Łukasz Brzozowski: Co najbardziej ucieszyło was w 2020 roku?
Karol Czerniakowski: Mnie ucieszyło to, że wciąż żyjemy i gramy z Future. I to, że muzyka dalej istnieje.
Krzysztof Sarosiek: Pomijając tragedię, jaką jest wirus, to chyba potrzebowałem takiej sytuacji, która jakoś zmusiłaby mnie do chwilowego zwolnienia i wzięcia się za siebie. No i wydaje mi się, że w jakimś stopniu to się udało. Szkoda, że potrzebowałem do tego aż takiego jebnięcia, ale finalnie cieszę się z tego.
Igor Prusakowski: Ja raczej staram się szukać pozytywów i nie jestem piewcą apokalipsy. Gdzieś tam nad chujowością tego roku przeszedłem do porządku dziennego, mając też parę własnych spraw do ogarnięcia. Przede wszystkim ucieszyła mnie muzyka i moje podejście do niej. Lockdown plus siedzenie w domu pozwoliło mi otworzyć głowę na parę spraw, tworzenie większej ilości materiału, robienie czegoś również samemu. No i wyszło sporo dobrych płyt, co zapewne również jest spowodowane lockdownem i większą ilością wolnego czasu. A poza tym, mimo wszystko doszło do paru fajnych gigów, które udało mi się zobaczyć.
Zadałem to pytanie, bo można o was przeczytać, że gracie punk z pozytywnym przesłaniem. To działanie wywołane niejako z przekory wobec korona-rzeczywistości?
KC: Raczej określiłbym to jako polityczno-muzyczny statement, że gramy i robimy muzykę w tym zjebanym świecie, że mamy nadzieje, że będzie ok, bo to, co dzieje się w Polsce czy na reszcie globu mocno dociska.
IP: Dla mnie to przede wszystkim pozytywne przesłanie dla wszystkich ludzi, którzy czują się w pewien sposób odrzuceni i wykluczeni, dodawanie im otuchy muzyką. Od problemów natury psychicznej po problemy z każdą kiepską sytuacją w tym kraju - właśnie dla wykluczonych, dla mniejszości i tak dalej. Korona nie miała tu za dużo do gadania.
KS: Dodam tylko, że ten materiał powstał w zeszłym roku, więc nie ma nic wspólnego z wirusem. Ale jeśli dał komuś parę dobrych chwil w czasie pandemii, to fajnie.
KC: Dokładnie, fajnie jest napisać o swojej muzyce, że mimo punkowego pochodzenia, rzuca jakiś pozytywny przekaz. Może ktoś, kto ma gorzej od nas ze względu na swoją orientację seksualną przeczyta to i pomyśli, że są ludzie, którzy dobrze mu życzą i są za nim.
Wywodzę się ze sceny metalowej, gdzie osoby o odmiennej orientacji seksualnej często mogą być obiektem niewybrednych żartów czy kpin. Instynkt podpowiada mi, że w punku jest dokładnie na odwrót, ale może jestem w błędzie?
KC: Zdarzają się niemiłe żarty czy teksty, ale raczej scena przechodzi odmianę i zdecydowanie dużo kapel czy inicjatyw opowiada się po stronie osób, które mają gorzej, co jest super.
KS: Nie lubię przyklejania jakichś stereotypowych postaw do różnych ruchów. Po prostu uważam, że przyzwoitość, tolerancja i otwarcie na innych ludzi powinno być mainstreamem i nie może być zawłaszczane przez jedną kulturę - nieważne czy to punk, metal, czy techno. Tak w ogóle to w teorii scena punkowa jest otwarta, tolerancyjna i lewicowa, a w praktyce spotykamy się czasami z tym, że nie jest.
IP: To chyba tak się tylko utarło, że punk był kojarzony mocno ze środowiskiem lewicowym. Wydaje mi się, że solidaryzują się tylko wybrane środowiska wewnątrz - często nie mające zbyt dużo wspólnego z samym punk rockiem. Mogło tak być bardziej w latach 90. Teraz przychylam się bardziej do wypowiedzi Krzyśka - w praktyce spotykamy się z tym, że jest inaczej i to nie tylko czasami. Scena punkowa nie jest wolna od seksizmu, homofobii czy rasizmu. To smutne, że mając piękne hasła na ustach, często prezentuje się totalnie inne zachowania. Po prostu warto być człowiekiem. Super jest na pewno to, że punk umożliwia start dla kapel bez wielkich umiejętności czy sprzętu.
