Barbara Skrodzka: Wasz drugi album, "Future Dust", jest dojrzalszy i cięższy od debiutu. Poruszacie na nim tematy dotyczące ludzkiej psychiki, zaburzeń odżywiania, prób pokonania własnych demonów. Nie są to tematy łatwe i przyjemne, dlatego zdecydowaliście się o nich śpiewać?
Matt Thomson: Nikt nie ma obowiązku poruszać takich tematów, ale czuję, że często się o nich teraz mówi. Każde działanie podkreślające wagę zdrowia psychicznego jest potrzebne, na pewno nie możemy zamiatać tego pod dywan, ale nie uważam, że musimy mówić o tym przez cały czas. W naszej muzyce staramy się raczej wyrazić epokę, w którym się znajdujemy. Wiele poruszanych przez nas tematów jest w jakiś sposób istotnych, co nie oznacza jednak, że piosenki o miłości są mniej ważne. Ich przesłanie jest tak samo cenne. By to zrozumieć, wystarczy posłuchać chociażby "You Never Can Tell" Chucka Berry'ego. To prawda, że na "Future Dust" jesteśmy bardziej gniewni i mówimy o kwestiach głęboko dotykających niemal każdego człowieka - wyrażamy to w tekstach i w energii zawartej w naszej muzyce.
Na czym skupiliście się, tworząc ten album?
MT: W pracy nad nową muzyką zawsze ważne jest dla nas odróżnienie się od wcześniejszego materiału i stworzenie czegoś ekscytującego. "Future Dust" jest introspektywną i szczerą płytą, słuchacze mogą odnieść do niej własne przeżycia. Choć opowiadam o prywatnych problemach, widzę je jako tematy dotyczące szerszej społeczności.
Łatwo przychodzi ci przelewanie uczuć na papier?
MT: Zbyt łatwo. Do tego stopnia, że zaczyna mnie to nudzić. Pamiętnikowy rodzaj narracji nie jest zbyt wyszukany, dlatego uważam, że bardziej kreatywnym sposobem na napisanie piosenki jest opowiadanie historii i tworzenie postaci. Opisywanie tego, co przydarzyło mi się danego dnia i tego, jak się z tym czuję nie jest zbyt twórcze.
W jaki sposób starasz się wpływać na swoją kreatywność?
MT: Bardzo pomagają mi w tym podróże. Lubię od czasu do czasu pojechać w inne miejsce, znaleźć coś, co mógłbym zawrzeć w tekście. Ciągłe przebywanie w domu tworzy zaporę, która mnie blokuje.
Joe Emmett: Nasz debiutancki album został napisany w Reading - miejscu, z którego pochodzimy. Wraz z jego wydaniem zaczęliśmy więcej podróżować, nie tylko po Europie - w 2019 roku po raz pierwszy byliśmy w Australii, graliśmy w Stanach Zjednoczonych. Te wszystkie doświadczenia i miejsca miały na nas wpływ.
MT: Dzięki podróżom można podłapać wiele nowych dźwięków. Kiedy byliśmy w Teksasie, zetknęliśmy się z muzyką country, a po tym doświadczeniu inaczej się ją postrzega i odbiera. Wydarzenia tego typu stymulują mnie, nie doświadczysz ich siedząc w domu, martwiąc się o swoich bliskich albo związek.
W Polsce mieliście chwilę by pospacerować po Warszawie. Wpadło wam coś wtedy w ucho?
MT: W Uberze usłyszeliśmy polski cover piosenki "More Than Words" Extreme.
JE: Wśród ludzi kupujących płyty i winyle "Extreme II: Pornograffitti" było jednym z najczęściej powracających albumów. Extreme nagrało balladę jako zespół metalowy, a pokochali ją ludzie ze znacznie szerszego kręgu. Nasze mamy kupowały ten album tylko ze względu na tę jedną piosenkę, a reszta utworów to heavy metal [śmiech].
Jesteście zadowoleni z odbioru "Future Dust"?
JE: Odbiór był znakomity, ale dla nas ten sukces nigdy nie będzie wystarczający. Dopiero w ubiegłym roku zagraliśmy po raz pierwszy w Polsce. Żeby zbudować rozpoznawalność, nie tylko tutaj, ale także w Stanach Zjednoczonych, potrzebujemy muzyki, która nam w tym pomoże i sprawi, że będziemy jeszcze lepsi. Pisaliśmy i nagrywaliśmy ten album przez cały 2018 rok, jesteśmy nim już zmęczeni, dlatego zaczęliśmy pracować nad kolejną płytą.
Wasze podejście do pisania bardzo się zmieniło?
MT: Nasze pomysły dotyczące tego, co chcemy powiedzieć poprzez teksty piosenek i za sprawą naszego wizerunku stały się bardziej klarowne. Teraz wiemy, co chcemy robić, kim jesteśmy jako zespół, jakie są nasze silne strony i słabości. Dla nas jest to ciągły proces, w którym stajemy się lepszym zespołem. Uważam, że podczas pisania pierwszego albumu nie osiągnęliśmy najwyższego poziomu kreatywności. Nie staramy się grać cały czas tego samego i dopasowywać się do tego, co zrobiliśmy wcześniej. Dążymy do tego, by tworzyć ekscytującą muzykę, która może spodobać się innym ludziom i - co najważniejsze - żebyśmy my także byli zadowoleni z efektów naszej pracy.
Jak napisać piosenkę, która będzie w stanie przyciągnąć ludzi?
MT: Trzeba po prostu puścić wodze fantazji i zaufać temu, co robisz.
JE: Zawsze uważałem, że najlepsze pomysły to te, które przychodzą szybko i instynktownie. "25" i "25 (Reprise)" były najbardziej instynktownymi i najszybciej napisanymi utworami, jakie kiedykolwiek stworzyliśmy, dlatego nadal są naszymi ulubionymi w koncertowych setlistach. One napisały się same.
Wasze kreatywne podejście dostrzegalne jest także w przypadku merchu i waszego wizerunku. Nowy, ręcznie robiony garnitur Matta inspirowany okładką albumu robi wrażenie.
MT: Zdecydowanie zaczęliśmy koncentrować się na tym bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Sami nosimy koszulki w stylu vintage zespołów z latach 70. czy 90. Inspirujemy się tym, dlatego staramy się stworzyć coś, co sami chcielibyśmy nosić. W Stanach Zjednoczonych istnieje wielka kultura gadżetów związanych z zespołami, a koszulki z merchu są naprawdę dobrze zrobione. Oryginalne t-shirty Lynyrd Skynyrd, Led Zeppelin czy Rolling Stones mogą kosztować nawet kilkaset dolarów.