ma, to mi nie przeszkadza. Chyba dlatego, że cały czas realizuję się, dzięki audycji w radiu Kapitał. Jestem przyzwyczajona do tego, że najpierw coś nagrywam, a ludzie słuchają tego później i w innym miejscu.
Ale muzykę tworzycie z myślą o słuchaczach?
ZK: Totalnie. I audycja Ukojenie, i Kuzugo są dla słuchaczy. Po prostu nie przeszkadza mi to, że nie gramy koncertów. Tak naprawdę bardziej wolę chodzić na czyjeś koncerty, niż sama grać i śpiewać. Dlatego pandemiczna opcja ujawniania się w sieci, kiedy ludzie sobie tego słuchają, bardzo mi odpowiada. Ale wiem, że Kuba tęskni za koncertami.
KB: To prawda, trochę tęsknię. Po wydaniu "Skrawków" zastanawiałem się, czy nie byłoby dobrze zagrać paru koncertów, ale wyczułem, że Zuzia nie rwie się do tego. Uznałem, że potraktuje pracę nad tym materiałem jako proces. Zanim stworzyliśmy Kuzugo, tęskniłem za muzyką eksperymentalną i ciekawi mnie ten nasz sposób pracy, inny niż to, jak pracowałem wcześniej. Dużo kminy, mniej grania przed publicznością, zastanawiamy się, rozmawiamy, działamy z namysłem. Kiedyś pewnie wpadłbym na pomysł, żeby szybko nagrać półtoragodzinny koncert z wszystkimi hitami, który ludzie zobaczyliby w internecie.
Na DVD..
KB: Tak, na VHS-ie.
ZK: To jest zajebisty pomysł.
KB: Myślę, że jak zagramy raz koncert z okazji wydawnictwa, to będzie wybornie.
ZK: Właśnie tak, będzie w ogóle wow.
Jest taki system - robisz sztukę, jest wernisaż i elo, robisz następną.
KB: Taki namysł pozwala też wymyślać elementy wizualne. Gdyby nie było pandemii, zastanawiałbym się, ile zagrać koncertów po premierze nowej EP-ki, gdzie i jak się do tego przygotować.
ZK: Wydaje mi się też, że takie podeście w jakimś sensie jest bardziej przyszłościowe. Pandemia sprowadziła mnóstwo rzeczy do internetu. Myślenie, żeby coś fajnie zaistniało w sieci jest ciekawe.
Opowiedzcie o swoim wideo.
ZK: Pomysły ewoluują, ale mamy pomysł, żeby pierwszy klip zrealizować na telefonie. Każde z nas będzie nagrywać abstrakcyjne widoki, faktury i rzeczy, które napotyka. Chcielibyśmy to zrobić w pionie - formacie, który jest coraz częściej spotykany, ponieważ intensywniej używamy telefonów niż komputerów. Taki glitchowo-telefonowy-abstrakcyjny film. W drugim klipie wykorzystamy grafikę 3D i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Właśnie uczę się jej używać. Myślimy nad tym, żeby zastosować formę apki z AR, czyli augmented reality. Chcemy w czasie, kiedy jeszcze nie gramy koncertów wykorzystać nowoczesne sposoby opowiadania.
Warstwa wizualna jest dla was ważne czy stanowi tylko dodatek, narzędzie do ilustrowania muzyki?
KB: Chciałbym, żeby strona wizualna rozwijała się razem z muzyką i żeby była równie wartościowa. Już same grafiki Zuzi są wspaniałe i budują element wizualny, oddają charakter muzyki. Przy tej EP-ce chcemy rozszerzyć ten sposób wyrazu.
Na stronie radia Kapitał audycja Ukojenie jest podpisana jako ambientowo-plemienne motywy kojące na dobry sen i relaks. Vibe waszej drugie EP-ki, na której pojawiły się słowa, wydaje mi się daleki od idei Ukojenia.
ZK: Rzeczywiście pierwsza EP-ka jest bez słów. Warstwa wokali to czyste impro. Teraz coś się zmieniło, bo zaczęłam pisać wiersze. Kiedy zaczęliśmy znowu grać próby, organicznie zaczęłam używać słów. To się stało naturalnie, jak wszystko w tym projekcie. Odblokował mi się ten guziczek odpowiedzialny za tekst. No i rzeczywiście trudno uznać tę płytę za kojącą, ale nie jest tak, że zakładamy, jaka ta muzyka będzie. Nasze próby polegają na tym, że improwizujemy i jeżeli podoba się nam, później to rozwijamy. To, że właśnie takie rzeczy nam wyszły, mówi pewnie coś o naszych nastrojach.