Czyli punk w wydaniu Future, mimo krzepiących treści, wyrósł z frustracji, która jest efektem tego, że dzisiejszy świat wygląda jak wygląda?
IG: Tak, zdecydowanie. We wszystkich jego elementach - od sceny punk przez Polskę po świat i podejście ludzi do siebie nawzajem.
KC: Motorem napędowym do zrobienia Future była chęć grania. Znamy się od jakiegoś czasu, ale wcześniej nie byliśmy blisko siebie. Miło jest sformować nowy zespół z nowymi ludźmi. A co do frustracji - wiadomo, dobrze sobie ponapierdalać, razem wykrzyczeć złość i spędzić miło czas.
KS: Nie wiem, czy budzę się codziennie z myślą, że jestem sfrustrowany - to się dzieje podskórnie. Czy gdybyśmy żyli w bardziej ludzkim państwie, to Future grałoby inaczej? Nie wiem. Całkiem możliwe. Z drugiej strony, tego typu składy powstają też w dużo fajniejszych miejscach. Trudno ocenić.
Czy w związku z tym, że wcześniej nie byliście ze sobą specjalnie blisko, istniały obawy o ewentualny brak muzycznej chemii?
KC: Nie, była zajawka, żeby zrobić coś nowego z nowym ludźmi. Podekscytowało mnie to i dostarczyło dużo energii.
IG: Raczej nie. Znam inne składy Karola i Krzyśka, wiedziałem, że jakoś prędzej czy później muzycznie się dotrzemy. Wyszło na szczęście prędzej.
KS: Ja chyba dołączyłem jako ostatni i miałem pełen obraz tego, z kim będę grał. Nie ukrywam, że od razu się zajarałem. Z Igorem i Tomkiem nie znamy się długo, ale szybko złapaliśmy dobry kontakt, kiedy organizowali mi koncert innej kapeli u siebie, w Toruniu. Z kolei składy Karola śledziłem od dawna - wchodziłem w tę scenę poprzez imprezy Warsaw City Rockers czy słuchanie na przykład Wild Books. Dlatego nie miałem obaw. Poza tym, jakiś podstawowy obraz tego, co będziemy grali został z góry zarysowany - dzisiaj to już trochę ewoluowało, ale wtedy też było dla mnie bardzo zachęcające.
Co do punka z pozytywnym przesłaniem - czytając wasz opis na Bandcampie, w głowie od razu zaświeciła mi się lampka z napisem Idles. Uznajecie ich za źródło inspiracji?
KC: Zupełnie nie. Są spoko, ale nie powiedziałbym o nich w kategoriach istotnej kapeli w moim życiu. Nie hejtuję, ale również nie jaram się.
KS: Ja jestem totalnym fanem ich i całego ruchu, który się dookoła nich zbudował. Nie widzę co prawda za dużo powiązań muzycznych między nimi a nami, a także nasze teksty nie są aż tak dosłowne, ale to bardzo miłe, że nas z nimi kojarzysz.
IG: Raczej nie. Bardzo ich lubię, ale nie patrzyłem na to pod kątem muzycznym.
Jesteście dosyć zapracowanymi ludźmi, działacie w ramach różnych projektów. Czy Future to niezobowiązujący skok w bok, czy raczej zespół na pełnych prawach?
IG: Traktuję to jako zespół na pełnych prawach, ale każdemu z nas chyba odpowiada trochę bardziej luźne podejście. Próby gramy kiedy chcemy, nagrywki robimy, gdy jest gotowy materiał. Może dlatego po półtora roku dalej jest zajawa i nie zmęczyliśmy się, jak to często na punkowej scenie bywa. Pewnie wpływa na to też brak koncertów - zagraliśmy właściwie jeden wyjazdowy.
KC: Założenie było takie, żeby grać i robić. Jest tak, jak mówisz - mamy swoje różne inne akcje, ale znajdujemy czas, żeby grać razem. Korona szybko wyjaśniła sytuację. Jednocześnie uważam, że nie chodzi o to, by określać się zespołem bądź projektem, a robić tyle, ile można i na ile pozwala sytuacja. Traktujemy to poważnie, nie tracąc jednocześnie głowy w dążeniu do bycia "pełnoprawnym zespołem".
KS: Staram się poświęcać tyle samo uwagi każdemu muzycznemu przedsięwzięciu, więc zdecydowanie zespół na pełnych prawach, choć tak jak wspomniał Igor - działający na większym luzie. Ale co ciekawe, sam działam tutaj na trochę innych zasadach niż w pozostałych składach - mam trochę mniej na głowie. Z jednej strony to kwestia faktycznie małej liczby koncertów, z drugiej mamy taki styl pracy, że mogę sobie po prostu grać bez większego kminienia. W innych formacjach mam trochę więcej zadań.
Ten luz i swoboda w ramach Future napędzają was do działania, czy raczej rozleniwiają? A może obie te rzeczy?
KC: Napędzają, bo mając świadomość, że ludzie z twojej kapeli są wyrozumiali i myślą podobnie, automatycznie dostajesz więcej spokoju i zaufania. Sprawia to, że lepiej się czujesz jako członek tego zespołu. Jak dla mnie atmosfera w naszej kapeli jest cudowna. Zawsze mam uśmiech na twarzy, myśląc o próbie/koncercie czy nagrywce, bo wiem, że będzie to dobry czas.
IG: Napędzają - nawet podczas luźnego grania na koniec próby na salce przypadkiem powstanie jakiś riff, który jest później wykorzystany. Jak to powiedział Popek - muzyka to tylko zabawka. Nie ma co jakoś super głęboko w to spoglądać. Może nagramy płytę z coverami Boston, jak będziemy chcieli. To jest super rzecz w Future.
KS: Pozwalają przede wszystkim cieszyć się graniem oraz swoim towarzystwem. Chyba tego oczekiwaliśmy po tym zespole. Co do działania lub rozleniwiania - covid nam tak zniszczył ten rok, że trudno powiedzieć, ani jakoś mocno nie podziałaliśmy, ani nie możemy mieć poczucia, że gdzieś się rozleniwiliśmy. Na razie toczy się to wszystko swoim tempem i wygląda naprawdę spoko.
Jest w waszej muzyce - jak to w punku - dużo żywotności, ale też czegoś, co nazwałbym uroczą naiwnością. Wtłoczenie jej w koncept Future było waszym celem?
IG: Chyba trochę tak. Robiąc te numery, nie chcieliśmy się niczym ograniczać. Ani super agresywnym punkiem, ani jakimś mega obskurnym garażem. Tak działa całe nasze podejście.
KS: Ja wręcz uważam, że nasza muzyka jest momentami głupawa i to właśnie te momenty lubię w niej najbardziej. Chcieliśmy wpleść ten pierwiastek w kapelę od samego początku i chyba wyszło. Można grać punk bez kija w dupie i można grać głupie rzeczy, które są fajne.
IG: Chociaż... może to nie naiwność, a po prostu zabawa muzyką?
KC: Naiwność bierze się ze szczerości. Gramy jak umiemy i to słychać, ale też gramy tak, jak się ze sobą dogadujemy, czyli przede wszystkim na luzie - super sprawa. Każdy z nas jest na różnym etapie opanowania instrumentu. Tomek, wokalista, zadebiutował w tej roli. Mamy do siebie dużo wyrozumiałości, o czym wspomnieliśmy wcześniej. To pomaga tę szczerość czy naiwność uwolnić. Nie planowaliśmy tego, jak będziemy brzmieć. Miałem z Igorem kilka gadek o muzyce w tym klimacie, spotkaliśmy się, posłuchaliśmy różnych rzeczy i uznaliśmy, że pewne ich elementy możemy przeszczepić do Future. Cieszymy się, że może to wywołać takie reakcje i spostrzeżenia jak u ciebie. Satysfakcjonuje nas słuchacz odczuwający frajdę przy odbiorze naszej muzyki, w jakiś sposób prostej, ale jednak nie prostackiej.
Na koniec poproszę was o podzielenie się najbliższymi planami zespołu Future.
IG: Chyba kolejna EP-ka, ale poprzedzona wieloma próbami i tworzeniem nowego materiału. Jest parę numerów i jakichś zalążków, więc lecimy dalej tą drogą.
KS: Gdzieś tam powstaje nowy materiał, ale nie mamy jeszcze żadnych planów co do tego, w jakiej formie i kiedy go wydamy. Fajnie byłoby pograć jakieś koncerty, jak skończy się pandemia i jak tylko będziemy mogli odpowiedzialnie zacząć działać w tym kierunku, to coś się wydarzy.
KC: W swoim tempie robimy nowe numery. Jeśli chodzi o gigi, to właśnie nam się trzy odwołały, więc bez większych planów w tym aspekcie. Zobaczymy jak covidowo da się działać i spotykać, bo to dociera coraz bliżej każdego z nas. W planach był klip i musimy ten temat pociągnąć, bo klipy do punkowych numerów są świetne. Półtoraminutowe teledyski zawsze mnie jarały. Oi!
fot. Agata Hudomięt