KB: Mam wrażenie, że numer "Brokat" jest linkiem do "Skrawków", ale przyznaję, że podczas pracy nad tym materiałem miałem chwilami poczucie, że idziemy w klimat niepokoju. Rozmawialiśmy o tym. Kiedy utwór jest efektem improwizacji, nastrój kreuje się naturalnie. Uznaliśmy, że nie ma co z tym walczyć. W efekcie nowe numery są inne formalnie. Powiedziałbym, że teraz są bardziej transowe i na pewno nie do relaksu.
Kiedy słuchałem waszego nowego materiału, miałem wrażenie, że jego nastrój jest bardzo tożsamy z tym, co się dzieje wokół nas.
KB: Może w pewnym sensie nastrój tej muzyki to wynik pandemii. Ja też przeżywałem zawirowanie, przeprowadzałem się trzy razy. Dużo się działo.
ZK: Mimo że brzmią inaczej, na pewno łączy te dwie EP-ki nasze podejście - to, co z ciebie wychodzi podczas improwizacji jest warte zapisania. Niektóre rzeczy są lepsze, inne gorsze, ale skoro tak nam wyszło, to musimy to ukochać
Bo jest nasze?
ZK: Tak. urodziło się, ups.
KB: To już nie jest "Ukojenie", to już jest "Ukochanie".
Mam tu zapisane takie hasło: utwór "Snake's Skin", kontrast wokalu i synthów/basów, ale nie pamiętam, o co mi chodziło.
ZK: To jest numer, który zaimprowizowaliśmy na próbie, a potem z wielkim trudem udało nam się go odtworzyć. I wyszedł naprawdę super. Kuba, ty masz jakieś przemyślenia na temat tych basów? Bo to ty z nimi wjechałeś.
KB: O co, kurwa, mi chodziło z tymi basami? Chyba zapragnąłem tam trochę syfu.
ZK: Było za słodko.
KB: Tak. Ten numer jest minimalistyczny - w pierwszej części-zwrotce są trzy sample powtarzane w kółko, a potem dochodzi ten bas, więc w całym numerze są tylko dwa instrumenty i wokal. Nie wiem, o czym myślałem, ale na pewno zapragnąłem brudu i ostrości. Żeby przełamać ten plumkający klimacik czymś patetyczny, żeby przegiąć w drugą stronę.
Razem nagrywacie, potem ty to miksujesz. Na ile jest to dla ciebie twórczy proces?
KB: Podczas miksowania na dużo sobie pozwalam. Ingeruję w brzmienia. Czasem ingeruję w wokal Zuzi, chociaż ona o tym nie wie.
ZK: I nie zauważa!
KB: Ale robię to w dobrej wierze.
Czym się zajmujecie oprócz grania jako Kuzugo?
ZK: Mieszkam w Pradze. Teraz głównie uczę się. Zaczęłam teraz pracować nad grafiką 3D. Uczę się robić na szydełku, robię czapki. Czasami myślę, że to jest za mało, a czasami, że jednak nigdy sobie nie dawałam czasu na naukę, a przecież to jest super ważne. Zawsze byłam w trybie "robię rzeczy, które na już muszą gdzieś iść, być na pokaz, wystawione na ludzki wzrok". Teraz wydaje mi się, że nauka jest ważna. Postanowiłam sobie na nią pozwolić i dać na nią przestrzeń.
KB: Ja zakończyłem izolację. Zajmowałem się chorowaniem, a teraz jestem ozdrowieńcem. Dzisiaj zrobiłem makaron. Ostatnio robię własnoręczne makarony i ciasto memłam. Doznanie sensoryczne podczas tego procesu mnie ujęło, bo makaron to jest makaron, ale proces jest świetny! Pracuję nad materiałem Żalu, teraz mieliśmy przerwę, ale ciągle coś tam szlifujemy, od trzech lat. Miewam też małe fuszki, jobiki... Robiłem ostatnio dżingiel audycji, a teraz mam zrobić dżingiel do innej audycji. Poza tym montuję audycje radiowe - wycinam oddechy i mlaśnięcia.